Kwitnie handel wirusami i numerami kart kredytowych. Płaci się za infekowanie komputerów, tworzenie sieci-zombie (opanowane po cichu komputery służące do internetowych ataków np. rozsyłania spamu) i włamania na zlecenie.
Nie ma jeszcze statystyk przedstawiających skalę zjawiska. - Wymienianie cyfr to wróżenie z fusów. Firmy, które padły ofiarą cyberprzestępców rzadko zgłaszają się do nas. Boją się utraty wiarygodności, renomy. Szkoda, bo sprawy które prowadzimy w zdecydowanej większości przypadków kończą się wskazaniem sprawców - wyjaśnia Artur Kubiak, specjalista od zwalczania cyberprzestępczości w śląskiej komendzie policji.
Jak nielegalnie zdobywa się dane? Pierwsze kontakty nawiązywane są w internecie, na witrynach zupełnie nie związanych z informatyką. Przestępcy korzystają z ogólnodostępnych forów, np. poświęconych budownictwu czy ogrodnictwu. Dlatego trudno ich zlokalizować.
- Wystarczy, że właściciel witryny, którą tygodniowo odwiedza kilkanaście tysięcy osób, podwiesi na niej kawałek kodu. To program, który infekuje dyski odwiedzających - opowiada Zbigniew Engiel z firmy Mediarecovery, zajmującej się informatyką śledczą.
Dodaje, że średnio "zaraża" się 4-10 proc. osób wchodzących na tak przygotowaną stronę. Działający głęboko w ukryciu program przechwytuje namiary adresowe, loginy do kont bankowych, czy do poczty elektronicznej, numery kont, kart kredytowych i przesyła je na serwer, na którym ukrywają się przestępcy. Za to właściciel witryny dostaje pieniądze od handlarzy danymi.
- Według BBC za najtańszego wirusa płaci się około 17 funtów. Te bardziej profesjonalne, pozwalające na przejęcie kontroli nad komputerem i stworzenie sieci komputerów-zombie są droższe. Mogą kosztować nawet 500 funtów - wyjaśnia Engiel.
"Cyberrabusie" coraz częściej oferują na swoje produkty gwarancję i techniczne wsparcie. Stosują też promocje. Za tysiąc numerów kart kredytowych cena jednostkowa będzie znacznie wyższa niż przy zakupie dziesięciu tysięcy. - W niektórych ofertach wręcz można wybrać, klienta jakiego banku chce się oszukać - dodaje specjalista z Mediarecovery.
Najcenniejsi dla przestępców są Australijczycy i Amerykanie. Za zarażenie w tych krajach tysiąca komputerów dostaje się 100 dolarów. W Wielkiej Brytanii i we Włoszech - 60 dolarów.
- Polska na szczęście w tym rankingu jest na przedostatnim miejscu. Zainfekowanie tysiąca komputerów kosztuje 18 dolarów - mówi Zbigniew Engiel.
Czy policja jest przygotowana na walkę z cyberprzestępczością? - Technika się rozwija. Sprzęt i łącza są coraz szybsze. Dlatego policjanci ciągle się szkolą. Muszą też mieć świadomość, że zawsze może znaleźć się ktoś lepszy od nich - mówi Artur Kubiak.
Według szacunków FBI tylko amerykańskie firmy i mieszkańcy USA na skutek cyberprzestępczości ponieśli do tej pory straty w wysokości około 400 miliardów dolarów. Amerykańska Federalna Komisja Handlu informuje o 800 tysiącach oszustw i wyłudzeń tylko w 2007 roku. Z tego ponad 220 tysięcy dokonano właśnie z wykorzystaniem komputera.
- Z roku na rok ta ostatnia liczba się zwiększa. W Europie jest podobnie - wyjaśnia Zbigniew Engiel.
Na zakończonym 4 kwietnia szczycie NATO w Bukareszcie powołano Centrum Doskonalenia Cyberobronności. Tworzy go siedem państw, w tym Stany Zjednoczone. Polska nie była zainteresowana projektem. Podpisu pod umową nie złożyła. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego dopiero teraz próbuje nawiązać współpracę z Centrum Doskonalenia Cyberobronności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?