Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdesperowani kupcy nie chcą kolejnego marketu

Magdalena Nowacka
Nowy market to dla nas zagłada - denerwują się handlowcy
Nowy market to dla nas zagłada - denerwują się handlowcy Arkadiusz Ławrywianiec
Na terenie dawnej odlewni przy ulicy Kiepury w centrum miasta ma powstać market, prawdopodobnie będzie to Kaufland. Firma z Katowic zwróciła się do Urzędu Miejskiego z prośbą o wydanie decyzji o warunkach zabudowy terenu. Chcą także kupić trzy działki przylegające do już wykupionego przez nich prywatnego terenu

Nie zgadzają się na to zarówno okoliczni kupcy, jak i część mieszkańców. Pismo z protestem podpisane przez 600 osób i prośbą o pomoc złożyli już do Rady Miejskiej. Są załamani planowaną inwestycją.

- Moja mama prowadziła kwiaciarnię przez 27 lat, ja to robię od 18 lat. Mam też sklep spożywczy, który będę musiała zamykać. Chciałam zainwestować w biuro podróży, wszystko na nic. Dla nas kupców to tragedia, jesteśmy przerażeni. Co z nami będzie? Pójdziemy na kuroniówkę ? - pyta retorycznie Barbara Stępiń.

Stanisław Zając, który od 20 lat prowadzi osiedlowy market, nie rozumie tego, co dzieje się z handlem w Sosnowcu.

- To nie tak, że jestem przeciwny powstawaniu nowych sklepów, ale tu już jest ich mnóstwo, w tym także dyskontów. Jeśli nawet ja swój uratuję, to co będzie z innymi? A jeśli nie uratuję, tu u mnie miejsca pracy straci ponad 40 osób - mówi Stanisław Zając.

Potakują mu inni handlowcy. Zwracają uwagę, że to miejsce powinno się przeznaczyć pod hotel, a nie kolejny wielki supermarket.

Grzegorz Dąbrowski, rzecznik Urzędu Miejskiego w Sosnowcu, zapewnia, że sprawa przesądzona nie jest, bo procedura wciąż trwa. Z drugiej strony, miasto tak naprawdę nie może zablokować definitywnie inwestycji. Może ją tylko opóźnić.

- To tereny prywatne, wykupione przez inwestora, który chce tam postawić sklep o powierzchni 4 tysięcy m kw. Inwestor zgłosił się do miasta o pozwolenie na budowę. Wydział Architektury wydał jednak decyzję o zawieszeniu postępowania w tej sprawie, ze względu na to, że jest obecnie opracowywana uchwała o zagospodarowaniu przestrzennym tego miejsca - tłumaczy Dąbrowski.

Inwestor odwołał się jednak do SKO, które nakazało urzędowi wznowić postępowanie.

- Nie wiadomo jak długo to jeszcze potrwa. Inwestor będzie musiał przedstawić opracowaną koncepcję układu komunikacyjnego, dojazdów. Może także raport oddziaływania na środowisko - mówi rzecznik.

Problemu nie byłoby, gdyby te tereny należały do miasta. Takie sytuacje już były, np. w Zagórzu. Przypomina o nich także Maciej Adamiec, przewodniczący Komisji Rozwoju Miasta i Ochrony Środowiska. - Udało się nie dopuścić do powstania marketu w okolicach placu Papieskiego, dzięki interwencji spółdzielni. Tam inwestor potrzebował wykupić jeszcze niewielki fragment, potrzebny do dojazdu. Mimo dobrych ofert, zwyciężyła jednak solidarność z kupcami i mieszkańcami, którzy byli przeciwni - mówi radny. Kupcy z ulicy Kiepury także zwracają uwagę, że drogi należą do miasta i może tu należy szukać ratunku.

Radny Adamiec przywołuje również inne przykłady, kiedy market wprawdzie powstał, ale sprawę udało się przeciągnąć przez dwa lata.

- W sytuacji, jaka jest przy ul. Kiepury, popieram kupców, chociaż walka o to, aby rzeczywiście nie dopuścić do powstania tu marketu jest naprawdę trudna. I możliwości tego co miasto i radni mogą zrobić są ograniczone, zwłaszcza, jeśli inwestor będzie zdeterminowany - przyznaje.

Adamiec uważa, że miasto powinno być wyjątkowo rygorystyczne, jeśli chodzi o przedstawienie warunków układu drogowego. Ten teren ma bardzo nietypowe skrzyżowanie z ulicą Kościuszki, które trudno udrożnić. A nie można przecież dopuścić do tego, aby ludzie jadący do marketu blokowali ulicę.

Bardziej sceptyczny jest Tadeusz Mizerski, dyrektor Stowarzyszenia Kupców Polskich w Sosnowcu. W sytuacji, gdy nie ma planu zagospodarowania przestrzennego, jego zdaniem wiele nie da się zrobić. Chociaż też dziwi się, że inwestor tak bardzo jest zainteresowany lokalizacją, gdzie w sąsiedztwie ma konkurencję. A sytuacji tego typu może być coraz więcej, bo jak zauważa, po chwilowym przestoju, markety znów ruszyły do ataku na centra miast. - To nie znaczy, że takich inwestycji nie da się zablokować. Nam się tu udało zablokować na Wawelu. Problem jest jednak w pewnej zaściankowości i zamykaniu się w swoim kręgu. Każdy patrzy tylko na swój teren. Kiedy walczyliśmy o teren w dzielnicy Wawel, rozesłałem zaproszenia do wstąpienia do towarzystwa do dwustu kupców. Po to, abyśmy mogli się jednoczyć i pomagać sobie wzajemnie. Nie tylko w sytuacji, gdy zagraża to bezpośrednio naszej firmie czy sklepowi. Nikt mi nie odpisał - żali się Mizerski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zdesperowani kupcy nie chcą kolejnego marketu - Dziennik Zachodni