Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drogowcy nie dadzą już zarobić filmowcom

Michał Wroński
Fot. ARC
Kiepska wiadomość dla właścicieli studiów filmowych w regionie. Zniknęła im jedna lukratywna "fucha" do wzięcia.

Katowicki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zrezygnował z dalszego dokumentowania postępów na prowadzonych przez siebie inwestycjach. To efekt awantury, jaka wybuchła kilka miesięcy temu, kiedy okazało się, że Dyrekcja na promocyjne filmiki w ciągu dwóch lat wydała blisko milion złotych.

- Naszym zadaniem jest budowa dróg, a nie zlecanie kręcenia filmów na ten temat - zdecydowanie stawia sprawę Marcin Hadaj, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Kiedy w połowie ubiegłego roku katowicki oddział GDDKiA uruchamiał portal internetowy www.slaskiedro-gi.pl, ze strony służb prasowych tej agendy można było jednak usłyszeć zupełnie inne argumenty. Przekonywali, że skoro w województwie śląskim prowadzone są inwestycje drogowe warte miliardy złotych, to wydatek kilkuset tysięcy na zaprezentowanie ich internautom nie będzie specjalną rozrzutnością.
W stosunku do tej ceny poziom serwisu jednak nie zachwycił, a prawdziwą burzę wywołała informacja o tym, iż Dyrekcja zleciła owo zadanie bez przetargu. Mogła tak zrobić, gdyż wartość zlecenia nie przekroczyła 133 tysięcy euro. W roku 2008 zgarnęła je firma ówczesnej rzeczniczki prasowej Komunikacyjnego Związku Komunalnego GOP, rok później pieniądze z GDDKiA skasowało bytomskie studio Arka Górnośląska.

Wykonawców wyłoniono w drodze tzw. zapytania o cenę - drogowcy zapewniali, że odbyło się zgodnie z prawem, ale niewielu uwierzyło w to, że wszystkie, potencjalnie zainteresowane podmioty zostały faktycznie o tę cenę zapytane.

Medialna awantura wokół filmowej działalności katowickiego oddziału Dyrekcji wzbudziła zainteresowanie Warszawy. Wyjaśnień zażądało Ministerstwo Infrastruktury oraz centrala GDDKiA.
Przez długi czas trudno było jednak dowiedzieć się czegoś więcej o wynikach kontroli.
Wszystko wyjaśniło się, kiedy zapytaliśmy w katowickim oddziale Dyrekcji, czy w tym roku również zamierza zlecić filmową dokumentację prac na swych budowach.

- Nie będziemy kontynuować tych działań. Ta formuła się nie sprawdziła. Jej odbiór społeczny był odmienny od oczekiwanego - dyplomatycznie odpowiada Dorota Marzyńska, rzeczniczka GDDKiA w Katowicach.
Nieoficjalnie można usłyszeć, iż choć żadne "głowy" nie poleciały, to szefostwu tutejszego oddziału Dyrekcji oberwało się za wydawanie pieniędzy na autopromocyj-ną kinematografię. Jak przyznaje Marcin Hadaj, wskutek kontroli nakazano zrezygnować z odbioru mających dopiero powstać filmów i rozwiązać umowę z ich producentem.

- Za te materiały, które już powstały, oczywiście zapłaciliśmy. Nakazaliśmy też wszystkim oddziałom w Polsce większą powściągliwość przy ewentualnym zlecaniu takich zadań. Pewna dokumentacja inwestycji musi być sporządzona, gdyż jest to konieczne przy rozliczaniu ich finansowania, ale na nic ponad to nie możemy sobie pozwolić - podkreśla Marcin Hadaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!