Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To już (chyba) koniec pucharowej przygody Zagłębia

Leszek Jaźwiecki
Michał Filipowicz (z lewej) toczył zacięte pojedynki  z obrońcami Pogoni
Michał Filipowicz (z lewej) toczył zacięte pojedynki z obrońcami Pogoni Fot. Mikołaj Suchan
Zagłębie Sosnowiec - Pogoń Szczecin 0:3

Nie tak chyba wyobrażali sobie pożegnanie z Pucharem Polski piłkarze Zagłębia Sosnowiec. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym sosnowiczanie ulegli na własnym boisku Pogoni Szczecin 0:3 i ich szanse na kontynuowanie pucharowej przygody praktycznie zmalały do zera.

- W Szczecinie nie będzie łatwo, ale nie poddajemy się i pojedziemy powalczyć - zapowiada Dżenan Hosić. - O naszej porażce zadecydowały indywidualne błędy, bo z przebiegu gry wcale nie byliśmy gorsi - dodał.

Po wyeliminowaniu poprzednich rywali (m. in. Górnika Zabrze, Floty Świnoujście i Stali Stalowa Wola) sosnowiczanie mocno ostrzyli sobie apetyt na kolejny awans. Wydawało się, że Pogoń jest w ich zasięgu i może dlatego od pierwszego gwizdka sędziego gospodarze ruszyli na rywala, ale dopiero w 30 min stanęli przed szansą pokonania Radosława Janukiewicza. Adrian Pajączkowski zakręcił szczecińskimi obrońcami i wyłożył piłkę będącemu na 12 metrze Michałowi Filipowiczowi. Strzał 24-letniego napastnika Zagłębia zdołał w porę zablokować Marcin Woźniak, a dobitka Filipowicza była bardzo niecelna.

Goście też mieli swoją szansę. Potężną bombą z 30 metrów popisał się w 12 min Piotr Petasz, bramkarz gospodarzy zdołał odbić piłkę, jednak trafiła ona w nogi Marcina Klatta. Zaskoczony piłkarz Pogoni nie zdołał jej wepchnąć do siatki. Była to pierwsza, jak się okazało nie ostatnia, niepewna interwencja Adama Bensza. O wiele większe konsekwencje miała jego interwencja w 67 min. Bramkarz Zagłębia źle się ustawił przy dośrodkowaniu Maksymiliana Rogalskiego, zdołał co prawda wybić piłkę z linii bramkowej, ale Mikołaj Lebedyński, przebywający na boisku zaledwie od czterech minut, nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce.

- Myślałem, że będzie dośrodkowanie, zrobiłem krok do przodu i potem było już za późno to naprawić - tłumaczył się bramkarz Zagłębia.

Lebedyński jeszcze raz pokonał Bensza precyzyjnym strzałem przy słupku w 83 min.
- Warto było siedzieć przez godzinę na ławce, by potem po wejściu strzelić dwie bramki - cieszył się 20 letni napastnik Pogoni. - Mam nadzieję, że trener będzie częściej na mnie stawiał.

Szkoleniowiec gości Piotr Mandrysz jeszcze raz pokazał, że ma "trenerskiego nosa" wpuszczając tuż przed końcem Dariusza Zawadzkiego, który zaledwie po 60 sekundach po raz trzeci pokonał Bensza i ustalił końcowy wynik.

- Taka zaliczka powinna nam wystarczyć do awansu - podsumował spotkanie trener gości. - Jestem też zadowolony z udanego debiutu w drużynie Pogoni mojego syna Roberta. Wynik nie odzwierciedla tego co było na boisku. Zagłębie to dobra drużyna. Pozwoliliśmy się gospodarzom wyszumieć, a potem zadaliśmy skuteczne ciosy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!