Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucja na uczelniach: karierę studenta zaplanuje ministerstwo

Katarzyna Piotrowiak
Fot. ARC
Cięgi, jakie szkolnictwo wyższe zbiera za poziom studiów i brak współpracy z biznesem oraz rynkiem pracy, zmobilizowały już część uczelni do działania.

Uniwersytet Śląski i Politechnika Śląska prześledziły losy absolwentów i sprawdziły, jak wiedzę zdobytą w salach wykładowych wykorzystują na rynku pracy. Od nowego roku akademickiego wszystkie uczelnie będą obowiązkowo przeprowadzać takie badania.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce, żeby każdy student starający się o indeks wiedział, który kierunek studiów rokuje w przyszłości nadzieję na pracę. Wyniki ankiet będą miały wpływ na być albo nie być wielu kierunków oraz specjalizacji. Na podstawie zebranych informacji uczelnie będą mogły tworzyć kierunki kształcenia zgod-ne z zainteresowaniami biznesu. Rząd przyjął już założenia takiej ustawy, w lutym prof. Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego, powinna ją podpisać.

Ankieta przeprowadzona wśród byłych studentów potwierdza dotychczasowe przypuszczenia. Aż 67 proc. absolwentów Politechniki Śląskiej przyznało, że wybierając przed laty studia techniczne nie kierowało się wcale sytuacją na rynku pracy, tylko możliwością zdobycia wyższego wykształcenia. Obecnie 30 proc. z nich chce założyć własną firmę, tyle samo marzy o pracy w dużym koncernie. Podobne badania przeprowadzono w Uniwersytecie Śląskim. Okazało się, że odsetek magistrów zainteresowanych własnym biznesem nie przekracza 3 proc. Pracę u innych w branży edukacyjnej wybrało 18 proc., grafikę i internet 11 proc., z kolei 7 proc. postawiło w ankiecie krzyżyk przy "rozrywce". Tyle samo przy reklamie.

Chaos na rynku pracy i krytyka szkolnictwa wyższego odbija się na absolwentach, którzy coraz rzadziej wierzą, że mogliby konkurować z absolwentami uczelni na zachodzie Europy. W roli inżyniera poza granicami kraju widzi siebie 40 proc. Co z pozostałymi? Nie wiadomo.
Jednocześnie wraz z pierwszymi raportami ministerstwo przedstawiło informację o wynikach rekrutacji na studia. Wbrew założeniom i próbom nakłonienia absolwentów szkół do wybierania kierunków zamawianych przez gospodarkę, na trzech pierwszych miejscach od lat królują: zarządzanie, pedagogika i prawo. Na pierwszym roku zarządzanie studiuje... 35 tys. osób w kraju, a pedagogikę 33 tys. Obietnica wypłaty stypendium w wysokości tysiąca złotych miesięcznie za studiowanie na kierunku potrzebnym gospodarce, podziałała jedynie w przypadku osób, które w dniu rekrutacji widziały swoją przyszłość w informatyce, co dało temu kierunkowi 5. miejsce. Pozostałe, jak biotechnologia, automatyka i robotyka czy mechanika i budowa maszyn uplasowały się na miejscach w drugiej dziesiątce.
- Gdybym był pracodawcą, przy wyborze pracownika nie kierowałbym się wcale nazwą skończonej uczelni. Nie ważne, czy absolwent studiów skończył ten sam kierunek na uczelni technicznej czy na uniwersytecie. Po prostu sprawdziłbym wiedzę i umiejętności. W obecnej sytuacji to jedyny sposób na wyłowienie dobrego pracownika - mówi Sławomir Boncel z Politechniki Śląskiej. Dodaje: - Młodzi ludzie są coraz mniej świadomi swojej przyszłości, mają mizerną wiedzę z matematyki, co wychodzi przy okazji studiów technicznych. Dlatego należałoby także rozpocząć rewolucję w szkołach, inaczej nic się nie zmieni - dodaje Boncel.

- Świadomość, że uczelnie techniczne są miejscem dobrze przygotowującym do pracy, jest rzeczywiście zaniżona. Kiedy ostatnio przedstawiałam te wyniki badań nauczycielom rozmaitych szkół, bardzo się dziwili, byli wręcz zdumieni tymi zależnościami. Jest więc sporo do zrobienia, dlatego coraz częściej na targi pracy zapraszamy szkoły ponadgimnazjalne - mówi Małgorzata Romb z Biura Karier Studenckich na Politechnice Śląskiej.

Ministerstwo nie ukrywa, że uczelnie dostaną większą swobodę przy zgłaszaniu nowych kierunków. Najlepsi od 2011 roku mogą liczyć na status Krajowych Naukowych Ośrodków Wiodących. - Każda uczelnia z uprawnieniami do nadawania habilitacji będzie mogła utworzyć unikatowy kierunek, na który jest zapotrzebowanie rynku pracy lub przedsiębiorstwa. Oczywiście swoją decyzję będzie musiała poprzeć badaniami biorącymi pod uwagę także specyfikę regionu czy trendy rozwojowe gospodarki, co, jak sądzimy, przełoży się na sukces absolwentów - mówi Bartosz Loba, rzecznik MNiSW. Na pytanie, jak ministerstwo ocenia aktualny poziom kształcenia, usłyszeliśmy krótką odpowiedź. - Gdybyśmy w znaczącej części nie podzielali tej mało optymistycznej oceny, jaka przewinęła się w publicznych debatach, także przez media, to nie przygotowywalibyśmy tej reformy. Bardzo nam zależy, żeby polskie uczelnie mogły konkurować z innymi europejskimi ośrodkami - tłumaczy Loba.

"Informacja o liczbie absolwentów, którzy znaleźli zatrudnienie zgodne z wykształceniem, będzie cenna dla maturzystów wybierających przyszłe studia, a także dla ich rodziców, którzy zwykle te studia finansują. Uczelnie z kolei na tej podstawie ocenią, na ile program dydaktyczny odpowiada potrzebom rynku pracy. To będzie dla nich impuls do modyfikowania i ulepszania programu studiów" - czytamy w komunikacie MNiSW.

Profesor Dariusz Rott, wykładowca Uniwersytetu Śląskiego oraz członek Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, twierdzi, że najwyższy czas na zmia-ny. - Po raz pierwszy od 20 lat mówimy o reformie w szkolnictwie wyższym. Krok na pewno słuszny. Nie jestem jednak pewien, czy sterowanie studentem pozwoli mu na realizowanie własnych marzeń i pragnień. Czy rodzic śledzący doniesienia z rynku pracy nie wypchnie go na modny kierunek, a ten po latach odrabiania pańszczyzny skończy studia i będzie mierny w swoim zawodzie - mówi prof. Rott.

Niestety, nauka i biznes wciąż nie współpracują ze sobą

Z prof. Andrzejem Barczakiem z Akademii Ekonomicznej w Katowicach rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Kraj potrzebuje inżynierów, a młodzi ludzie wybierają zarządzanie i pedagogikę. Dlaczego są tacy bezmyślni?
Moda na zarządzanie trwa od 20 lat i jak widać mimo szeroko zakrojonej akcji informacyjnej młodzież lgnie do niej i w czasach kryzysu. To nie ich wina, są po prostu źle przygotowani do podjęcia studiów technicznych. Poziom szkół średnich zaliczył znaczący upadek. Przez kilkanaście lat nie było matury z matematyki, żeby zaś rozpocząć studia w ramach kierunków sponsorowanych przez ministerstwo i dostawać tysiąc złotych miesięcznie, trzeba jednak coś umieć. Sądzę, że za 2-3 lata sytuacja się wyrówna. Obyśmy jednak nie poszli w zbyt wąskie specjalizacje, bo pamiętajmy, że takie kierunki jak zarządzanie mają sporo zalet. Te umiejętności przydadzą się w spółdzielni mieszkaniowej, w korporacji międzynarodowej i u piekarza. Dlatego swoim studentom zawsze opowiadam o Wiesławie Ochmanie, który skończył ceramikę, ale okazało się, że ma wielki talent do śpiewania i genialny głos, więc pracy w cementowni szukać nie musiał.

Czy bez fachowców, którzy będą uczestniczyli w rozwoju nowoczesnych technologii, możemy liczyć na rozwój kraju?
Szkopuł w tym, że nauka i biznes nie współpracują ze sobą i nie wiadomo co robić. Miałem ostatnio sprzeczkę z dyrektorem globalnej firmy, która zatrudnia absolwentów Akademii Ekonomicznej. Zaczął grymasić, że dwa lata ich trzeba uczyć. A ja go spytałem: "A czy zrobiłeś coś dla nich, płaciłeś za praktyki, fundowałeś stypendia?" Biznes nic nie daje, ale stawia wymagania. Na zachodzie Europy każda szanująca się firma współpracuje z uczelnią, poprzez kontakt z promotorem studentów. Firma zgłasza, że potrzebuje określonych fachowców i funduje laboratoria, a uczelnia ich kształci.

Śledzenie losów absolwentów ma rozwiązać problem bezużytecznych kierunków i specjalizacji?
Śledzenie losów absolwentów powinno wejść uczelniom w nawyk. Z drugiej strony nie zgadzam się z tak fatalną oceną polskich studiów. Nasi absolwenci znajdują pracę. Jedna z byłych studentek zarządzania pochwaliła mi się ostatnio, że tworzy nowy oddział banku, bo okazała się lepsza od Niemców. Nie można więc regulować wszystkiego przepisami. Państwo powinno raczej zachęcać biznes do współpracy oferując im w zamian jakieś korzyści podatkowe.

Czy to oznacza, że uczelnie mają uczyć fachu?
To jest odwieczne pytanie. Uważam, że powinna tak uczyć, żeby absolwent miał szansę znaleźć pracę nie tylko w kilku firmach. Studia powinny mu zapewnić ogólne wykształcenie. Nie można więc dzielić kierunków na ważne i te niepotrzebne. Niech lepiej biznesmeni zainwestują w końcu w naszych studentów zamiast sprowadzać specjalistów z zagranicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!