W sobotni wieczór amfiteatr w Wiśle był najgłośniejszym miejscem w Polsce. Przed tygodniem, podczas konkursu na normalnej skoczni, drgania wywołane okrzykami fanów sprawiły, że z zamontowanego niedawno nowoczesnego dachu amfiteatru zsunął się śnieg. Tym razem było jeszcze głośniej.
- Adam Małysz! Adam Małysz! Dziękujemy! Dziękujemy! Sto lat! Sto lat! - wiwatowali kibice wymachując biało-czerwonymi flagami, szalikami.
Zainteresowanie oglądaniem sobotniego konkursu na telebimie w amfiteatrze przeszło oczekiwania organizatorów. Obiekt wypełnił się jeszcze grubo przed rozpoczęciem konkursu. Sprzedawane przed wejściem biało-czerwone gadżety rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. A przed końcem pierwszej serii na stoisku skończyły się... trąbki.
- Tydzień temu nie było aż tak wielu osób. Dopiero na serię finałową przyszło trochę więcej- przyznał Andrzej Molin, burmistrz Wisły.
Do amfiteatru schodzili się głównie turyści wypoczywający w Beskidach na urlopie lub zimowiskach. Niemal wszyscy pomalowani w biało-czerwone barwy lub ubrani w biało-czerwone stroje.
- Najlepiej byłoby być w Vancouver - uśmiechał się Roman Wojewodzic z Żor, który wspólnie ze znajomymi mocno ściskał kciuki za Orła z Wisły. - Dla wielu srebro na normalnej skoczni było niespodzianką, a Adam lepiej skacze na dużej. Dlatego dziś liczymy na złoto - zapewniał.
Taką nadzieję miał każdy. Co ciekawe, w amfiteatrze dominowali goście, zaś rodowitych wiślan było niewielu.
- Bo wiślanie przeżywają to wyjątkowo. Spotykają się w swoich ulubionych miejscach i tam, w szczególnej atmosferze, kibicują Adamowi - przekonywał Edward Pierzchała z Fan Clubu Bocian w Wiśle. W sobotę zamiast w popularnym barze U Bociana, wybrał się właśnie do amfiteatru, gdzie zabrał swojego 11-letniego wnuczka Kacpra, który przyjechał do niego z Raciborza. Zabrał jednak fanclubowy proporczyk z hasłem Adam Małysz. Wisła z Tobą.
Amfiteatr eksplodował radością najpierw po fantastycznym skoku Małysza na odległość 137 metrów. Wynik Simona Ammana wprawdzie ostudził rozpalone głowy kibiców myślące o złotym medalu, ale nie zgasił nadziei na triumf. Ale gdy w finałowej serii Gregor Schlierenzauer objął prowadzenie przed skokiem Małysza emocje sięgnęły zenitu. Mistrz z Wisły nie zawiódł.
Jeszcze w trakcie jego skoku Jan Szturc wyskoczył w górę z wyciągniętym w geście zwycięstwa rękami, a następnie utonął w objęciach Andrzeja Wąsowicza, wiceprezesa Polskiego Związku Narciarskiego.
- Adam to wielki sportowiec, wspaniały. Przejdzie do historii - podkreślał Szturc.
Andrzej Wąsowicz wyznał, że choć zna Małysza od wielu lat, jeszcze nigdy nie widział go tak umotywowanego do pracy, jak na ostatnich treningach w Wiśle Malince poprzedzających wyjazd na olimpiadę.
- Miesiąc temu nikt nie przypuszczał, że Adam będzie zdobywał medale na olimpiadzie. To dla nas wielkie święto - mówił wiceprezes PZN.
Andrzej Molin, burmistrz Wisły zapowiedział, że oficjalne uhonorowanie mistrza odbędzie w amfiteatrze po zakończeniu sezonu. Władze miasta zapowiadają niespodziankę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?