Gimnazjalista wytańczy końcowe świadectwo

Od wyników tej współpracy uczniów ma zależeć otrzymanie przez nich świadectw. Jeśli do tego dorzucimy koncepcję małej matury na koniec trzeciej klasy, to okaże się, że gimnazjaliści będą najbardziej zapracowanymi uczniami.

Ministerstwo Edukacji Narodowej tłumaczy, że podstawą do narzucenia uczniom obowiązkowego uczestnictwa w projekcie są wyniki międzynarodowych badań, z których wynika, że umiejętność współpracy zespołowej to pięta achillesowa polskich uczniów. Tę tezę mają popierać najnowsze badania PISA - Programu Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów.

- Pokazano nam, że umiejętność zespołowej współpracy, to nie jest polska specjalność. Dlatego taką naukę najlepiej rozpocząć, kiedy młody człowiek najszybciej uczy się przekuwać indywidualne działania na potrzeby innych - tłumaczy Grzegorz Żurawski, rzecznik MEN.

Projekt przewiduje, że we wspólną prezentację będzie zaangażowanych minimum 3-4 uczniów o podobnych zainteresowaniach.

- To może być zbieranie znaczków, pisanie piosenek, bądź inne hobby, jak np. obserwowanie areny politycznej. Co kto zechce. Jeśli jeden z nich napisze słowa do piosenki, a drugi stworzy muzykę, to trzeci będzie mógł na przykład przygotować choreografię. Jeśli ktoś zbiera znaczki, inny może stworzyć program komputerowy, który zaprezentuje jak najlepiej kolekcję. Najważniejsze, żeby każdy uczeń miał w tym swój udział - opowiada Żurawski.
Jednak jeśli uczeń nie przyłoży się należycie do projektu i pokaże byle co, będzie miał kłopot, bo nauczyciel odnotuje to na jego świadectwie ukończenia gimnazjum. Udział w projekcie jest obowiązkowy, choć nie będzie to egzamin i - jak zarzekają się w MEN - autoprezentacja nie jest wzorowana na krytykowanej przez nauczycieli prezentacji maturalnej z języka polskiego.
Ocenę wystawi nauczyciel. Nie będzie to jednak klasyfikacja od 1 do 6, tylko forma opisowa, np. Jasiu ładnie napisał słowa piosenki, ale pomylił się śpiewając ją przed kolegami.

Ewa Słota, która od dziesięciu lat pracuje z gimnazjalistami, nie kryje, że ma spore obawy, czy gimnazjaliści będą w stanie emocjonalnie sprostać występom przed całą szkołą. Poza tym zauważyła, że niewielu z nich ma jakiekolwiek zainteresowania poza internetem.

- Słyszałam, że coś się zmieniło na rynku pracy, że skończył się etap liderów. Nie mogę sobie jednak wyobrazić realizacji takich założeń w gimnazjum. Ostatnio zleciłam uczniom zaplanowanie pięciodniowej wycieczki po Górnym Śląsku. Oddali prace, ale okazało się, że jedyne co potrafią, to ściąganie plików z internetu. Potem już nie potrafili sensownie odpowiedzieć, dlaczego zdecydowali się na taki czy inny zabytek. Oby z tych prezentacji nie wyszła kolejna szopka noworoczna - obawia się Ewa Słota, polonistka w Gimnazjum w Jejkowicach.

- Motywowanie uczniów do pracy zbiorowej jest pożądane, ale powinno się to odbywać w czasie lekcji. Narzucanie takiego obowiązku na koniec szkoły, jako przymusu jej ukończenia, może rodzić sporo konfliktów. Ostatnio wuefiści dzielili się ze mną spostrzeżeniami, jak nieprzyjemny bywa etap wybierania szkolnych kolegów i koleżanek do gier zespołowych. Tak więc założenie, że uczniowie będą się bezproblemowo dobierać w grupy, może okazać się trudne do spełnienia. A już wystawianie za to ocen, jest moim zdaniem niepotrzebne, zwłaszcza, że egzamin gimnazjalny spełnia swoją rolę - uważa Małgorzata Glenc, psycholog szkolny, na co dzień pracujący z gimnazjalistami.