Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziura w kasie goczałkowickiego uzdrowiska

Sywia Plucińska
Elegancki deptak cieszy oko kuracjuszy
Elegancki deptak cieszy oko kuracjuszy Fot. Arkadiusz Gola
Wojewódzki Ośrodek Reumatologiczno-Rehabilitacyjny w Goczałkowicach, jedyne górnośląskie uzdrowisko, od początku roku żyje na kredyt.

Żeby mieć pieniądze na wypłaty dla pracowników, żywność i leki, dyrekcja nie reguluje opłat na ZUS, nie płaci podatków, rachunków za gaz, prąd, wywóz śmieci. Zadłużenie uzdrowiska wynosi dziś ponad milion złotych.

Budynki sanatorium nadają się raczej do survivalu niż dla pacjentów

Braki w kasie WORR w pierwszych miesiącach roku to - jak mówi dyrektor Tomasz Niesyto - efekt tego, że Narodowy Fundusz Zdrowia przysyła pierwszych kuracjuszy 12 stycznia, a pełne obłożenie miejsc (276 łóżek) jest dopiero od 26 stycznia. Praktycznie więc za ten miesiąc nie ma pieniędzy. Zimą niespieszno też do wód kuracjuszom prywatnym. Jeśli już mają płacić za wszystko, wybierają na kuracje miesiące wiosenno-letnie.

Co innego jednak chudy początek roku z powodu aury, a co innego drastyczna dziura w budżecie, jaką spowodował niższy o 2,26 mln zł kontrakt z NFZ. Fundusz kontraktuje z WORR sześć rodzajów usług: sanatorium dla dorosłych, sanatorium dziecięce, szpital dziecięcy, szpital reumatologiczny, rehabilitację szpitalną, poradnie ambulatoryjne.

W obecnym kontrakcie wszystkie zostały okrojone (w stosunku do wysokości kontraktu na 2009 rok). Najbardziej jednak budżety obu sanatoriów, które zostały obniżone o 24 procent. - NFZ tłumaczy tę redukcję koniecznością przesunięcia funduszy na podstawową opiekę zdrowotną. Zabrano więc sanatoriom i rehabilitacji, które nie są placówkami ratującymi życie. Nasza działalność zawsze plasuje się na szarym końcu, mimo że każda złotówka włożona w służbę zdrowia w profilaktyce i rehabilitacji przynosi największe korzyści. A jednak kiedy przychodzi do cięcia kosztów, przegrywamy - mówi Tomasz Niesyto.
Próbując wydobyć uzdrowisko z impasu, dyrektor planuje m.in. cięcia kadrowe. - Zwalnianie pracowników to najgorsze, co się mogło zdarzyć. W 2009 r. obyło się bez tego. Prowadziliśmy politykę zmniejszania zatrudnienia w sposób naturalny. Jeśli komuś dobiegł wiek emerytalny, odchodził. Podobnie, jeśli kończyły się umowy o pracę, a ktoś inny mógł daną czynność wykonywać. W ten sposób obniżyliśmy zatrudnienie o 19 osób. W tym roku już nie ma wyboru. Brakuje nam ponad 2 mln zł, a na utrzymanie 30-35 pracowników potrzeba miliona - tłumaczy Niesyto.

Czy wszystkie uzdrowiska mają tak "obcięte" kontrakty? NFZ nie owija w bawełnę. W przesłanym do nas oświadczeniu informuje, że ściągalność składki na zdrowie w roku 2010 jest mniejsza niż przewidywano. Gdy trzeba było przyciąć wydatki, padło na sanatoria. Co na to wszystko Urząd Marszałkowski, właściciel WORR?

- Dyrektor powinien doprowadzić do zwiększenia przychodów spoza NFZ, jak np. PFRON, ZUS czy też od prywatnych pacjentów. Powinien przeprowadzić także negocjacje z NFZ na temat zwiększenia kontraktu - dowiedzieliśmy się od Witolda Trólki z biura prasowego marszałka.

Problem w tym, że wiele obiektów należących do WORR się zdekapitalizowało. Można by je wynająć najwyżej na ćwiczenia survivalu, ale na pewno nie prywatnym pacjentom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!