Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

TIR runął do rzeki w Łodygowicach. Kierowca cudem przeżył ZDJĘCIA

JAK
Foto: Jacek Drost
Kilka godzin trwało we wtorek opróżnianie przyczepy tira, który w poniedziałek późnym wieczorem zjechał z mostu w Łodygowicach, i runął z kilku metrów do rzeki. Cud, że kierowcy nic poważnego się nie stało. Straty spowodowane wypadkiem wynoszą kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Ciężarówka na żywieckich numerach rejestracyjnych przewoziła 24 tony gwoździ i jechała od Żywca w kierunku Bielska-Białej. Za kierownicą siedział 53-letni mieszkaniec Żywca.

Tuż przed godziną 23 ciągnik siodłowy wjechał na prowizoryczny, drewniany most znajdujący się w ciągu drogi ekspresowej S-69 (przeprawa została zrobiona, bo obok trwa remont właściwego mostu). Wtedy wypadki potoczyły się już błyskawicznie.

- Kierowca stracił panowanie nad pojazdem i po przełamaniu bariery mostu spadł do koryta rzeki Żylicy - relacjonuje Paweł Roczyna, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Żywcu.
Ewa Brzozowska, inspektor nadzoru, odpowiedzialna za remont łodygowickiego mostu podkreśla, że do wypadku przyczyniła się pogoda. Wieczorem pojawił się przymrozek, nawierzchnia tymczasowej kładki była mocno oblodzona, więc prawdopodobne jest to, że tir wpadł w poślizg. - Spadł do rzeki z około sześciu metrów - mówi Brzozowska.

Pojazd przewrócił się na lewy bok. Zupełnemu zniszczeniu uległa przyczepa. Na szczęście potężne uderzenie o dno rzeki wytrzymała kabina.

Na miejsce przyjechały policja, pogotowie ratunkowe oraz cztery zastępy straży pożarnej - dwa z OSP w Łodygowicach i dwa z JRG w Żywcu. Pracowało w sumie 20 strażaków.

- Nie wyglądało to ciekawie. Ciemno, zniszczona ciężarówka w rzece, z początku nie wiedzieliśmy nawet, czy są jakieś ofiary - opowiada jeden ze strażaków z łodygowickiej OSP.
Szybko okazało się, że kierowcy nic poważnego się nie stało. Z lekkimi obrażeniami głowy został przewieziony do szpitala w Żywcu.
- Nie ma co, prowadzący miał bardzo dużo szczęścia, że pojazd przewrócił się w taki sposób, bo mogło się to skończyć dla niego tragicznie - dodaje Roczyna.
Z policyjnych ustaleń wynika, że kierowca był trzeźwy.
- Zabezpieczyliśmy miejsce wypadku, poza tym nie mieliśmy zbyt wiele do roboty - mówi Marek Tetłak, rzecznik żywiec-kiej straży pożarnej.

Wczoraj rano zostały zrobione prowizoryczne barierki na tymczasowym moście, żeby mogły po nim jeździć samochody, a piesi przechodzić na drugą stronę. W ciągu dnia jest to bardzo ruchliwa droga i zamknięcie przeprawy sparaliżowałoby komunikację w całym regionie.

Rano na miejsce został również ściągnięty wóz z elektromagnesem, który miał przeładowywać gwoździe do podstawionej ciężarówki z przyczepą. Spychacze musiały mu utorować drogę do rzeki, by przeładunek mógł się odbywać z brzegu Żylicy. Opróżnianie przyczepy rozpoczęło się około południa i trwało kilka godzin.

- Żeby wyciągnąć tira, najpierw trzeba go postawić go na koła. Potrzebne były dwa dźwigi o udźwigu 25-30 ton albo jeden jeszcze mocniejszy. Jednak wjechanie nimi na most nie wchodzi w grę, bo to prowizoryczna przeprawa - komentuje Adam Damek z bielskiej firmy zajmującej się wypożyczaniem specjalistycznych dźwigów, która przeładowywała gwoździe.

Wyciąganie tira zaplanowano na noc z wtorku na środę, kiedy ruch na drodze ekspresowej jest mniejszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!