Pacjenci protestują w ten sposób przeciwko planom resortu, który chce, aby za niedbałość lekarzy przy wypisywaniu recept płacili właśnie pacjenci. Chodzi o przepis w projekcie nowego rozporządzenia, który mówi, że receptę, która nie spełnia wymogów formalnych apteka ma realizować z pełną odpłatnością.
Pobierz receptę z załączonego do materiału pliku i wyślij minister Ewie Kopacz na adres [email protected]
- Tak naprawdę oznacza to, że pacjent zamiast zapłacić parę złotych, będzie musiał wydać na lek na przykład 100 zł - mówi Piotr Klima, wiceprezes Śląskiej Izby Aptekarskiej w Katowicach.
Dlatego pacjenci, niczym lekarze, od jakiegoś czasu podpisywali blankiet przypominający receptę, w której zalecają Ewie Kopacz m.in. by zagwarantowała pacjentom ustawowe prawo do otrzymania leku refundowanego poprzez bezproblemową realizację recept.
- Mamy mieć wybór - albo zapłacimy pełną kwotę, albo będziemy musieli wrócić do lekarza, by ten przyłożył się, zamiast bazgrać po recepcie - mówi Alicja Frączek, mieszkanka Rybnika, która wystawiła blankiet dla pani minister w jednej z rybnickich aptek.
Joanna Gaszka, kierownik apteki przy ul. Górnośląskiej w Rybniku, przyznaje, że jej klienci chętnie wypełniali recepty, bo wielu z nich ma bardzo ograniczony budżet.
- W Niedobczycach nie ma specjalistów i z nieczytelną receptą musiałabym odsyłać ludzi do centrum Rybnika. W dużej mierze moimi klientami są osoby na emeryturach i rentach, dla których dojazdy do lekarzy to olbrzymi problem - mówi Joanna Gaszka.
Zapis w rozporządzeniu uderza w dużej mierze w samych aptekarzy, którzy robią wszystko, by nie stracić swoich klientów. Dotąd sami poprawiali recepty, często dopisując niezbędne informacje.
- Dzwonimy do lekarzy, czasami nawet sami idziemy do nich po pieczątkę - mówi Klima.
Przepisy mają zostać jednak zaostrzone. - Narodowy Fundusz Zdrowia będzie nas ścigał za najmniejsze uchybienia w recepcie. Tymczasem to w gabinecie lekarskim, a nie w aptece powinno się kontrolować, czy recepty są prawidłowo wypełnione - mówi Stanisław Piechula, prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej w Katowicach.
Zdaniem aptekarzy, zapis o błędnych receptach to sposób ministerstwa i NFZ na szukanie oszczędności.
- Najłatwiej odebrać pieniądze pacjentom albo wyrwać je z aptek - mówią. Dlatego w całej Polsce oplakatowano apteki, a na Śląsku zbierano recepty. - Czas wysłać je do ministerstwa - dodaje Piechula.
Aptekarze liczą na to, że resort zaakceptuje przygotowaną przez nich kompromisową propozycję. - Chodzi o to, by apteka nie realizowała leku tylko wówczas, gdy brakuje najistotniejszych informacji, na przykład pieczątki lekarza. Drobny błąd w adresie nie powinien mieć znaczenia - dodaje Piechula.
W Ministerstwie Zdrowia nie zamierzają komentować całej sprawy. Przypominają jedynie, że recepty muszą być czytelne i zawierać określone prawem dane. - Kwestia pełnej czytelności recept lekarskich jest ściśle związana z wprowadzeniem w przyszłości recepty elektronicznej - tzw. e-recepty, do czego się przymierzamy - mówi Piotr Olechno, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?