Czarny scenariusz to pęknięcia w kilku magistralach jednego dnia. - Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, ale jeśliby się tak wydarzyło, to wtedy naprawiamy po kolei awarie, od najgorszej - mówi Jacek Urban, rzecznik PEC. W tym czasie marzłoby całe miasto.
Tak jak przez kilka godzin w poniedziałek mieszkańcy Katowic. Ogrzewanie trzeba było wyłączyć, aby odizolować obszar dotknięty awarią sieci ciepłowniczej, czyli os. Odrodzenia, Zgrzebnioka, Paderewskiego, Ligotę i Brynów. W 16 tys. mieszkań ludzie dygotali z zimna przez 36 godzin! To druga tak poważna awaria w regionie od początku sezonu grzewczego. Równie długo bez ogrzewania byli mieszkańcy ok. 24 tys. mieszkań na os. Tysiąclecia, Witosa, w Załężu i Klimzowcu. W ich domach zimno zrobiło się 30 grudnia.
W Katowicach awaria wystąpiła na głównej magistrali przy ul. Murckowskiej i 1 Maja w niedzielę późnym wieczorem. Na ciepłe kaloryfery niektórym przyszło jednak poczekać do... wtorkowego przedpołudnia. - O 8.30 zaczęli grzać, ale jeszcze przez godzinę kaloryfery były tylko letnie. Ja spałam w dresie, mąż pod dwiema kołdrami. W mieszkaniu było 14 stopni - mówi pani Teresa z os. Paderewskiego.
Dlaczego ciepło, mimo że awaria została naprawiona w poniedziałek wieczorem, było dopiero we wtorek? - Tyle musiał potrwać rozruch. Pompowanie wody zaczęliśmy od dzielnic południowych i przesuwaliśmy się do centrum. Najpóźniej ciepło dotarło do os. Paderewskiego, ok. godz. 10. - mów Urban. W PEC-u upierają się, że sieć nie jest awaryjna, a jakość dostaw ciepła w porównaniu do czasów np. sprzed 10 lat, uległa znacznej poprawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?