Zawierciański PKS na rozdrożu

Od kilku miesięcy bowiem PKS regularnie ogranicza nierentowne kursy, zwłaszcza do małych miejscowości. Ministerstwo Skarbu Państwa ogłosiło w grudniu aukcję sprzedaży udziałów spółki. - Żaden inwestor nie wpłacił wadium, co jest równoznaczne z brakiem zainteresowania spółką ze strony potencjalnych inwestorów. Dlatego też aukcja została odwołana - wyjaśnia Maciej Wewiór, rzecznik MSP. - Na razie jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby mówić o kolejnej próbie oraz trybie prywatyzacji zawierciańskiego PKS-u - dodaje.

Kłopoty największego w powiecie przewoźnika niepokoją gminy

Zygmunt Bulka, prezes zawierciańskiego PKS- u, uważa, że jeżeli tak będzie dalej, to w powiecie może pojawić się ogromny problem z komunikacją. - Wydaje mi się, że chętnych do zakupu akcji mogła wystraszyć cena 4 mln 300 tys. zł, to dużo, jak na zadłużone i działające na takim terenie przedsiębiorstwo. Liczymy, że w ciągu najbliższego miesiąca poznamy dotyczące nas plany - zaznacza prezes.

Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, w ministerstwie rozważana jest chęć sprzedaży akcji spółki w drodze negocjacji.

Niepewny los największego w powiecie przewoźnika niepokoi władze gmin. Na przykład gmina Łazy coraz poważniej myśli o stworzeniu własnej komunikacji miejskiej.
Jak na razie wszystko jest na etapie planów i rozmów. - Musimy zapewnić dogodne połączenia mieszkańcom wszystkich sołectw - mówi Maciej Kaczyński, burmistrz Łaz.

Jednym z rozwiązań komunikacyjnych problemów jest przejęcie przedsiębiorstwa przez samorząd. Taką decyzję podjęło np. starostwo bielskie, które w 100 proc. przejęło akcje tamtejszej spółki. - Gminy, którym zależało na utrzymaniu kursów zdecydowały się do nich dopłacać. Robią to solidarnie wszystkie gminy. Pieniędzy starcza na utrzymanie kursów i taboru - mówi Marek Małacha, prezes PKS w Bielsku-Białej SA.

Powiat zawierciański obserwuje sytuację z boku i tłumaczy, że nie może wziąć na siebie takiej odpowiedzialności, gdyż ma na głowie zadłużony na 40 mln szpital. Co prawda sytuacja była przedstawiana na forum gmin, gdzie szukano rozwiązań, jednak jak do tej pory nie spotkały się one z aprobatą.
Jeżeli w niedługim czasie nie uda się sprywatyzować przedsiębiorstwa, pasażerów czekają spore problemy z dojazdem do pracy czy szkoły. Pracę może stracić blisko 100 osób zatrudnionych w PKS-ie. Można jednak temu zapobiec i wziąć pod uwagę rozwiązanie, jakie zastosowało województwo małopolskie. Tam zdecydowano się na skomunalizowanie przedsiębiorstw w Nowym Sączu, Krakowie i Wadowicach. 16 czerwca ubiegłego roku zawarto trzy umowy nieodpłatnego przeniesienia udziałów na rzecz województwa małopolskiego. W ten sposób Małopolska stała się właścicielem 85 proc. ogółu akcji każdej spółki. Pozostałe 15 proc. zostało przeznaczone do nieodpłatnego nabycia przez pracowników PKS-ów.

Na razie nie ma planów połączenia tych spółek. Z przeprowadzonych analiz wynika, że spółki te wymagają przede wszystkim restrukturyzacji i znacznych nakładów finansowych dla dalszego rozwoju. Takich nakładów nie może zagwarantować województwo jako akcjonariusz. Natomiast może je ponieść nowy inwestor strategiczny. Dlatego też obok już rozpoczętych działań naprawczych w spółkach docelowo planowane jest zbycie akcji wszystkich trzech PKS-ów. Akcje wadowickiego przedsiębiorstwa już zostały wystawione na sprzedaż.

Niestety wiadomo już, że na przejęcie przez samorząd województwa śląskiego zawierciań-skiego PKS nie ma co liczyć. - Nie mamy w planach przejmowania PKS Zawiercie ani innych PKS-ów. Województwo prowadzi już Przewozy Regionalne i obecnie nie ma możliwości utrzymania innych rodzajów transportu - twierdzi Magdalena Kociołek z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego.