Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bandyci coraz częściej atakują policjantów

Sławomir Cichy, Aleksander Król
Bandyci, którzy pobili rybnickiego policjanta trafili do aresztu
Bandyci, którzy pobili rybnickiego policjanta trafili do aresztu Fot. Mat. policji
To już nie bitwa, ale wojna bandytów z policją. Co gorsza, nie tylko tych ze zorganizowanych grup przestępczych, ale nawet drobnych złodziejaszków, którzy uważają, że najlepszym sposobem na ucieczkę z miejsca przestępstwa jest brutalny atak na policjanta.

Taką ocenę podsuwają m.in. strony internetowe, zionące nienawiścią do mundurowych. Ostatnio na portalu Nasza-klasa.pl pojawił się profil, w którym autor napisał, że czyn zabójcy policjanta w Warszawie będzie podziwiany, studiowany i naśladowany. Wpisały się do niego dziesiątki osób, które myślą podobnie.

Zwrot policjant jest zawsze na służbie dobrze brzmi. W praktyce bywa różnie

Tylko w garnizonie śląskim w ubiegłym roku zdarzeń zagrażających zdrowiu lub życiu funkcjonariusza było aż 430 - o 36 więcej niż w roku 2008. Najwięcej przestępstw naruszało nietykalność cielesną, ale aż w 60 przypadkach doszło do czynnej napaści z użyciem broni lub miał miejsce napad zbiorowy, dla których prawo przewiduje do 10 lat więzienia.

- W siedmiu przypadkach doszło do poważnych uszczerbków zdrowia policjantów - wylicza podinspektor Andrzej Gąska z wojewódzkiej policji.
Rozgłos, jaki towarzyszył śmierci interweniującego policjanta na przystanku tramwajowym przy ul. Połczyńskiej na warszawskiej Woli nie tylko nic nie zmienił, ale jak się okazuje, ośmielił bandytów.
W piątek po północy w rybnickich Niedobczycach trzech młodych mężczyzn dotkliwie pobiło miejscowego policjanta, który podjął interwencję. 22-letni funkcjonariusz z podejrzeniem wstrząsu mózgu leży w szpitalu.

Mł. asp. Ryszard Czepczor z rybnickiej policji relacjonując przebieg zdarzenia mówi, że poszkodowany funkcjonariusz wracał do domu po służbie. Pod blokiem zauważył trzech mężczyzn pijących piwo i zaglądających do samochodów. Widząc, że próbują włamać się do jednego z nich, zareagował. - Podszedł i powiedział, że jest policjantem. Bandyci, mimo że wiedzieli z kim mają do czynienia, zaatakowali. Przewrócili go na ziemię i zaczęli kopać po całym ciele.
Socjolog dr Marek Szopski z Uniwersytetu Warszawskiego, zajmujący się kulturą krajów anglosaskich, nie potrafi wyobrazić sobie takiej sytuacji ani w Wielkiej Brytanii, ani w USA.

- Tam policjant jest przedstawiany w prawie jako przedstawiciel społeczeństwa, a więc atak na niego jest de facto zamachem na porządek publiczny. To z kolei oznacza, że ma on prawo użyć wszelkich środków, aby ten porządek nie został naruszony. Mówiąc wprost, tam atak na przedstawiciela prawa to samobójstwo. I bandyci o tym wiedzą - mówi Szopski dodając, że w Polsce takie rozumienie funkcji pełnionej przez policję nie występuje i stąd eskalacja ataków.

Uraz ręki, stłuczona głowa i związany z tym wstrząs mózgu, a także silne bóle brzucha - to stan policjanta, po tym jak wczoraj w nocy w Rybniku przeszkodził trzem bandytom w kradzieży auta na jednym z osiedli. Przedstawiając się jako stróż porządku, jeszcze bardziej rozjuszył napastników, którzy zaczęli go kopać, by na koniec zrzucić ze schodów.
Na policjanta podnieśli rękę miejscowi chuligani, doskonale znani z licznych bójek, kradzieży i dewastacji. O tym, że interwencja funkcjonariusza była uzasadniona, świadczą ślady włamania do volkswagena golfa, w którym poodrywali klamki. To kolejny przypadek, gdy bandyci, dowiadując się z kim mają do czynienia, działają wyjątkowo brutalnie.

Zdaniem mł. asp. Ryszarda Czepczora z rybnickiej policji relacjonującego wypadki z poprzedniej nocy, postawa jego kolegi jest godna naśladowania. Mimo poważnych obrażeń ciała, funkcjonariusz powiadomił kolegów i sprawców zatrzymano.

"Taka powinna być cała policja. Powinna pomagać. Superpolicjant". "Miał odwagę sam na trzech i to w nocy? Brawo" - to tylko dwa z wielu podobnych wpisów pod informacją o zdarzeniu, na stronie internetowej "Polski Dziennika Zachodniego".

Socjolog, dr Marek Szopski, specjalista od zachowań kulturowych Anglosasów, mówi, że siłą angielskiego "bobby" jest charakterystyczny strój i powszechna wiedza, że jest uzbrojony tylko w pałkę. Teoretycznie, mimo tak wątłych argumentów siłowych, jest uważany za skutecznego obrońcę prawa na ulicy.
- To wynika z tamtejszej kultury. Zaatakowanie bezbronnego jest nie tylko haniebne, ale budzi społeczny niesmak i dezaprobatę. Trudno po zatrzymaniu przestępcy o jego wiarygodną linię obrony, więc wyroki zapadające za podniesienie ręki na stróża prawa są bardzo wysokie - mówi.

Jego zdaniem, w Polsce nie ma szacunku ani dla munduru, ani do odznaki. To spadek po przeszłości.
- Ta formacja w Polsce kojarzy się nadal z aparatem represji. W końcu policję w obecnym kształcie mamy od niespełna 20 lat. W Wielkiej Brytanii policja powstała jako pierwsza na świecie - dodaje.
Co gorsza, coraz częściej widząc przemoc na ulicy, przechodzimy obok obojętnie. Coraz częściej, zwłaszcza ostatnio - po nagłośnieniu śmierci interweniującego policjanta, pojawiają się głosy, że jak najszybciej należy zmienić polskie prawo, by przeciwdziałać takim ekscesom.
- Ilu policjantów ma bezsensownie zginąć, żeby ktoś zrobił wreszcie coś z naszym prawem, z obojętnością ludzi, którzy niczego nie widzą, bo bezkarne katowanie człowieka obok ich nie dotyczy? - piszą na swoich portalach blogerzy.

Dowodem na to, że przestępcy coraz częściej decydują się na atakowanie stróżów porządku są choćby dane śląskiej policji.

- W minionym roku takich przypadków było o 36 więcej niż w 2008 r., co powoduje, że przekroczona została liczba 400 ataków na funkcjonariuszy - mówi podinsp. Andrzej Gąska ze śląskiej KWP.
Policjanci z patroli pieszych widzą swoją pracę w dwóch kolorach. Czarnym i białym. Służba nie ma odcieni szarości.

- Jesteśmy super, kiedy podczas interwencji któryś zginie albo - mimo strat własnych - jakoś przegoni napastników. Ma wówczas szansę na wyższy stopień, nagrodę albo - jak w wypadku kolegi z Warszawy - na pośmiertny krzyż zasługi. Jednak kiedy złapany bandyta poskarży się, że złamał paznokieć przy zatrzymaniu, rusza machina próbująca udowodnić, że to policjant jest bandytą, którego trzeba izolować - mówią funkcjonariusze. Dodają, że coraz częściej po zmroku, po cywilnemu, na urlopie czy po służbie nie chcą się wychylać, bo jakiś służbista może dopatrzeć się przekroczenia uprawnień. - To tylko pięknie brzmi, że policjant jest zawsze na służbie. W praktyce bywa różnie - dodają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!