Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Winnych katastrofy w czasie targów gołębi nadal brak

Teresa Semik
W katastrofie zginęło 65 osób
W katastrofie zginęło 65 osób MARZENA BUGAŁA
Cztery lata po katastrofie budowlanej hali Międzynarodowych Targów Katowickich pokrzywdzeni w tej tragedii wciąż czekają na sprawiedliwość. Na osądzenie sprawców ich nieszczęścia i na odszkodowania. W najbliższych latach nie mają na to żadnych szans.

Wczoraj przed katowickim sądem okręgowym spadła z wokandy kolejna rozprawa karna przeciwko użytkownikom hali, jej konstruktorom, budowlańcom. Także procesy odszkodowawcze toczą się jak po grudzie. Uchyla się od odpowiedzialności za skutki tego dramatu nie tylko spółka MTK, ale także Skarb Państwa.

Jacek J., konstruktor hali, już dziś zapowiada, że zakwestionuje ekspertyzę przygotowaną przez Politechnikę Krakowską i domagać się będzie powołania nowych biegłych.

- Znalazłem w niej 61 błędów - wylicza. Zapisano tam na przykład, że 70 proc. spoin było źle wykonanych, bez przetopów (zostały posklejane, a nie zespawane), co ma wpływ na nośność konstrukcji. Biegły mówi, że to wina projektanta, ale należy to do technologa firmy produkującej konstrukcje stalowe. Nie popękały elementy stalowe. Są pęknięcia w miejscu spoin. Z ekspertyzy wynika, że zastosowano złą normę obciążenia śniegiem, ale biegli z Gliwic i Wrocławia są innego zdania.

Cieniem na pracę zespołu krakowskich biegłych wciąż kładzie się udział w nim profesora, którego w 2007 roku krakowska prokuratura oskarżyła o naruszenie przepisów budowlanych i spowodowanie zagrożenia katastrofą współprojektowanych domów w Katowicach przy ul. Stawowej 9 i w Krakowie.

Pod zawalonym dachem hali MTK 28 stycznia 2006 roku zginęło 65 osób, a ponad 140 zostało rannych. Kiedy opadły emocje, z problemami i ogromem nieszczęść zostali sami. - Ofiary rezygnują z walki z MTK przed sądami cywilnymi, bo nie chcą ponosić kosztów. Czekają na wynik procesu karnego, na ustalenie, kto ponosi winę za tę tragedię - mówi Marcin Marszołek, prezes katowickiego stowarzyszenia Wokanda.
Sąd uznał w jednej sprawie, że wdowa po hodowcy gołębi nie dostanie ani grosza odszkodowania, bo jej finansowa sytuacja nie zmieniła się w wyniku tej tragedii, a wręcz uległa polepszeniu. Sędzia Joanna Kozera wyliczyła, że tragicznie zmarły mąż zarabiał miesięcznie 1,4 tys. zł. Po jego śmierci przyznano wdowie 1,2 tys. zł renty rodzinnej, sama zaczęła też pracować i zarabia 800 zł. W sumie ma więc 600 zł więcej miesięcznie niż w czasie, gdy żył jej małżonek. Otrzymała też pomoc od ubezpieczyciela hali, Caritasu, rządu, władz Opolszczyzny i Katowic. Łącznie - 68,5 tys. zł.

Nawet prawnicy komentowali, że to był wyjątkowo okrutny wyrok.

Fiaskiem zakończyły się zawezwania Skarbu Państwa do zawarcia ugody i wypłacenia odszkodowania ponad stu ofiarom MTK. Mimo precedensu, który miał miejsce przed sądem, kiedy to uznano za zasadne roszczenia wobec Skarbu Państwa.

Sąd powołał się wówczas na umowę dzierżawy, jaka łączyła właściciela terenu - Skarb Państwa ze spółką MTK. Zgodnie z podstawową zasadą prawa cywilnego - czyj grunt, tego stojąca na nim budowla. Jako właściciel gruntu i w konsekwencji także budowli Skarb Państwa miał obowiązek dbać o jej stan.

Proces karny ruszył przed Sądem Okręgowym w Katowicach w maju ubiegłego roku. Prokurator Emil Melka oskarżył o przyczynienie się do tej katastrofy 12 osób. Tylko jedna z nich przyznała się do zarzucanych czynów i dobrowolnie poddała karze - pracownik spółki MTK, który w dniu katastrofy nie otworzył wszystkich drzwi hali. Do tej pory przesłuchano zaledwie ośmiu spośród ponad dwustu świadków oskarżenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!