Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażnik na baterie pilnuje serca pacjenta z Zabrza

Agata Pustułka
Dr Jerzy Pacholewicz (z lewej) daje Ryszardowi Jarnutowskiemu ostatnie wskazówki, jak obsługiwać urządzenie
Dr Jerzy Pacholewicz (z lewej) daje Ryszardowi Jarnutowskiemu ostatnie wskazówki, jak obsługiwać urządzenie FOT. Marzena Bugała
Ryszard Jarnutowski po 102 dniach wrócił w piątek do domu ze szpitala. Nie wrócił jednak sam, ale ze strażnikiem swojego serca, czyli miniaturową pompą wszczepioną do klatki piersiowej. Dzięki niej żyje!

- Jestem jeszcze oszołomiony. Uczę się na nowo mieszkania, bo wszystko sobie zapomniałem - śmieje się 63-letni bytomianin. Ma tylko jedno marzenie: chce zjeść roladę i śląskie kluchy. - Takie domowe, pyszniutkie - zdradza pan Ryszard. - Ale nie będę z niczym szarżował. Obiecałem lekarzom - dodaje szybko.

Pan Ryszard jest pierwszym polskim pacjentem, któremu założono w pełni wszczepialne urządzenie, idealnie odtwarzające pracę lewej komory. Do operacji doszło w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Pompa pozwoli mu spokojnie czekać na przeszczep serca. W tym czasie zregenerują się jego wątroba i nerki.

- Pan Ryszard trafił do nas 16 grudnia zeszłego roku w ciężkim stanie. Nieodwracalna niewydolność serca nie poddawała się już leczeniu farmakologicznemu, zaś ogólny stan chorego nie pozwalał na zakwalifikowanie go do przeszczepu - wyjaśnia dr Jerzy Pacholewicz ze Śląskiego Centrum Chorób Serca.
Lekarze mieli do wyboru dwie możliwości: albo zastosować u pacjenta komory "Polcas Religa" stworzone w zabrzańskiej Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii, albo pompę wirową "Heart Ware". Zdecydowano się na ten drugi wariant, bo właśnie w ramach programu badawczego Ministerstwa Zdrowia udało się kupić to najnowocześniejsze urządzenie.

- Mówi się o nich, że są mercedesami w swojej kategorii. To obecnie jeden z największych hitów medycyny - przyznaje dr Pacholewicz.

Stosując komory "Polcas" skazuje się chorego na leżenie w szpitalu, bo urządzenie jest duże i pacjent może odbywać tylko krótkie spacery w obrębie oddziału. Dzieło inżynierów z zabrzańskiej Fundacji ma jednak sporo zalet, w tym najważniejszą - jest bardzo wytrzymałe. Dzięki komorom wspomagania serca "Polcas Religa", pracowało na przykład przez cały rok serce 17-letniego Pawła Krystkiewicza z Gorzowa Wielkopolskiego. Dziś chłopak jest już po transplantacji i czuje się świetnie.
Nowoczesne pompy wirowe są w sposób nieporównany wygodniejsze w użyciu. Miniaturowe urządzenie, ważące ok. 140 gramów, wszczepia się do klatki piersiowej. Idealnie mieści się w worku osierdziowym. Jest ono napędzane bateriami, które bez przerwy mogą pracować aż dziesięć godzin.
Pacjent w tym czasie może pójść do sklepu, a nawet do kina. Wszczepione do klatki piersiowej urządzenie pompuje 6-10 litrów krwi na minutę, a więc idealnie odtwarza pracę komory serca. Gdy baterie zaczną się wyładowywać, chory natychmiast dopina urządzenie do gniazdka elektrycznego i po krótkim czasie znów odzyskuje wolność.

- Po zabiegu moja wartość wzrosła, bo jak się okazuje, urządzenie kosztuje ponad 300 tysięcy złotych - żartuje pan Ryszard.

Kilka miesięcy temu wcale nie było mu do śmiechu. Ten pogodny mężczyzna przez całe lata był okazem zdrowia, choć pracował na kopalni i bywało niebezpiecznie. Nagle pojawiły się duszności, z trudem łapał oddech. Najpierw leczył się w Bytomiu, ale po pewnym czasie usłyszał: mogą go uratować tylko kardiochirurdzy z Zabrza.

W szpitalu spędził Boże Narodzenie, sylwestra i urodziny. Dziś cieszy się, że jest już w domu. Chce zacząć normalnie funkcjonować. Ostatnie tygodnie był rehabilitowany w szpitalu w Reptach, gdzie lekarze przywracali mu sprawność.

Wczoraj, w drodze do domu panu Ryszardowi towarzyszył dr Pacholewicz, który raz jeszcze przypomniał jak urządzenie powinno być obsługiwane. Pan Ryszard instrukcję obsługi musi znać na pamięć. - I świetnie daję sobie radę - przekonuje mężczyzna.

- Ponieważ pompa ma specjalny napęd do stosowania w aucie, pan Ryszard mógłby się z powodzeniem wybrać na przejażdżkę, ale odradzamy mu takie ekstrawagancje - uśmiecha się lekarz.

Pan Ryszard jest jednym z ponad 200 szczęśliwców na świecie, u których zastosowano to nowoczesne urządzenie. Niestety, w Polsce wszczepienie pomp nie jest finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia czy Ministerstwo Zdrowia w ramach standardowej medycznej procedury. Zabrzański ośrodek dostał pompy, bo udało się wygospodarować środki z programu "Polskiego Sztucznego Serca" prowadzonego przez Fundację Rozwoju Kardiochirurgii.

- Zabiegamy o stałe finansowanie tego leczenia. Co tydzień zgłasza się do nas 3-4 pacjentów, dla których wszczepienie pompy jest jedynym ratunkiem - mówi dr Pacholewicz. - To najlepsza alternatywa w sytuacji, gdy brakuje dawców do przeszczepu.

Lekarz ocenia, że rocznie w Śląskim Centrum Chorób Serca należałoby wszczepiać 10-15 takich urządzeń.

- Ustaliliśmy, że nasz pacjent będzie kontrolowany co tydzień. Pompa będzie jeszcze działać przez kilka miesięcy, a potem zastanowimy się, czy rozpocząć procedurę kwalifikacyjną do przeszczepu. Wszystko zależy od stanu zdrowia pana Ryszarda - mówi dr Pacholewicz. - Nasz pacjent musi teraz o siebie dbać. Zażywać leki nasercowe i przeciwodrzutowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!