Strzelać nie zapomniałem

W meczu w Bełchatowie wyszedł pan w podstawowym składzie i zaliczył bramkę oraz asystę. Humor pewnie dopisuje?
Cieszę się, że wreszcie strzeliłem gola w tym sezonie, jednak odczuwam niedosyt, bo tak niewiele nam brakowało do pokonania GKS-u. Szkoda tej straconej bramki w doliczonym czasie. Przed meczem bralibyśmy punkt w ciemno, jednak była okazja na zwycięstwo w Bełchatowie.

No i kontynuujecie serię bez wygranej.
No właśnie, mamy już sześć meczów z rzędu, w których nie możemy wygrać. Jednak po spotkaniu z GKS-em nasze nastroje poprawiły się. To było już zupełnie co innego niż wypadek przy pracy z Polonią w Warszawie, gdzie przegraliśmy po słabej grze. Usłyszeliśmy od trenera Jurija Szatałowa ostre słowa, wzięliśmy się w garść i efekty były widoczne. W sobotę gramy z Odrą Wodzisław i w tym meczu trzeba skończyć serię bez wygranej, żeby nikt już nam tego nie wypominał. Będziemy mogli wtedy w dobrych humorach kończyć granie w tym roku.

Rozegrał pan w sobotę dobry mecz. Skąd taka dyspozycja?
Powiem może nieskromnie, że zgadzam się z taką opinią (śmiech). Zawsze słyszę, że "Zielu" strzela bramki tylko wiosną. Zaczęła się przecież runda wiosenna w ekstraklasie, więc mam już bramkę (śmiech). W pierwszym meczu sezonu, właśnie z GKS-em miałem kontuzję i długo nie mogłem dojść do siebie. W sobotę bodajże dopiero czwarty raz wyszedłem w podstawowej "11". Czułem się dobrze, udało się dograć do Marka Bażika, potem strzeliłem na 2:1. Szkoda tylko, że nie mamy trzech punktów.

Pierwszy gol w sezonie to przełom dla pana?
Chcę pokazać wszystkim, że Zieliński nie zapomniał jak się strzela bramki. Mam nadzieję na lepszy czas dla mnie.