Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warto zdobywać Brukselę

Witold Naturski
Mamy nowy rząd europejski. Nie światowy, jak chcieliby niektórzy (żart), ale i tak całkiem silny. W końcu 60 procent wszystkich przepisów prawnych ma swoje źródła w Unii Europejskiej.

A Komisja - bo o niej mowa - to jedyna instytucją europejska mająca prawo inicjatywy legislacyjnej. Inaczej niż w kraju. Tu ustawy proponują parlament, rząd i prezydent.

Maglowani przez ostatni miesiąc w Parlamencie Europejskim kandydaci na nowych komisarzy spisywali się różnie. Prestiżowy "Financial Times" zrobił nawet ich ranking. W skali od 0 do 5 naszego kandydata, czyli Janusza Lewandowskiego, oceniono na czwórkę. To dużo, zważywszy, że w tej "klasie" europejskiej była tylko jedna piątka i zdobył ją już urzędujący komisarz.
Teka, która przypadła Polsce to budżet. Można powiedzieć, że kolejny raz dostajemy to, co akurat najbardziej nam potrzebne (uprzednio - politykę regionalną). Fundusze regionalne do 2013 roku mamy zabezpieczone.

W kolejnych latach największym zagrożeniem będą pieniądze. A właściwie ich brak. A pieniądze, jak wszyscy wiedzą, są w budżecie, którego projekt przygotuje komisarz Janusz Lewandowski. Niegdysiejsi prymusi gospodarczy Europy dostali zawału i przebąkują o zmniejszaniu wspólnej, europejskiej kiesy. Oczywiście, at the end of the day, zdecydują rządy i Parlament Europejski, ale im wyżej poprzeczkę postawi Komisja, tym trudniej będzie im do niej doskoczyć celem strącenia.

Przy okazji roszad personalnych w Komisji, widać, jak bardzo wśród eurokratów potrzeba nam kompetentnych rodaków. I to nie tylko na najwyższych szczeblach. Na szczęście, coraz więcej młodych Polaków znajduje pracę w "instytucjach". Wielu wśród nich to byli dyplomaci, co nie dziwi, gdy porówna się ich głodowe pensje z godnym wynagrodzeniem eurourzędników. Jarosław Kaczyński był kiedyś łaskaw nazywać przechodzenie z dyplomacji do instytucji europejskich czymś złym (oczywiście mocniejszymi słowami). Potem wytłumaczono mu, że mimo całej niezależności tych urzędów, dobrze mieć tam wykształconych rodaków, którzy mimo że są obywatelami Europy nie przestają być Polakami.

Niestety, dotychczas należną nam pulę miejsc wypełniano głównie sekretarkami. Trochę to wina nas samych, bo szliśmy po najmniejszej linii oporu, zadowalając się udziałem w najprostszych konkursach. Są też teorie spiskowe o niedopuszczaniu Polaków do kierowniczych stanowisk. Dowodów nie ma. Są fakty. Właśnie kończy się zapełnianie naszego, urzędniczego kontyngentu, a polskich dyrektorów w instytucjach europejskich jest raptem kilku. Później będzie już tylko trudniej.

Pokazuje to przykład Luksemburga, jednej z siedzib Parlamentu Europejskiego. Tam kwota narodowa jest tak wypełniona, że chętni do pracy muszą czekać, aż ktoś odejdzie na emeryturę lub do lepszego świata. Swoją drogą, emerytura w tym zawodzie przysługuje już w 63. roku życia, a jej wysokość to znaczny procent ostatniej pensji. A więc do boju. Ślązaków tam ciągle niewielu! (więcej na www.epso.eu)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!