Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławska klątwa na Cichej. Ruch Chorzów - Śląsk Wrocław 0:0

Jacek Sroka
Rezerwowy Damian Świerblewski (nr 26) mógł w końcówce przesądzić o wygranej
Rezerwowy Damian Świerblewski (nr 26) mógł w końcówce przesądzić o wygranej FOT. MARZENA BUGAŁA
Piłkarze Ruchu nie umieją grać w Chorzowie ze Śląskiem. "Niebiescy" nie potrafią wygrać z wrocławianami na swoim boisku od 2006 r.

W sobotę okazja do przełamania tej klątwy była wręcz wymarzona, bo przecież podopieczni Waldemara Fornalika zewsząd zbierają za swoją grę pochwały i są w czubie tabeli, a dołujący wiosną goście przyjechali na Cichą bez sześciu czołowych graczy, lecz mimo to gospodarze musieli zadowolić się w tym meczu tylko remisem.

- Ten rezultat jest sprawiedliwy, bo obie drużyny miały swoje okazje do zdobycia gola, ale żadnej nie udało się trafić do siatki - powiedział kapitan Ruchu Grzegorz Baran.

Pierwsi zaatakowali gospodarze, lecz po strzale przewrotką Rafała Grodzickiego piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Znacznie bardziej precyzyjny był po drugiej stronie boiska Sebastian Mila. Ex-reprezentant Polski przymierzył potężnie z rzutu wolnego i trafił w poprzeczkę, a dobitka Sebastiana Dudka dotknęła słupka i po rękach Krzysztofa Pilarza wyszła na rzut rożny.

Chorzowianie znakomite okazje do zdobycia gola mieli przed przerwą. Obydwie w odstępie minuty zmarnował Wojciech Grzyb. Najpierw po płaskiej centrze Łukasza Janoszki "Grzybek" strzelił sprytnie z 14 m, ale bramkarz Śląska zdołał złapać piłkę. Chwilę później prawy pomocnik Ruchu był sam na sam z Marianem Kelemenem, lecz zamiast strzelać niepotrzebnie podawał do Marcina Zająca.
W odpowiedzi pod bramką Pilarza znów groźnie strzelał z wolnego Mila. Piłka trafiła najpierw w słupek, potem w plecy bramkarza Ruchu i wyszła na róg.

- Jak pech to pech. Szkoda, że piłka ani razu nie wpadła do siatki, ale i tak jesteśmy zadowoleni zarówno z remisu jak i z te-go, że zagraliśmy tu dobry mecz - stwierdził Sebastian Mila.
To zadowolenie gości widać było na murawie już po przerwie. Wrocławianie cofnęli się do obrony oddając inicjatywę Ruchowi. "Niebiescy" grali jednak zrywami dobre akcje przeplatając minutami przestojów. Najlepszą w II połowie okazję do zdobycia prowadzenia znów wypracował Grzyb, ale po jego dośrodkowaniu bramkarz Śląska w sobie tylko wiadomy sposób obronił strzał z bliska Janoszki. Później młody "Ecik" próbował jeszcze wymusić karnego za co ukarany został żółtą kartką.
- Rzeczywiście chyba nie było w tej sytuacji kontaktu - przyznał po meczu Janoszka.
W samej końcówce szansę na przechylenie szali zwycięstwa na korzyść gospodarzy miał jeszcze Damian Świerblewski. Rezerwowy Ruchu będąc sam przed bramką nie trafił jednak czysto w piłkę i fatalnie spudłował.
- Oślepiły mnie jupitery - tłumaczył się Świerblewski.

Mimo niespodziewanego remisu po meczu nikt na Cichej specjalnie nie narzekał.
- Trudno nie być zadowolonym, skoro po tym spotkaniu wyprzedziliśmy w tabeli Legię i święta spędziliśmy na trzecim miejscu w tabeli - stwierdził trener Ruchu Waldemar Fornalik.

Jeszcze nie czas na bilety na finał

Piłkarze Ruchu we wtorek o godz. 20 rozegrają pierwszy półfinałowy mecz Remes Pucharu Polski. Rywalem "niebieskich" będzie na Cichej pierwszoligowa Pogoń Szczecin.

- Po wylosowaniu Pogoni wielu kibiców Ruchu mówiło mi, że już rezerwują bilety na zaplanowany na 3 maja w Bydgoszczy finał Pucharu Polski. Do wszystkich apeluję jednak o rozwagę. Jesteśmy faworytem tego dwu-meczu, ale Pogoń zagra bez obciążeń, bo przecież nikt na nich nie stawia i nie mają w Chorzowie nic do stracenia, a my zagramy we wtorek pod dużą presją. Mam nadzieję, że sobie z nią poradzimy, ale na kupowanie biletów na finał na pewno jest jeszcze czas - powiedział pomocnik Ruchu Wojciech Grzyb.

Przed meczem w Chorzowie więcej niż o rywalu mówiło się o niezbyt szczęśliwym terminie półfinałowej potyczki.

- Chyba ktoś w PZPN zapomniał, że piłkarze to też są ludzie i chcieliby spędzić święta z rodziną. Wyznaczenie spotkania na poświąteczny wtorek im to uniemożliwia. Niedzielę co prawda mieliśmy wolną, ale na poniedziałek musiałem w tej sytuacji wyznaczyć trening i bezpośrednio po jego zakończeniu pojechaliśmy na przedmeczowe zgrupowanie - powiedział trener Ruchu Waldemar Fornalik.
Złość chorzowian była tym większa, że pierwotnie mecz miał zostać rozegrany w środę. "Niebiescy" pocieszać się mogą tylko tym, że gracze Pogoni są w jeszcze gorszej sytuacji, bo cały wczorajszy dzień szczecinianie spędzili w podróży.

W Ruchu nikt nie narzeka na urazy po meczu ze Śląskiem i trener Fornalik ma do dyspozycji wszystkich graczy poza kontuzjowanymi Andrzejem Niedzielanem i Gaborem Straką.

- Cieszę się, że mam tak duże pole manewru personalnego. Decyzji w sprawie składu jeszcze nie podjąłem, ale w bramce pewnie znów postawię na Matko Perdijicia, który broni w tej edycji PP. Do meczu z Pogonią podchodzimy z szacunkiem do rywala, ale też z wiarą we własne siły. Naszym celem jest odniesienie na Cichej zwycięstwa i to najlepiej do zera, aby z dobrą zaliczką pojechać za dwa tygodnie na rewanż - dodał Waldemar Fornalik.

Mecz rewanżowy odbędzie w Szczecinie 20 kwietnia o godz. 20. W drugiej parze półfinałowej Remes PP grają dzisiaj w Gdańsku Lechia z Jagiellonią (początek o godz. 20.15). Rewanż odbędzie się w Białymstoku 21 kwietnia o godz. 20.45.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!