Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zjazd PZPN jak stypa

Rafał Musioł
Grzegorz Lato jest znów pewny siebie - zjazd potoczył się według jego scenariusza, chociaż opozycja dała o sobie znać
Grzegorz Lato jest znów pewny siebie - zjazd potoczył się według jego scenariusza, chociaż opozycja dała o sobie znać FOT. MARCIN OBARA
Szeroki uśmiech Grzegorza Laty był najlepszym podsumowaniem niedzielnego Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczego PZPN.

Prezes związku, który swoją władzę sprawuje w stylu, jaki każe zatęsknić za czasami Michała Listkiewicza, ocalił nie tylko swoją posadę i 50-tysięczną pensję, ale i swoich przyjaciół z zarządu. W gronie triumfujących był bowiem nawet zawieszony Henryk Klocek, który jest podejrzany o udział w aferze korupcyjnej, co nie przeszkodziło jednak delegatom w utrzymaniu go w gronie zarządu (stosunkiem głosów 40:57, ale przeciw musiałyby być 64 osoby). Co ciekawe, jako jedyny "swojego" głosowania nie wygrał Ireneusz Serwotka (30:36), jednak brak absolutorium nie skutkował utratą posady, dzięki której za każde posiedzenie przysługuje wypłata w wysokości 2.000 złotych.

- Po prostu dostał sygnał, że jego praca wymaga poprawy - komentował wynik sekretarz generalny Zdzisław Kręcina.

Z takim postawieniem sprawy nie zgadza się naczelny krytyk PZPN, były bramkarz reprezentacji Polski, Jan Tomaszewski.

- Statut PZPN, artykuł 32, paragraf 2, punkt 3 brzmi: odwołanie członka zarządu może w szczególności nastąpić w razie nie uzyskania absolutorium z tytułu sprawowania funkcji członka zarządu - recytuje człowiek, który przed laty zatrzymał Anglię. - To, że Lato sobie ustalił, że jest inaczej, to mnie nie dziwi, bo on jak myśli to go boli głowa, ale dlaczego nie reagował obecny na sali minister Adam Giersz? Czyżby nie pamiętał, że sam pracował nad tym statutem jako przedstawiciel rządu w pamiętnej komisji z udziałem wysłanników UEFA?

Zdaniem Tomaszewskiego niedzielne obrady były stypą po pogrzebie polskiej piłki, jaki stanowiła klęska w eliminacjach do mistrzostw świata 2010.
- Nic mnie na zjeździe nie dziwiło, zresztą tak samo było nawet wtedy, gdy kilka dni temu Lato mówił dziwnym angielskim, chociaż on zna trzy języki, z czego dwa w swoich butach - kpi Tomaszewski. - Ale wracając do obrad. Niestety, bezradność ministra sportu była porażająca. PZPN odgrywał pokaz siły, a on mówił, że niewiele jest w stanie z tym zrobić. Ale czy może być inaczej? Jeśli u nas grają w lidze piłkarze zamieszani w aferę korupcyjną, jeśli u nas sędziują sędziowie zamieszani w aferę korupcyjną, to działacze zamieszani w aferę korupcyjną nie mogą sobie działać? - komentuje głosowanie w sprawie Klocka, Tomaszewski. - Giersz mógł się przekonać, że Listkiewicz przy Lacie to był trampkarz. Dlaczego minister nie skorzystał na przykład z okazji i nie zapytał Antoniego Piechniczka jakim cudem rozlicza w PZPN delegacje, skoro jest senatorem, a parlamentarzyści przejazdy mają za darmo. Może to się da wyjaśnić, ale dobrze by było powiedzieć to publicznie - dodaje były bramkarz kadry.

Pokonana przez Latę opozycja zapowiada jeszcze kolejne starcie, grożąc m.in. sądem, ale prezes PZPN nie ukrywa już poczucia triumfu. Zresztą tuż przed rozpoczęciem obrad, gdy nie zauważył kamery sport.pl, przewidywał, że "paru będzie szczekać", a potem "głosowanie, pyk, pyk i poszło".
Jak widać nie pomylił się w swoich rachubach.

Nawet nie widziałem, kto był przeciwko mnie


Z Ireneuszem Serwotką, prezesem Odry Wodzisław i członkiem zarządu PZPN, rozmawia Rafał Musioł

Jest pan jedynym członkiem zarządu, który nie otrzymał absolutorium na niedzielnym zjeździe PZPN...
To dla mnie naprawdę duże zaskoczenie, tym bardziej, że nie miałem żadnych sygnałów krytycznych. W żadnym przemówieniu nikt mi niczego nie zarzucił, a przecież paru kolegów to spotkało, jednak przy absolutorium nie mieli problemów.

Nie jest to dziwne, że głosowanie w swojej sprawie wygrał nawet podejrzany w aferze korupcyjnej Henryk Klocek, a pan nie?
Widocznie demokracja czasami daje takie właśnie efekty.

Przyglądał się pan, kto głosuje przeciw?
Siedziałem w pierwszym rzędzie, przed sobą miałem tylko prezydium, więc nie widziałem, kto jest przeciw.
Czym pan podpadł tym delegatom?
Nie wiem, ale mam nadzieję, że ktoś mi to powie. Może byłem za mało medialny i nie zadbałem odpowiednio o autokreację, a może chodziło o to, żeby przytrzeć pazurki tak zwanej grupie śląskiej? Trudno powiedzieć. W każdym razie nie czuję się niczemu winny, nawet nie byłem w gronie osób pobierających z PZPN jakieś dodatkowe pieniądze, czy mających wpływ na wyjątkowo niepopularne decyzje.

Nie uważa pan, że brak absolutorium powinien oznaczać utratę miejsca w zarządzie?
Byłem samorządowcem i prezydentem miasta, także tam brak absolutorium nie skutkuje w taki sposób.

Ale statut PZPN mówi o odwołaniu członka zarządu w przypadku nieuzyskania absolutorium.
Są odpowiednie procedury, ale chciałbym przede wszystkim wiedzieć dlaczego taki właśnie był wynik głosowania.

To znaczy, że dymisji pan nie przewiduje?
Tak na gorąco przyszło mi to do głowy. Jednak naprawdę najpierw chcę poznać przyczyny tego braku zaufania. Jeśli będą merytoryczne to wtedy przyjdzie czas, by bić się w piersi.

Poza pana problemami zjazd czymś pana zaskoczył?
Niczym. Było dużo bicia piany, tak jak się spodziewano, jednak wielkich niespodzianek nie zauważyłem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!