Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Posłowie zajmą się dziś przemocą w rodzinie

Aldona Minorczyk-Cichy
Uderzysz dziecko, poniżysz je? Sąd ograniczy ci władzę rodzicielską, a być może nawet je odbierze. Skończy się także tułaczka bitych żon i dzieci po schroniskach, bo to sprawca domowej przemocy będzie musiał opuścić dom. To najważniejsze założenia znowelizowanej ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Dzisiaj będą nad nią dyskutować posłowie. W życie ma wejść 1 lipca.

Nowelizacja wzbudza kontrowersje zwłaszcza w środowiskach prawicowych. Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców i Związek Dużych Rodzin Trzy Plus twierdzą, że ustawa zakłada kontrolowanie życia prywatnego przez państwo i zbierają podpisy przeciw tym przepisom. Mają ich już ponad 17 tysięcy. Sprzeciwiają się zwłaszcza możliwości odebrania dziecka z rodziny przez pracownika socjalnego, który uzna, że jest ono zagrożone. Za przykład podają sprawę maleńkiej Róży z Wielkopolski odebranej nie radzącym sobie w życiu rodzicom.

Ci, którzy na co dzień mają do czynienia z ofiarami domowych katów, popierają zmiany w prawie.

- Od kilku lat postulujemy wprowadzenie takich zmian. Co roku tylko do naszej organizacji zgłasza się ponad dwa tysiące pokrzywdzonych. W skali kraju policja przeprowadza rocznie niemal 400 tysięcy interwencji domowych - podkreśla Józef Kogut, szef Śląskiego Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Przestępstw. I dodaje, że podobne przepisy funkcjonują niemal w całym cywilizowanym świecie. - Sprawcy izolowani są od swoich ofiar w Szwecji, Austrii, Niemczech, a u nas prawo chroniło przestępstwo. Gdy pobite żony i dzieci uciekały do schronisk, ich oprawcy panoszyli się w domach, czy mieszkaniach. Najwyższy czas by to się zmieniło - mówi Józef Kogut.

Rządowy projekt zakłada m.in. wprowadzenie całkowitego zakazu stosowania kar cielesnych, zadawania cierpień psychicznych i innych form poniżania dziecka przez rodziców i opiekunów. Sankcji karnych za to projekt ustawy nie przewiduje. - Nie ma sensu ich powielać, bo są one już w Kodeksie karnym, podobnie jak za nie reagowanie na przestępstwo, gdy zagrożone jest czyjeś zdrowie lub życie - podkreśla poseł PO Marek Plura.
Według nowelizacji przemoc rodziców wobec dzieci będą monitorować specjalne zespoły powstające w gminach - składające się m.in. z lekarza, policjanta, kuratora.

- To świetny pomysł, bo dziecko nie będzie odsyłane od jednej instytucji do drugiej, tylko zostanie objęte kompleksową opieką - podkreśla poseł Plura.

Policjanci podczas domowej interwencji będą mogli zatrzymać sprawcę przemocy. W ciągu 24 godzin od wydarzenia będą mieli obowiązek zawiadomić o nim prokuratora. Ten zdecyduje o losie agresora. Będzie mógł nakazać mu opuszczenie wspólnego mieszkania nawet na trzy miesiące i to jeszcze na etapie postępowania przygotowawczego. O ostatecznym losie oskarżonego decydować będzie sąd. Będzie on mógł zakazać mu korzystania z mieszkania do 10 lat.

Największe kontrowersje budzi przepis pozwalający pracownikom socjalnym "odebrać dziecko z rodziny" bez uprzedniej zgody sądu w przypadku "bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia". - Projekt daje zbyt wiele uprawnień urzędnikom - uważa Joanna Krupska , psycholog i prezes Związku Dużych Rodzin Trzy Plus. - Już teraz zbyt często zabiera się dzieci z domu, a jeśli przepisy wejdą w życie może się to zdarzać jeszcze częściej.

Autorzy nowelizacji podkreślają, że będzie wręcz odwrotnie. Proponowane przepisy nie ułatwiają, ale zaostrzają procedurę odbierania dzieci rodzicom. Pracownik socjalny nie może podjąć decyzji samodzielnie, lecz w towarzystwie służb medycznych lub policji. Ustawa nie dotyczy normalnie funkcjonujących rodzin, lecz tych, w których występują patologie.

-Ustawa daje narzędzia, aby działać szybko - podkreśla Wanda Paszkiewicz, wiceprezes stowarzyszenia "Niebieska linia". O ustawie mówi zaś, że jej "zapisy otwierają możliwości ochrony krzywdzonych".
Współpraca: B. Stefańska

To jest dobre prawo

Z Danutą Pietraszewską, posłanką Platformy Obywatelskiej, rozmawia Aldona Minorczyk-Cichy

Dlaczego ustawie, która ma pomóc dzieciom, towarzyszą protesty?

Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Zachęcałabym tych, którzy krytykują ustawę, by ją po prostu przeczytali. Wtedy się dowiedzą, że dotyczy rodzin patologicznych, w których dzieci się krzywdzi, a nie tych, gdzie się je kocha i dba. Jako pedagog chodziłam do "złych" domów. Sama wyrwałam pobite dziecko z rąk pijanego ojca-oprawcy, który dwa dni wcześniej wyszedł z więzienia. Przed oczami staje mi też czteroletnia dziewczynka, którą matka za karę trzy razy topiła w wannie. Na jej widok dziecko ze strachu nie było w stanie utrzymać moczu.

Przeciwnicy zarzucają nowym przepisom, że pracownicy społeczni otrzymają zbyt dużą władzę, że będą zabierali dzieci na podstawie niesprawdzonych donosów.

To nieprawda. Zabiorą dziecko w bezpieczne miejsce tylko na 24-48 godzin, czyli do wyjaśnienia sprawy. O tym czy może ono bezpiecznie wrócić do rodziny zdecyduje za każdym razem sąd. To dobre prawo. Wzorowane na najlepszych zachodnich wzorcach. Nasi pracownicy socjalni to odpowiedzialni i dobrze przygotowani do pracy ludzie.

Jednak najlepsze nawet prawo nie zmieni naszej mentalności. A my zamiast zawiadomić służby o krzywdzie dziecka, wolimy udawać, że nic się nie dzieje.

Taka jest nasza polska mentalność. Jesteśmy dwulicowi. Dlatego nowym przepisom musi towarzyszyć dyskusja, promocja. Dziwi mnie też postawa Kościoła. Episkopat sprzeciwia się zmianom w prawie, tymczasem to dla Kościoła dobro dziecka powinno być najważniejsze.

Oto niektóre z przykładów znęcania się nad rodziną i dziećmi w woj. śląskim:

- Półtoraroczny chłopczyk z Czerwionki-Leszczyny trafił we wrześniu ubiegłego roku do szpitala po tym, jak pobił go ojciec. Policjantów o pomoc poprosił matka maleństwa.

- W Bielsku Białej 55-letni mężczyzna przez lata znęcał się nad żoną i trójką dzieci. Wracał do domu pijany i awanturował się. Bił dzieci, groził im śmiercią. Gehennę rodziny przerwali policjanci pod koniec 2009 roku.

- Nad 10-letnim Patrykiem z Częstochowy ojczym znęcał się fizycznie i psychicznie. Pierwszy raz policja interweniowała w listopadzie 2008 roku. Mężczyzna dostał wtedy zakaz zbliżania się do dziecka. Nie posłuchał i po raz kolejny pobił dziecko.

- Nad 6-letnią Zosią z Piekar Śląskich od miesięcy znęcał się ojczym Krzysztof M. Kiedy w niedzielę nie chciała zjeść obiadu wepchnął jej głowę do talerza. Następnie wkładał do ust palce. Dziewczynka się dusiła. Lekarz odkrył na ciele Zosi ślady po długotrwałym znęcaniu się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!