Wystarczy wziąć udział w kursach organizowanych przez Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego. To zgodne z prawem. Stanowi o tym rozporządzenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z 2002 roku.
Jest to łatwy sposób, by uniknąć utraty prawa jazdy za 21 punktów "zarobionych" w ciągu roku. Zdać egzamin i zdobyć nowy dokument jest znacznie trudniej i drożej. Szkolenie trwa 6 godzin lekcyjnych. Można je zaliczać raz na pół roku.
- To hipokryzja polskiego prawa. Rozgrzeszanie za pieniądze. Jak ktoś dostał punkty karne, to niech odczeka, aż mu się skasują i bardziej uważa na drodze. Możliwość pozbywania się punktów w tak prosty sposób powoduje, że kierowcy czują się jeszcze bardziej bezkarni. Zagrożenie utraty prawa jazdy za przekroczenie limitu punktów karnych jest w tej sytuacji zwykłą fikcją - uważa Krzysztof Pyclik z Żywca, który w swojej 20-letniej karierze kierowcy nigdy nie dostał mandatu. Irytuje go widok wyprzedzających na podwójnej ciągłej, wyścigów na drodze. Tacy właśnie kierowcy to największa liczba korzystających ze szkoleń.
- Prawie wszyscy kursanci to kierowcy, którzy dostali punkty za przekroczenie prędkości lub wyprzedzanie "na zakazach". W zdecydowanej większości kursantami są młodzi ludzie - potwierdza charakterystykę szkolących się osób Edward Płonka, dyrektor bielskiego WORD. - Kursy organizujemy też coraz częściej - dodaje. Uważa, że szkolenia mają plusy. To rozmowy z psychologiem, pogadanki o tym, co może się stać w określonej sytuacji przy łamaniu przepisów. Wykładowcy pokazują zdjęcia i filmy z drogowych tragedii spowodowanych brawurą.
Kurs w Bielsku kosztuje 200 złotych. Tak jak w całej Polsce, można w nim uczestniczyć nie częściej niż raz na pół roku.
- Pomysł szkoleń uważam za dobry. Kary umarza się nawet więźniom. Nasi kursanci to nie tylko piraci drogowi - dodaje Edward Płonka.
W bielskim WORD kursy odbywają się raz na dwa tygodnie, czasem raz na tydzień. Grupy liczą ponad 20 osób.
- W Katowicach w ostatnich miesiącach jest rekordowa liczba chętnych. To zwykle dwie grupy po ponad 30 osób - mówi Justyna Dzięba z katowickiego WORD.
Kurs w Katowicach kosztuje 300 złotych. We Wrocławiu tyle samo. W każdym z ośrodków są "recydywiści", którzy w kursach biorą udział po kilka razy. Policjanci z drogówki, z którymi na ten temat rozmawialiśmy są przekonani, że kursantom chodzi tylko o "wygumowamie" karnych punktów, ale jeśli tylko ze szkoleń wciągną chociaż dziesięć procent informacji, to już dobrze.
Andrzej Michulec z Żywca, właściciel Ośrodka Kształcenia Kierowców, potwierdza tę opinię. - Jeśli ktoś pojawia się na takim kursie drugi i trzeci raz, to coś nie jest w porządku i trzeba byłoby przepisy zmodyfikować. Bo albo taki kierowca po prostu kpi sobie z obowiązującego prawa, albo kursy same w sobie niczego go nie uczą - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?