Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez kuchnię do zgody w regionie

Beata Sypuła
Marek Michalski
Czy Ślązaków i Zagłębiaków pogodzi miłość do dobrej regionalnej kuchni? Pierwszy krok już poczyniono.

Śląska Organizacja Turystyczna rozpoczyna projekt promowania specjałów kulinarnych województwa śląskiego pod wspólnym szyldem. Akcja ma polegać na tym, by chętne do udziału w inicjatywie restauracje z całego województwa serwowały kilka regionalnych potraw z opracowanego wcześniej kanonu. Ich receptura i smak byłby wszędzie identyczny. Potwierdzałby to specjalny certyfikat.

Kwaśnica, pieczonki i karminadle- smakosze granic nie uznają

Wstępnie zaproponowano, by wspólny szyld akcji brzmiał Śląskie Smaki. Pytanie tylko czy zniosą to lokalni patrioci Beskidu Żywieckiego, Zagłębia czy Jury Krakowsko-Częstochowskiej? Czy zechcą promować swoje lokalne potrawy w taki sposób? - Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nad nazwą jeszcze się zastanowić - zastrzega Łukasz Wilczyński, z agencji Planet.PR opracowującej koncepcję projektu.

Sprawdź nasze przepisy kuchni śląskiej i porównaj z tym, co sam jeszKLIKNIJ TUTAJ

Restauratorzy z różnych części województwa nie mają nic przeciwko zaproponowanej nazwie Śląskie Smaki. 12 z nich pochodzących ze wszystkich subregionów województwa zapytanych o to przez firmę Pentor Research International oraz agencję Planet.PR zadeklarowało chęć starania się o tę markę. Gdyby tak się stało w rzeczywistości region integrowałby się przynajmniej na polu kulinarnym zostawiając w tyle plany o śląsko-zagłębiowskiej metropolii. - Dla naszej restauracji z Zagłębia nazwa z wyrazem śląskie nie ma znaczenia. I tak mamy śląską kuchnię, zatrudniamy śląskich kucharzy - mówi nam Artur Skwira z Szafranowego Dworu w Czeladzi.

Na liście produktów regionalnych Ministerstwa Rolnictwa jest 107 typowych dla woj. śląskiego produktów spożywczych. Na liście marszałka województwa śląskiego 140. Założeniem akcji ŚOT jest łączyć, a nie dzielić. Jeśli tak, lokale, które wezmą w niej udział będą musiały z równą starannością traktować zarówno śląską roladę, beskidzką kwaśnicę jak i zagłębiowską zacierkę.
To byłby prawdziwy cud, gdyby kolorowe logo Śląskie Smaki zagościło na szybie jakiejś zagłębiowskiej restauracji i przetrwało choćby jedną noc - wzdychają sceptycy. Może jednak się tak stanie? Gdyby organizatorzy kampanii promocyjnej wytrwali w swoim postanowieniu, że kuchnia regionalna pod szyldem z przymiotnikiem śląska połączy wszystkie regiony województwa dla dobra wspólnego, czyli ze względu na rzesze turystów, mogłoby rzeczywiście dojść do regionalnego cudu.

Kto z nas wie, że w Lelowie podaje się czulent, a w schronisku na Stecówce kitę z kapustą zasmażaną? Kto wie, że dumą regionu śląskiego jest nie tylko krupniok, żur czy rolada, ale też ciulim, buchciki i zozworki? I że murzin wielkanocny tylko z zewnątrz przypomina chleb, bo w przekroju widać kawałki szynki i boczku wtopione w ciasto?

Nawet restauratorzy badani przez firmę Pentor Research International oraz agencję Planet PR w uwagach do programu mają niewielką wiedzę o bogactwie kulinarnym regionu. Mówią, że z takich typowych potraw mamy tylko roladę i żur. To akurat wiedzą wszyscy, tymczasem do ciekawszych niż ten duet potraw mogą jednak ściągać turyści z kraju i ze świata. Kuchnia regionalna to bowiem jeden z ważnych elementów lokalnej (a może i ponadlokalnej?) tożsamości.

Co jednak począć w województwie śląskim, gdzie tożsamość Zagłębiaka różni się od tożsamości Ślązaka, albo mieszkańca Jury czy Beskidu Żywieckiego?

Nie zważając na to, Śląska Organizacja Turystyczna organizowała festiwal "Śląskie Smaki", a teraz zamarzył jej się produkt turystyczny o tej nazwie i marka przyznawana restauracjom pilnującym regionalnych smaków.

Pomysł jest taki, by restauracje podawały 3-5 potraw z opracowanego kanonu. Co ważne - ich smak byłby taki sam w Siewierzu, jak w Wodzisławiu lub w Żywcu. Restaurator otrzymywałby certyfikat marki - dyplom napisany po polsku, angielsku, niemiecku i... śląsku. Oczywiście miałby też oznaczenie przy wejściu do lokalu i w menu w postaci specjalnej wkładki. Do tego można by dołożyć promocje na festiwalach, dniach Śląskich Smaków z gotowaniem na świeżym powietrzu, konkursami kulinarnymi, biciem kulinarnych rekordów na rynkach miast, ewentualnie też filmiki na Youtube z instrukcją przyrządzania specyficznych potraw.

- Chodzi nam przede wszystkim o to, by turysta zamawiający w dowolnym lokalu w całym regionie żur, roladę czy buchciki dostał ten sam, wypracowany przez lata tradycji smak - mówi Agnieszka Sikorska, dyrektor Śląskiej Organizacji Turystycznej. - Możemy przy tej okazji pod jednym szyldem-marką "Śląskie Smaki" doprowadzić do zjednoczenia wielu lokalnych inicjatyw.

Znając jednak antagonizmy między poszczególnymi regionami - sprawa może być co najmniej trudna do przełknięcia nie tyle przez turystów spoza regionu, co dla miejscowych. Co ciekawe, pytani o zdanie restauratorzy w różnych miejscowościach województwa śląskiego pomysł popierają i każdy z badanych (w sumie 12 we wszystkich subregionach) deklaruje chęć starania się o markę Śląskie Smaki.
- Bylibyśmy zainteresowani taką akcją promocyjną. Zresztą już dziś podajemy roladę śląską. Choć zastrzegam, że w naszej restauracji, należącej do całej sieci, menu i recepturę dań ustala szefostwo naszej firmy - mówi Piotr Stępień, menedżer restauracji Chłopskie Jadło z Bielska-Białej. - Sama nazwa Śląskie Smaki nie budzi we mnie oporu: osobiście pochodzę z Krakowa.
Dobry pomysł jednak nie wystarczy, by akcja odniosła sukces. Organizatorzy będą musieli rozwiązać jeszcze sporo problemów, zanim marka wejdzie w życie.
Restauratorzy badani przez firmę Pentor Research International oraz agencję Planet PR podkreślają, że Kuchnia Pozytywnych Wrażeń, czyli motto towarzyszące szlakowi i marce Śląskie Smaki, możliwe jest tylko pod ścisłymi warunkami.

Pierwszy - że trzeba stworzyć kanon śląskich potraw. Drugi - należy powołać kapitułę przyznającą certyfikaty poszczególnym restauracjom. Trzeci - w kapitule muszą zasiąść śląscy kucharze, wspomagani przez panie z Kół Gospodyń Wiejskich, czyli depozytariuszki tradycji kulinarnej. Wreszcie - potrawy muszą być śląskie...

No właśnie, śląskie - czyli jakie? Na liście marszałka województwa śląskiego - obejmującej 140 pozycji - są wpisane obok siebie śląskie pieczki i necówka, czyli polędwica w otrzewnej, oraz cieszyńskie buchciki, ser klagany i bryndza wołoska, żołądki z gęsi po siewiersku lub szynka porębska. Nie mówiąc o zacierce czy prażuchach...

- A do tego inaczej się wiele potraw podaje. Rolady śląskie serwujemy inaczej niż w tradycyjnym śląskim domu. My na południu województwa podajemy je w wydrążonej niecce chlebowej, pieczonej z mąki gryczanej z glazurowanymi buraczkami z kaszą prażoną - zastrzegają restauratorzy.
No i nie wiadomo ostatecznie, jak Zagłębiacy zareagują, kiedy okaże się, że w ich ulubionej restauracji panoszą się Śląskie Smaki? Albo co powiedzą Ślązacy, gdy pod marką Śląskie Smaki odnajdą prażuchy i zacierkę zagłębiowską? Tego organizatorzy i agencja badawcza z Warszawy zaczęli się właśnie obawiać. Sprawa szyldu będzie więc jeszcze dyskutowana.

Nazwa do dyskusji

Z Łukaszem Wilczyńskim z agencji Planet PR, rozmawia Beata Sypuła

Kuchnia śląska, czyli jaka?

Raczej myślę: kuchnia województwa śląskiego. Faktem jest, że bywa identyfikowana z kuchnią śląską, charakterystyczną dla centralnej części województwa. W kraju jest postrzegana jako bardzo atrakcyjna. Co prawda mówi się, że jest za kaloryczna i tłusta, ale nie przesadzałbym z szukaniem niskokalorycznych potraw. Jej największe atuty to: dobry smak, oparcie o tradycyjne przepisy, naturalne produkty i pożywność.

Czy da się scalić różne tradycje kulinarne w jedną markę Śląskie Smaki?
Pomysł stworzenia markowego produktu Śląskie Smaki jest odbierany bardzo pozytywnie. Badani spodziewają się, że marka zjednoczy lokalne inicjatywy kulinarne pod
wspólnym szyldem, co przyczyni się do popularyzacji każdej z nich. Zwiększy też atrakcyjność oferty turystycznej województwa i przyciągnie gości z innych regionów kraju. Co niebagatelne - zwiększy zyski restauratorów, spowoduje częstsze zamawianie przez gości dań regionalnych. Marka spopularyzuje kuchnię województwa śląskiego wśród młodych i uchroni tradycyjne potrawy przez zniknięciem.

Jakoś nie widzę promowania śląskich smaków przez Zagłębiaków i na odwrót.

Mnie te animozje są obce. Gdy jadę z Warszawy, to niezależnie od odwiedzanego miasta mówię, że jadę na Śląsk. Nie poradzicie nic na to, że tak się mówi. Mimo to musimy jeszcze raz przemyśleć hasło marki i zastanowić się, czy Śląskie Smaki to trafiona nazwa. Wydawało nam się, że jest uniwersalna, ale skoro dla kogoś może być drażniąca, nie zamierzamy się jej kurczowo trzymać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przez kuchnię do zgody w regionie - Dziennik Zachodni