- Jestem jeszcze oszołomiony. Uczę się na nowo mieszkania, bo wszystko sobie zapomniałem - śmieje się 63-letni bytomianin. Ma tylko jedno marzenie: chce zjeść roladę i śląskie kluchy. - Takie domowe, pyszniutkie - zdradza pan Ryszard. - Ale nie będę z niczym szarżował. Obiecałem lekarzom - dodaje szybko.
Pan Ryszard jest pierwszym polskim pacjentem, któremu założono w pełni wszczepialne urządzenie, idealnie odtwarzające pracę lewej komory. Do operacji doszło w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Pompa pozwoli mu spokojnie czekać na przeszczep serca. W tym czasie zregenerują się jego wątroba i nerki.
- Pan Ryszard trafił do nas 16 grudnia zeszłego roku w ciężkim stanie. Nieodwracalna niewydolność serca nie poddawała się już leczeniu farmakologicznemu, zaś ogólny stan chorego nie pozwalał na zakwalifikowanie go do przeszczepu - wyjaśnia dr Jerzy Pacholewicz ze Śląskiego Centrum Chorób Serca.
Lekarze mieli do wyboru dwie możliwości: albo zastosować u pacjenta komory "Polcas Religa" stworzone w zabrzańskiej Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii, albo pompę wirową "Heart Ware". Zdecydowano się na ten drugi wariant, bo właśnie w ramach programu badawczego Ministerstwa Zdrowia udało się kupić to najnowocześniejsze urządzenie.
- Mówi się o nich, że są mercedesami w swojej kategorii. To obecnie jeden z największych hitów medycyny - przyznaje dr Pacholewicz.
Stosując komory "Polcas" skazuje się chorego na leżenie w szpitalu, bo urządzenie jest duże i pacjent może odbywać tylko krótkie spacery w obrębie oddziału. Dzieło inżynierów z zabrzańskiej Fundacji ma jednak sporo zalet, w tym najważniejszą - jest bardzo wytrzymałe. Dzięki komorom wspomagania serca "Polcas Religa", pracowało na przykład przez cały rok serce 17-letniego Pawła Krystkiewicza z Gorzowa Wielkopolskiego. Dziś chłopak jest już po transplantacji i czuje się świetnie.
Nowoczesne pompy wirowe są w sposób nieporównany wygodniejsze w użyciu. Miniaturowe urządzenie, ważące ok. 140 gramów, wszczepia się do klatki piersiowej. Idealnie mieści się w worku osierdziowym. Jest ono napędzane bateriami, które bez przerwy mogą pracować aż dziesięć godzin.
Pacjent w tym czasie może pójść do sklepu, a nawet do kina. Wszczepione do klatki piersiowej urządzenie pompuje 6-10 litrów krwi na minutę, a więc idealnie odtwarza pracę komory serca. Gdy baterie zaczną się wyładowywać, chory natychmiast dopina urządzenie do gniazdka elektrycznego i po krótkim czasie znów odzyskuje wolność.
- Po zabiegu moja wartość wzrosła, bo jak się okazuje, urządzenie kosztuje ponad 300 tysięcy złotych - żartuje pan Ryszard.
Kilka miesięcy temu wcale nie było mu do śmiechu. Ten pogodny mężczyzna przez całe lata był okazem zdrowia, choć pracował na kopalni i bywało niebezpiecznie. Nagle pojawiły się duszności, z trudem łapał oddech. Najpierw leczył się w Bytomiu, ale po pewnym czasie usłyszał: mogą go uratować tylko kardiochirurdzy z Zabrza.
W szpitalu spędził Boże Narodzenie, sylwestra i urodziny. Dziś cieszy się, że jest już w domu. Chce zacząć normalnie funkcjonować. Ostatnie tygodnie był rehabilitowany w szpitalu w Reptach, gdzie lekarze przywracali mu sprawność.
Wczoraj, w drodze do domu panu Ryszardowi towarzyszył dr Pacholewicz, który raz jeszcze przypomniał jak urządzenie powinno być obsługiwane. Pan Ryszard instrukcję obsługi musi znać na pamięć. - I świetnie daję sobie radę - przekonuje mężczyzna.
- Ponieważ pompa ma specjalny napęd do stosowania w aucie, pan Ryszard mógłby się z powodzeniem wybrać na przejażdżkę, ale odradzamy mu takie ekstrawagancje - uśmiecha się lekarz.
Pan Ryszard jest jednym z ponad 200 szczęśliwców na świecie, u których zastosowano to nowoczesne urządzenie. Niestety, w Polsce wszczepienie pomp nie jest finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia czy Ministerstwo Zdrowia w ramach standardowej medycznej procedury. Zabrzański ośrodek dostał pompy, bo udało się wygospodarować środki z programu "Polskiego Sztucznego Serca" prowadzonego przez Fundację Rozwoju Kardiochirurgii.
- Zabiegamy o stałe finansowanie tego leczenia. Co tydzień zgłasza się do nas 3-4 pacjentów, dla których wszczepienie pompy jest jedynym ratunkiem - mówi dr Pacholewicz. - To najlepsza alternatywa w sytuacji, gdy brakuje dawców do przeszczepu.
Lekarz ocenia, że rocznie w Śląskim Centrum Chorób Serca należałoby wszczepiać 10-15 takich urządzeń.
- Ustaliliśmy, że nasz pacjent będzie kontrolowany co tydzień. Pompa będzie jeszcze działać przez kilka miesięcy, a potem zastanowimy się, czy rozpocząć procedurę kwalifikacyjną do przeszczepu. Wszystko zależy od stanu zdrowia pana Ryszarda - mówi dr Pacholewicz. - Nasz pacjent musi teraz o siebie dbać. Zażywać leki nasercowe i przeciwodrzutowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?