Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk jest inny, ale nie odtrącony

Teresa Semik
Nasz region odgrywa ważną rolę w Polsce pod względem stylu religijnego życia i uprawiania duszpasterstwa

Z księdzem prof. Jerzym Szymikiem rozmawia Teresa Semik

Jakie grzechy przypisałby ksiądz Ślązakom?

Ślązacy mają więcej cnót niż przywar. I o śląskich etycznych plusach pomówiłbym chętniej i zasadniej. Ale jeśli pani pyta o grzechy, odpowiadam: poważnym naszym grzechem jest soroństwo - ciemna grubiańskość płynąca z kompleksów. Niemało jest też w nas zazdrości i megalomanii - zadufanej, pogardliwej. Kawały o gorolach też mi się nie podobają; kocham Śląsk i wyobrażam sobie, że gdyby ktoś opowiadał te same kawały o mnie, o nas, bardzo by mnie bolało.

Jest możliwe na Śląsku, na niemałą skalę, posługiwanie się laptopem i uczestnictwo w Eucharystii

A niechęć do brania władzy w swoje ręce, oglądanie się na Warszawę, która znów czegoś Śląskowi nie dała?
Tu moje odczucia są złożone. Z jednej strony sądzę, że to jest wada, oczywiście, owo: "siedź w kącie bałamoncie, a znejdom cie", czy "co jo się tam byda wyrychloł". Z drugiej jednak strony obecny w tej postawie komponent skromności uważam za cnotę. Każda wypukłość ma swoją wklęsłość, i odwrotnie. A "niechęć do brania władzy w swoje ręce" uchroniła wielu przed wstępowaniem do NSDAP, PZPR i SB... "Niech se tyn cug jedzie bez nas" - mówiły moje Starziki...

Kazimierz Kutz mówi o dupowatości Ślązaków.

Nie zgadzam się z tym, merytorycznie, pomijając język. Element wycofania się, który jest faktycznie w Ślązaku, może też być czymś bardzo cennym - patrz wyżej. Ślązak ma w sobie pokorę, a nic bardziej nie niszczy ludzi, jak pycha. Nie musieć być w mainstreamie jest dla mnie bardziej zaletą i mądrością (długodystansowca, nie sprintera) niż wadą. Nawet jak się za to sporo płaci.

Z internetowych forów dyskusyjnych od lat nie znika przywołana przez Jerzego Gorzelika z Ruchu Autonomii Śląska wypowiedź brytyjskiego polityka Dawida Lloyda George'a z 1919 roku o tym, że "dać Polsce Śląsk, to jak małpie dać zegarek". Z perspektywy czasu można powiedzieć, że małpa zegarek zepsuła. Podziela ksiądz profesor ten pogląd?
Nie podzielam. Moi przodkowie, łoba Starziki, i od strony Taty, i Mamy walczyli w powstaniach śląskich. We mnie płynie ich krew. Sądzę, że oni się jednak nie pomylili i polskość Śląska niesie w sobie cenne wartości. Cenię też, rzecz jasna, w swojej śląskiej krwi prąd kulturowy niemiecki - dziedzictwo Eichendorffa, organizację życia i pracy, wiele innych. A takoż morawski: typ humoru, muzyczne tradycje. Uważam, że bogactwo Śląska, regionu pogranicza, polega na czerpaniu z tych trzech źródeł.

Nie ma więc ksiądz poczucia, że oto Polska Śląskowi wyrządziła wielką krzywdę?
Nie mam takiego poczucia. W warstwie, która jest dla mnie najważniejsza i najdroższa - religijnej, kościelnej, teologicznej - związek Śląska z Polską, z tym typem słowiańskiej, emocjonalnej, wiernej, prostej i zarazem głębokiej kościelności, był dla naszego regionu błogosławiony. Jak wyglądałaby dzisiaj religijność Śląska, gdyby był on na rubieżach Niemiec w ostatnim półwieczu - nie wiem. Natomiast jestem przekonany, że wiele dobra z więzi Śląska z Polską płynie i jeszcze popłynie.
Jednak pokutuje na Śląsku przeświadczenie, że to region odtrącony, gorzej traktowany przez resztę kraju.[/b
Być może, trochę to zależy od środowisk i od tego o czym mówimy, czyli co uważamy za przedmiot odtrącenia. Na wielu dziedzinach się po prostu nie znam. Poruszając się zaś w przestrzeni, na której się trochę znam i która jest mi bliska - w dziedzinie Kościoła i teologii - Śląsk jest inny, oryginalny, ale nie odtrącony. Wręcz przeciwnie, myślę, że odgrywa ważną rolę w Polsce pod względem stylu religijnego życia, uprawiania duszpasterstwa. Wydział Teologiczny Uniwersytetu Śląskiego już jest jednym z wiodących w tej dziedzinie ośrodków naukowych w Polsce, pomimo krótkiego, jak na razie, żywota. Działamy w Katowicach na Wydziale Teologicznym bez kompleksów i poczucia outsiderstwa.
[b]
Wyróżnikiem śląskości było zawsze między innymi przywiązanie do Kościoła. Mieszkańcy tego regionu są bardziej religijni od innych?

Nie sądzę. Przede wszystkim nie mamy narzędzi, żeby to zbadać. Prawdziwa religijność jest mierzona stopniem zbliżenia serca do Boga, a do tego tak naprawdę nikt nie ma wglądu. To może wiedzieć jedynie Pan Bóg. Reszta jest tylko socjologią bądź psychologią religii - z całym do nich szacunkiem. Głębi "stopnia religijności" one nie zmierzą.

Mierzalne jest uczestnictwo w niedzielnej mszy. Na mojej rodzinnej Żywiecczyźnie kościoły są pełniejsze od tych w Katowicach czy Gliwicach.
Są zewnętrzne miary pozwalające zbadać, czy na przestrzeni ostatnich lat wzrasta, czy maleje
dominicantes - ilość wiernych uczestniczących w niedzielnej mszy. Jak na region tak bardzo zurbanizowany i zindustrializowany, Śląsk nie wypada w tej policzalności źle. Jasne, że wieś żywiecka w tych socjologicznych wskaźnikach wypada lepiej od Katowic. Pochodzę z ziemi rybnicko-wodzisławskiej, obok mnie jest ziemia pszczyńska, gdzie dominicantes są wysokie, wyższe niż w Chorzowie, Świętochłowicach i Katowicach, co nie jest winą ani wiernych, ani duszpasterzy. Miasto się silniej sekularyzuje we współczesnym świecie.

Zmienia się pozycja kobiety w śląskiej rodzinie. Dziś Ślązaczki wychodzą na ulicę i krzyczą, że trzy razy K, to nie Kirche, Küche, Kinder, czyli kościół, kuchnia, dzieci. To kobieta, koniec, kropka.

Sądzę, że ta polaryzacja postaw, opisywana powierzchownie w mediach, nie oddaje złożoności zjawiska. Oto z jednej strony miałaby być tradycyjna kobieta z trzema K a z drugiej - wyzwolona feministka z trzema innymi K, coraz dalsza od konserwującego tamte K Kościoła. Tymczasem jako duszpasterz dostrzegam wyraźnie, że mamy na Śląsku wysoki odsetek kobiet, sam osobiście znam ich setki, które czują się w modernizacyjnych trendach jak ryba w wodzie, a w dalszym ciągu rodzina, Kościół, wychowanie dzieci są priorytetem ich życia, ponieważ rodzinność i religijność są na Śląsku zwyczajnie istotne.

Dodam, żeby rzecz skomplikować, że Küche może być dla nich włoska lub francuska, a rodzina nadal jest rozumiana jako monogamiczny związek mężczyzny i kobiety...
Biorą udział w budowaniu nowoczesności, a nie oderwały się od tradycyjnych wartości.
Jest możliwe na Śląsku, na niemałą skalę, posługiwanie się laptopem i uczestnictwo w codziennej Eucharystii, należenie do rady parafialnej, do róży różańcowej oraz czytanie Stasiuka i Tokarczuk do poduszki.
Prawdziwy Śląsk jest już w dużej mierze mityczny. Znajdziemy jego ślady w Dąbrówce Wielkiej, Katowicach-Giszowcu, podczas konkursu "Po naszymu, czyli po śląsku". Co należy zrobić, żeby region odnalazł nową tożsamość?
Kształcić się. Nie mam wątpliwości, że stereotyp kultu roboty, charakterystyczny dla mitu śląskiego, powinien być przekuwany - i jest przekuwany - w dowartościowanie wykształcenia. To jest przyszłość dla Śląska.

Ksiądz arcybiskup Damian Zimoń czy prof. Tadeusz Sławek mówią, że największym bogactwem Śląska są ludzie.
Zgadzam się w stu procentach. Piękną i wielką sprawą na Śląsku - pomimo zmian epokowych - jest nadal organizacja pracy, etos pracy, stosunek do takich cnót, jak punktualność, słowność; to nie są stereotypy, na szczęście. Bardzo mocne jest przywiązanie do Kościoła, wiara, rodzinność, zdolność budowania trwałych relacji międzyludzkich.

W biografii księdza profesora niezmiennie pojawiają się określenia: poeta, kapłan, teolog, Ślązak. Rzeczywiście rodzinny Pszów ukształtował księdza?

W absolutnie decydujący sposób.

Jest takie śląskie powiedzenie: "Kaj się ulągnie, tam ciągnie". Gdzie się człowiek urodzi, tam wraca i to w sensie najgłębszym.
Z drzewem jest tak, że jak mu się gałązki pourywa, to ono może żyć dalej, ale jak się korzeń przetnie - umiera. Korzeń jest czymś absolutnie fundamentalnym dla życia. Więc albo z mojego rodzinnego zakątka Śląska będę zasysał żywotne dla mnie soki, witalność w każdym sensie tego słowa, albo ich miał nie będę. Bo nigdy nie będę Portugalczykiem ani nowojorczykiem. Pozostanę synkiem z Pszowa. I bardzo dobrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Śląsk jest inny, ale nie odtrącony - Dziennik Zachodni