Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chłop z maczugą

Marek Szołtysek
Św. Juda Tadeusz z maczugą, w 2011 roku powinien być uznany za głównego patrona Śląska
Św. Juda Tadeusz z maczugą, w 2011 roku powinien być uznany za głównego patrona Śląska Fot. Marek Szołtysek
Od pewnego czasu pilnie poszukuję po kościołach, książkach i sklepach ze starociami obrazu przedstawiającego scenę pojmania Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym.

Ale na ilustracji tej mają być bardzo wyraźnie widoczne pochodnie. Chodzi o zapalone pochodnie, z którymi słudzy świątynni i Judasz przyszli nocą, aby aresztować Chrystusa we Wielki Czwartek. Jeżeli więc ktoś ma informacje, gdzie taka ilustracja jest, to proszę o podpowiedź. Ma się oczywiście rozumieć, że ja z kościoła tego obrazu sobie nie wezmę do domu, a tylko go sfotografuję. Zatem szukając tego obrazu już od około miesiąca, wszędzie gdzie jestem, zwiedzam kościoły i kaplice. A szukając, znajduję przy okazji rożne inne rzeczy. I to jest trochę jak z moim kolegą z dzieciństwa. Szukał czterolistnej koniczyny a znalazł w trawie złoty pierścionek z brylantem. Zawsze coś. Ja oczywiście tyle szczęścia nie mam. Zatem w ostatnich dniach jadąc do Częstochowy postanowiłem sprawdzić, czy poszukiwany przez mnie obraz nie wisi czasami w pięknym kościele św. Macieja w Siewierzu. Niestety, nie wisi.

Święty Juda Tadeusz od spraw beznadziejnych przyda się na Śląsku

Natomiast zauważyłem, że od ostatniego okresu, kiedy byłem w tej miejscowości, z kościelnego przedsionka zniknęła rycina chusty św. Weroniki. Ależ pan jest spostrzegawczy - zauważyła zapytana o to kobieta opiekująca się kościołem. A ja to doskonale pamiętam, bo przed kilku laty zdjąłem tę rycinę ze ściany, wyniosłem pod kościół do lepszego światła, sfotografowałem i odniosłem z powrotem. Wychodząc z siewierskiego kościoła, miałem jeszcze sporo czasu, więc postanowiłem zwiedzić tamtejsze zabytkowe stodoły. Zapytałem więc trzy przypadkowo spotkane osoby oraz idącą ze szkoły grupę młodzieży. I o dziwo, wszyscy rozmówcy robili wrażenie, że o zabytkowych stodołach nic nie wiedzą. Jedna rozmówczyni powiedziała jedynie, że coś takiego stoi chyba koło bloków mieszkalnych na ulicy Sosnowej. Owszem, moje samochodowe urządzenie nawigacyjne pokazało, że taka ulica rzeczywiście jest w Siewierzu, ale żadne stodoły tam nie stały. Ostatecznie objechałem całe miasto - bo w końcu Siewierz to nie metropolia - zauważając szukane budowle niedaleko oczyszczalni ścieków. Są w fatalnym stanie, a po ilości leżących tam butelek wywnioskowałem, że owe stodoły są traktowane przez siewierzan jak melina, a nie jak zabytkowe budowle. Stąd może nikt nie wiedział o co chodzi? Serce więc boli, jak widzi się jedno z piękniejszych miast na pograniczu śląsko-małopolskim, w którym niszczeją zabytki. Choć z drugiej strony tamtejsze ruiny zamku są pięknie utrzymane i czuje się dobrą rękę gospodarzy.
Po opuszczeniu Siewierza dojechałem do Częstochowy. Przybyłem tam na zaproszenie sióstr nazaretanek, gdzie w prowadzonym przez nie przedszkolu miałem dzieciom i ich rodzicom opowiadać o śląskich bajkach i zabawkach. To bardzo sympatyczne spotkanie ucieszyło mnie tym bardziej, że przecież Częstochowa to nie etniczny Śląsk. (Nie mylić z województwem śląskim!) Ale jak widać inteligentnych częstochowian interesuje kultura regionalna z pobliskiego Śląska. A wspomnę tylko, że to już trzecie takie spotkanie, jakie miałem w ostatnich latach na terenie tego miasta. Po spotkaniu pojechałem do częstochowskich kościołów św. Jakuba, św. Barbary, św. Rocha (był zamknięty) oraz na Jasną Górę. Sceny z pochodniami nie znalazłem, ale za to kilka obrazów z księciem śląskim Władysławem Opolczykiem, który w 1382 roku ufundował tamtejszy pauliński klasztor i darował do kościoła obraz Czarnej Madonny, która do dzisiaj ściąga rzesze pielgrzymów. I zawsze gdy sobie to uświadamiam, to czuję się na Jasnej Górze jak na Śląsku.

Obrazu z pochodniami szukałem nie tylko w kierunku siewiersko-częstochowskim. Pojechałem też w opolskie strony, gdzie miałem dwa spotkania z Czytelnikami - w Przeworach i Tarnowie Opolskim. Rozmawialiśmy o ciekawych śląskich sprawach. Między innymi o opolskim rozumieniu śląskości, polskości i niemieckości albo o dawnym bogactwie śląskich chłopów z okolic Głogówka, gdzie ukształtowała się tradycja, że na świąteczne obiady je się po zupie dwa drugie dania - ale o tym innym razem. Przy okazji też zwiedziłem obie wsie. Niestety, w Tarnowie Opolskim kościół był zamknięty. Z przedsionka zauważyłem kaplicę ze świętym na starym ołtarzu, lecz dopiero piąta napotkana osoba powiedziała, że to św. Mikołaj. Wyjątkowo ciekawe są Przewory. Tam w latach 1922-1923 uparci mieszkańcy wybudowali bez pozwoleń kościół parafialny. To niezwykły wyczyn, zważywszy, że Przewory były wtedy niemieckie, a w niemieckim państwie zezwolenie jest przy budowaniu ważniejsze od cementu. Ta chluba miejscowości, ten kościół jest dzisiaj pięknie utrzymany, ma kilka starych obrazów, w tym jeden pod chórem na prawo jest rzadko spotykany. Był bez podpisu, więc poszedłem wypytać o niego okolicznych ludzi. A trzeba wiedzieć, że w niewielkich opolskich wsiach spotkać kogoś na ulicy, to rzadkość. Udałem się do centrum wsi, gdzie koło ronda jest jedna z najstarszych figur św. Jana Nepomucena na Śląsku, ufundowana w 1741 roku przez Czecha, Jana z Trenczyna. Tam miałem szczęście, bo w domu obok pewna Ślązoczka myła okna. Spytałem ją więc o tego chłopa z maczugą wiszącego na świętym obrazie w kościele. W naszym kościele? Chłop z maczugą? Tam w ogóle jest taki obraz? Jest pan pewny? Nie wiem! - odpowiedziała moja rozmówczyni.

Całą drogę powrotną kombinowałem, który to może być święty. Ma maczugę w ręce, to go pewnie tym narzędziem tortur męczyli i zabili. Trzyma w drugiej ręce księgę, to może jakiś chrześcijański pisarz pierwszych wieków, może założyciel zakonu albo któryś z autorów Nowego Testamentu, ewangelista lub autor listów apostolskich. Ale najciekawszy jest ten wisiorek na szyi z podobizną Chrystusa. W końcu wpadłem na pewien trop, bo mi się przypomniało, że przecież apostoł św. Juda Tadeusz miał być według legendy w posiadaniu chusty św. Weroniki - i stąd ten wisiorek pod szyją. Święty ten jest też autorem jednego z listów w Nowym Testamencie. Tego już z ciekawości nie mogłem wytrzymać i zadzwoniłem do żony, by sprawdziła w internecie, czy ten apostoł ma coś wspólnego z maczugą. I po chwili dostałem SMS-a: "św. Juda Tadeusz, patron spraw beznadziejnych zabity maczugą". I ja już wiem!
Ciekawe jednak, czy kobieta myjąca okna w Przeworach też to już wie? A czy pytane przeze mnie osoby z Siewierza i Tarnowa Opolskiego wiedzą już o co mi chodziło? I dlatego kilka dni po tych dwóch podróżach byłem bardzo przygnębiony. Ale z drugiej strony żyjemy w wolnym kraju i właśnie poprzez gazety, radio, telewizję i na przeróżnych spotkaniach nikt nam nie zabroni opowiadać o Śląsku i uczyć się ciekawej i bogatej śląskiej historii. Zatem ze Śląskiem nie jest jeszcze sprawa taka beznadziejna - pocieszałem się. Może tutaj jeszcze nie jest potrzebny św. Juda Tadeusz od spraw beznadziejnych? Aż tu, niestety, przeczytałem w ostatnią sobotę w "Dzienniku Zachodnim", że na wiosnę 2011 roku będzie Narodowy Spis Powszechny. I wtedy się zacznie wojna na maczugi między różnymi grupami politycznymi i ruchami działającymi nad utworzeniem autonomii, narodu śląskiego, języka śląskiego i Bóg wie jeszcze czego. Wtedy już normalnie o śląskiej kulturze nie da się chyba porozmawiać, bo gdzie się okładają maczugami, tam milknie rozum. A zatem jednak święty patron z maczugą się przyda! Zatem św. Judo Tadeuszu, patronie od spraw beznadziejnych - liczymy na Ciebie na Śląsku wiosną 2011 roku!
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!