Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć w drodze do domu

Aldona Minorczyk-Cichy, Łukasz Krajewski
Wczorajszy wypadek w Serbii wstrząsnął Śląskiem. Natychmiast zaczęto organizować pomoc. Bliskimi ofiar i poszkodowanych zajęli się psychologowie.

Kompania Węglowa, właściciel kopalni Ziemowit, zajęła się transportem do Belgradu. Ostatecznie do dyspozycji rodzin podstawiono samolot rządowy. Akcję koordynował wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk. Wczoraj on także wyleciał na miejsce tragedii. Koszty pomocy zostaną sfinansowane przez rząd.

Czy na Śląsku zostanie ogłoszona żałoba? - Jeszcze nie zapadła decyzja w tej sprawie - wyjaśnia Marta Malik, rzecznik wojewody. Wczoraj najważniejsze było zaopiekowanie się poszkodowanymi i zorganizowanie pomocy.

Do wieczora ciągle nie były znane oficjalnie nazwiska pięciu z sześciu ofiar śmiertelnych. Identyfikacja była trudna. Ofiary nie miały przy sobie dokumentów. Obawiano się popełnić koszmarną pomyłkę.
Samolot z rodzinami z lotniska w Pyrzowicach miał wylecieć o 17. Doszło jednak do opóźnienia. Okazało się, że 16 osób nie ma paszportów. Grzegorz Schetyna, szef MSWiA, poinformował, że przewieziono je do urzędu wojewódzkiego i w trybie pilnym wyrobiono dokumenty.

Rannych, którzy prawdopodobnie dzisiaj wrócą do kraju, przyjmą głównie szpitale na Śląsku. Minister zdrowia Ewa Kopacz zapowiedziała: - Niezależnie od tego do dyspozycji poszkodowanych są warszawskie szpitale: przy ul. Niekłańskiej i Centrum Zdrowia Dziecka.

Wśród tych, którzy wrócą szybko do kraju, jest dwoje dzieci. Jednemu amputowano rękę. Drugiemu lekarze przyszyli oderwaną kończynę. Inne poszkodowane maluchy przebywały zaraz po wypadku w szpitalu w serbskim Nowym Sadzie.

O pomoc dla poszkodowanych zadbała też Kompania Węglowa. - Połowa z osób podróżujących autobusem jest związana z kopalnią Ziemowit. To nasi obecni lub byli pracownicy i ich dzieci. Służymy wszelką pomocą - wyjaśniał Zbigniew Madej, rzecznik KW.

Jak doszło do wypadku? Autobus wracał z Bułgarii. O godzinie 5 nastąpiła zmiana za kierownicą. Półtorej godziny później tuż przed tablicą z nazwą miejscowości Indija na prostej dwupasmowej drodze ekspresowej nagle skręcił w prawo. Zjechał na pobocze. Kierowca próbował jeszcze wrócić na jezdnię. Koła boksowały jednak na trawie przez prawie sto metrów, pojazd przechylił się i wpadł bokiem do rowu. Dach i prawy bok zorały kilkadziesiąt metrów ziemi.

Ratownicy wydobywali spod pogiętej blachy pokrwawione ciała i przerażone dzieci. Wiele spośród 60 rannych osób jest w ciężkim stanie. - Dziesięć osób niemal od razu trafiło na stoły operacyjne, ich stan pozostaje krytyczny. Dwie były reanimowane jeszcze kilka godzin po wypadku - opowiada Dorota Rasińska-Samoćko rzecznik prasowy polskiej ambasady w Belgradzie. Ranni trafili do dwóch szpitali w Nowym Sadzie. Jedną osobę przewieziono do Belgradu.
- 25 osób, które odniosły lżejsze rany, umieściliśmy w sali konferencyjnej. Mają oni tylko potłuczenia i złamania. Cały czas czuwają przy nich lekarze - relacjonuje jeden z pracowników szpitala w Nowym Sadzie.

O godz. 15., ponad osiem godzin po tragedii, polski konsulat w Serbii podał pierwsze nazwisko ofiary - Natalia Zwolińska. Dziewczynka była córką przewodniczącego Solidarności'80 w kopalni Ziemowit. Ojciec brał udział w wyjeździe do Bułgarii.

Natychmiast rozpoczęły się dyskusje na temat przyczyn tragedii. Obaj kierowcy z rudzkiej firmy transportowej Moana zeznali, że zmienili się za kierownicą o godz. 5 rano czyli 1,5 godziny przed wypadkiem. Jechali całą noc. Tuż przed zdarzeniem odpoczywający kierowca poprosił kolegę, by ten zgasił światło wewnątrz pojazdu. Ten zeznał, że sięgając do przycisku, na chwilę puścił kierownicę. Wtedy autokar miał wpaść w poślizg. Kierowcę obwinia również Grażyna Ścibisz, przedstawiciel organizatora wyjazdu, firmy In Tour Beskidy. - Zawinił człowiek - twierdzi.

W taką wersję wydarzeń nie wierzy Jan Pawlak, właściciel firmy transportowej, który od 15 lat jeździ takimi modelami neoplanu, jak ten rozbity w Serbii. - Przycisk znajduje się po prawej stronie deski przed kierowcą. Żeby go przełączyć kierowca musi oprzeć się o kierownicę przyciskając ją. Mało prawdopodobne, by wtedy zmieniła kierunek - mówi.

Według Pawlaka organizatorzy wycieczek popełniają grzech chciwości - chcą taniego i szybkiego transportu, a to oznacza brak noclegu dla kierowców i uczestników turnusu oraz stary wysłużony sprzęt - autobus, który wypadł z szosy miał 15 lat.
- Kierowcy jeżdżą balansując na krawędzi - zgadza się z nim Jerzy Pomianowski z Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym.

Dodatkowo Główny Inspektorat Transportu Drogowego stwierdził, że właściciel firmy nie wystąpił o licencję dla neoplanu na wyjazd za granicę. - To formalność, ale może się wiązać z nieprawidłowościami w firmie - uważa Alvin Gajadhur, rzecznik GITD. Inspektorat w tym roku sprawdził 735 autokarów wycieczkowych. W 23 przypadkach odebrano właścicielom dowody rejestracyjne z powodu złego stanu pojazdu.

- Najczęściej stwierdzamy w autokarach fatalny stan ogumienia, niesprawne hamulce i układ kierowniczy - opowiada Robert Jędrzejczyk z Wydziału Ruchu Drogowego stołecznej policji.
Przyczyny wypadku wyjaśnia prokuratura w Bielsku-Białej. Autokar prawdopodobnie nie miał ważnych badań technicznych. Według kserokopii dowodu rejestracyjnego były ważne tylko do 9 lipca. Nie wiadomo jednak, czy kserokopia nie została wykonana zanim pojazd przeszedł odpowiednie badania.

Kilkadziesiąt osób ginie każdego roku w wypadkach polskich autokarów

2008
29 marca tego roku w Austrii w wypadku autobusu zginął 41-letni mężczyzna, a 30 osób zostało rannych, w tym 10 ciężko. Polski kierowca miał według tamtejszej policji zasnąć za kierownicą.

2007
22 lipca we Francji w pobliżu Grenoble na górskiej drodze pojazd wypadł z drogi - zginęło 26 pielgrzymów.
16 czerwca jadący z Medjugorje na Węgrzech autokar z pielgrzymami dachował na poboczu drogi. Zginął jeden turysta, rannych zostało 27 osób.

2006
13 kwietnia jadący z Sharm El Sheikh w Egipcie autokar zderzył się z ciężarówką. Zginęła jedna osoba, a 9 odniosło obrażenia.
29 kwietnia w dwóch wypadkach autokarów w Czechach rannych zostało 10 osób.

2002
1 lipca na tej samej trasie na Węgrzech autokar wypadł z drogi. Zginęło wtedy 19 osób.

Informacje

Numery telefonów służb ratunkowych w Serbii: 0038163238207, 00381112065310 lub 00381112065318
Numery telefonów w Ambasadzie RP w Belgradzie: 00381112065318; 00381112065310.
Numery telefonów w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Warszawie: 225239893, 225239718.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!