Po dwóch ostatnich zwycięstwach GKS nad "szarotkami" wydawało się, że to podopieczni Jana Vavreczki są w półfinałowej rywalizacji na fali. I tercja była jeszcze w miarę wyrównana, bo gospodarze strzelili w niej tylko jedną bramkę autorstwa Marcina Kolusza, który dobił swój własny strzał. W drugiej odsłonie dominacja Podhala nie podlegała już żadnej dyskusji. Najpierw strzałem z backhandu Arkadiusza Sobeckiego zaskoczył Milan Baranyk, a decydujące dla losów rywalizacji okazały się dwie bramki stracone przez GKS w odstępie 21 sekund.
- Liczyłem na to, że przy stanie 2:0 uda się zdobyć choć kontaktowego gola i wtedy wrócimy do walki o finał, ale Podhale bardzo dobrze grało w tercji obronnej. Zresztą w całej półfinałowej rywalizacji z Podhalem mieliśmy olbrzymie kłopoty ze zdobywaniem goli. Przegraliśmy też w kwestii mentalnej, bo nie wszyscy moi zawodnicy walczyli tak jak gracze Podhala - powiedział trener GKS Jan Vavreczka, a Sebastian Gonera przyznał, że cały zespół czuł już w nogach trudy rywalizacji w play off.
Grający na cztery piątki nowotarżanie mieli znacznie więcej sił, a prawdziwą gwiazdą w ich szeregach był Marcin Ko-lusz, który w III tercji dobił tyszan strzelając im jeszcze dwa gole.
- Na wyróżnienie zasłużyli Kolusz i bramkarz Krzysiek Zborowski, ale wygraliśmy z Tychami dzięki temu, że tworzyliśmy drużynę - stwierdził trener Podhala Milan Janczuszka.
- Musimy się teraz pozbierać fizycznie i mentalnie do walki o brązowe medale, którą rozpoczynamy w piątek na własnym lodowisku - dodał Vavreczka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?