Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie się buntują, bo budowa kolei oznacza koniec ich świata

Magdalena Nowacka
Zofia i Tadeusz Krzykawscy  obawiają się, że budowa kolei przyniesie więcej szkód niż pożytku
Zofia i Tadeusz Krzykawscy obawiają się, że budowa kolei przyniesie więcej szkód niż pożytku lucyna nenow
Mieszkańcy gminy Bobrowniki nie chcą u siebie ani planowanej tzw. kolei dużych prędkości, ani kolei regionalnej Katowice - Pyrzowice. Nie dlatego, by byli przeciwni postępowi. Po prostu nie wierzą, żeby poza pocięciem na kawałki, wysiedleniem, zniszczeniem środowiska i pozbawieniem ich ziemi wartości - taka kolej przyniosła im cokolwiek dobrego. - Nawet przystanków nikt u nas nie planuje - mówią.

Wczoraj Mirosław Rabsztyn był na kolejnym spotkaniu w urzędzie marszałkowskim, by dowiedzieć się, czy kolej regionalna z Katowic do lotniska w Pyrzowicach i kolej dużych prędkości przetną jego gminę i którędy. Niczego konkretnego się nie dowiedział poza tym, że szybkiej kolei nie będzie.

- Dopóki nie dostaniemy tego na piśmie, nie jesteśmy niczego pewni. Wysłaliśmy taką prośbę, wiemy, że zrobił to także wójt - mówi Zofia Krzykawska, mieszkanka Siemoni.

Odpowiedzi jednak nie ma, chociaż rzecznik PKP PLK SA potwierdza, że szybkiej kolei w Bobrownikach nie będzie.

- Przygotowujemy prace nad budową kolei dużych prędkości z Warszawy przez Łódź do Wrocławia i Poznania oraz połączenie jej w jeden system z istniejącą już Centralną Magistralą Kolejową Grodzisk Mazowiecki - Zawiercie. Na spotkaniu w Katowicach prezes PKP PLK Zbigniew Szafrański mówił o tej właśnie kolei, że nie będzie przebiegała przez gminę Bobrowniki - mówi Krzysztof Łańcucki, rzecznik PKP PLK SA.

Ale to nie załatwia sprawy, bo planowana w Bobrownikach kolej regionalna powstanie - już sama ona zmieni życie mieszkańców całej gminy. Argumentów przeciwko jest co najmniej kilka. Tych za, zdaniem mieszkańców, nie ma w ogóle.

- Ludziom puszczają nerwy, stają się agresywni, ale trudno się dziwić. Bo kolej, jeśli powstanie, nie przyniesie żadnych korzyści ani ludziom, ani samej gminie. Nie będzie np. dochodów z podatków - mówi wójt.
Na domiar złego będzie tu jeszcze autostrada. Dla żyjących tu ludzi oznacza to zniszczenie ich świata. Część będzie się wyprowadzić, a ci, którzy zostaną, będą mieszkali w gminie poszatkowanej na kawałki. Życie w takim miejscu stanie się bardzo uciążliwe.

Zofia i Tadeusz Krzykawscy z Siemoni też się martwią, tym bardziej że są miłośnikami przyrody. - Nie jesteśmy przeciwni postępowi, ale żeby osiągać go takim kosztem? Ludzie mieszkają tu z pokolenia na pokolenie, są związani z tą ziemią. Te tereny są też wyjątkowe pod kątem geologicznym. Tu znajduje się wyjątkowy Płaskowyż Twardowicki - mówi pani Zofia.

Podają przykłady śląskich miast, które likwidują hałdy, zdobywają przestrzeń życiową.

- A tu chce się ludzi pozbawić prawa własności i dziedziczenia. Jeśli będzie kolej, to ona się przecież nawet tu nie zatrzyma. Inżynier, który był na spotkaniu, powiedział, że jego zadaniem jest przedstawienie wariantów tras i to wszystko - żalą się Krzykawscy.

Ich najbliższy sąsiad właśnie kończy budować dom. Przeprowadził się tu z innego miejsca w gminie, bo tam gdzie mieszkał wcześniej będzie autostrada. Czy czeka go kolejna przeprowadzka? Gdyby powstała tu szybka kolej, pewnie znów musiałby się wynosić. Jeżeli pobiegnie tędy tylko kolej regionalna, może będzie miał szansę pozostać. Ale to, że ocali dom, nie oznacza, że będzie mu się tu dobrze żyło.

Ludzie z Siemoni Wymysłowa, uważają, że taką trasę można poprowadzić np. przez Dąbrowę Górniczą, gdzie tory już były. Lepiej - mówią - wykorzystać przygotowane już tereny, niż niszczyć nowe.
Jeśli plany kolei doszłyby do skutku, to wielu mieszkańców musiałoby się z Bobrownik wyprowadzić.

- Projektant nie przedstawił jeszcze, ilu mieszkańców mogłoby to dotyczyć. Dyskutowane są cztery warianty tras. Przy tym najmniej ingerującym to około sześciu domów. Ale jest i taki, który obejmować mógłby całą ulicę Wolności - mówi wójt.
Tyle, jeśli chodzi o kolej regionalną. W przypadku drugiej, czyli dużych prędkości, można mówić nawet o tysiącu mieszkańców do wyprowadzki.

Konkretów wciąż jednak brakuje, a ludzie są zdezorientowani.

- To nawet nie kwestia samego wysiedlenia, choć oczywiście ona ma kluczowe znaczenie. Ale w ten sposób zniszczy się po prostu całą gminę, zamknie drogi, niektóre dojazdy. A i tak nie będzie tu żadnych przystanków. To co to za cywilizacja? Pusty śmiech - mówi Wiesław Lipka, mieszkaniec Siemoni.

Jak mówi rzecznik, z przedstawionych przez wykonawcę wariantów przebiegu trasy Zarząd PKP PLK SA wybierze jeszcze w I kwartale tego roku jeden, który zarekomenduje urzędowi marszałkowskiemu. Po uzgodnieniu przebiegu trasy kolei Katowice - Pyrzowice, zostanie opracowany raport o oddziaływaniu inwestycji na środowisko, a następnie wykonawca projektu wystąpi do wojewody śląskiego z wnioskiem o wydanie decyzji lokalizacyjnej.

- Wybór trasy nie jest więc kwestią, o której w ostatecznym rozrachunku decydować samodzielnie będzie PKP PLK SA - przekonuje rzecznik.

Mieszkańców to jednak nie uspokaja. Bo boją się, że o ich losach zadecydują inwestor i urzędnicy, a nie oni sami. I ich argumenty nie będą brane pod uwagę. Rąk jednak nie załamują. Wszystkie sołectwa i rady gminy uchwaliły, że nie chcą u siebie żadnej kolei. I taką opinię wysłały marszałkowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!