- Pierwszy raz słyszę o takim przypadku - przyznaje sędzia Krzysztof Zawała, rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach. - Z żądaniem eksmisji może wystąpić tylko właściciel.
Przy ul. Reja 18 miały powstać mieszkania z niskimi czynszami dla średnio uposażonych młodych małżeństw i matek samotnie wychowujących dzieci. Tak przynajmniej Urząd Miasta informował mieszkańców, którzy ubiegali się tu o lokale socjalne bądź komunalne. Chętni przekonani byli, że po takie właśnie "M" stanęli w kolejce. Dostali jednak komercyjne mieszkania spółki, w której miasto jest większościowym udziałowcem.
- Do Urzędu Miasta przyszłam po rozwodzie, sama z trojgiem dzieci i orzeczeniem o niepełno-sprawności. Chciałam lokal socjalny, bo miałam miesięcznie zaledwie tysiąc złotych dochodu. Po roku oczekiwania powiedziano mi w urzędzie, że mam szczęście, bo miasto remontuje właśnie ponad 50 mieszkań socjalnych. Powiadomienie o tym, że mam przyjść podpisać umowę, także przyszło z UM. Dopiero na miejscu dowiedziałam się, że podpisuję dokumenty ze spółką "Lokator". Zapewniano mnie, że czynsz i media zamkną się w kwocie 340 zł i będę mogła liczyć na dodatek mieszkaniowy - żali się Urbanik.
W niewiele lepszej sytuacji są inni mieszkańcy budynku. Czynsz wynosi tu obecnie 11,44 zł za m kw. Jest o wiele wyższy niż w tutejszych spółdzielniach.
- To dlatego, że mieszkańcy spłacają kredyt we frankach szwajcarskich, który spółka zaciągnęła na adaptację byłego hotelu robotniczego na mieszkania. Kiedyś nam za to jeszcze podziękują, bo dzięki temu będą mogli w przyszłości wykupić taniej swoje mieszkania - tłumaczy prezes "Lokatora", Paweł Dyl.
Tyle że umowa nie wspomina nic o możliwości tańszego wykupu lokalu, a mieszkańcy nie mieli pojęcia, ile wynosi kredyt i jaki procent czynszu stanowi. Jak się okazuje, spłata zobowiązania wynosi ponad 50 proc. stawki czynszowej, a ci, których w przyszłości nie będzie stać na wykup mieszkania, wpłaconych pieniędzy nie odzyskają.
- Jesteśmy co prawda udziałowcem spółki, ale czynsz ustala zarząd - wyjaśnia rzeczniczka magistratu, Katarzyna Szymańska-Zapart.
Dlaczego zatem Mysłowice ulokowały w mieszkaniach "Lokatora" osoby z listy "komunalnej"? - Miasto po prostu chciało zapewnić ludziom lokale. O mieszkanie z urzędu ubiega się obecnie ponad 800 osób, tymczasem Mysłowic nie stać na ich budowę - tłumaczy rzeczniczka.
Innego zdania są jednak radni, do których zgłosili się lokatorzy. Dobrze pamiętają okoliczności przyznawania mieszkań w Brzezince. - To był rok wyborów, w których prezydent Osyra startował na drugą kadencję. Potrzebował medialnego sukcesu, dlatego nie bacząc na kosztowny kredyt i stare instalacje dostarczające media, skierował do budynku ludzi o niskich dochodach. Ich zadłużenie jest konsekwencją jego działań - mówi radny prawicy, Daniel Jacent.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?