Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rocznica katastrofy smoleńskiej: Krystyna Bochenek kochała życie i żyła dla ludzi [WIDEO]

Agata Pustułka
Krystyna Bochenek
Krystyna Bochenek ARC DZ
Śmierć Krystyny Bochenek w katastrofie w lesie katyńskim jest niezrozumiała, niesprawiedliwa. Jak ktoś, kto tak kochał życie i ludzi, mógł tak zginąć?

CO WIEMY PO DWÓCH LATACH OD KATASTROFY POD SMOLEŃSKIEM? [KALENDARIUM]
MAGDALENA BOCHENEK: NIGDY NIE POJADĘ DO SMOLEŃSKA
OBCHODY ROCZNICY 10 KWIETNIA W WOJ. ŚLĄSKIM - ZOBACZ PROGRAM
TO ONI ZGINĘLI 10 KWIETNIA 2010 ROKU W SMOLEŃSKU

Konsekwencja, specjalizacja, a przede wszystkim praca, praca - to były ulubione słowa Krystyny Bochenek.

Była dobrocią

Wielu może wydawać się, że dobroć jest czymś bardzo prostym, bo wystarczy być zawsze do dyspozycji drugich. Krystyna Bochenek, wicemarszałek Senatu, polityk, wspaniała dziennikarka, piękna kobieta - emanująca ogromną energią - nasza felietonistka, a dla wielu z nas bliska sercu Przyjaciółka, taka właśnie była. Była po prostu DOBROCIĄ. Miała dla nas zawsze czas. Tak trudno teraz myśleć, że może za dużo go Jej zabraliśmy, może zbyt rzadko przychodziła nam do głowy myśl, że ta dobroć Krysi jest wynikiem ciężkiej pracy i poświęcenia siebie, poświęcenia czasu swojej rodziny. Będzie nam Jej brakować. Zawsze.
Już teraz dotkliwie czujemy Twój brak, Krysiu. Tak trudno nam uwierzyć w tę tragedię.

Łączymy się z rodziną w niewyobrażalnym bólu:
Elżbieta Kazibut-Twórz
Zenon Nowak
przyjaciele z Dziennika Zachodniego

Powtarzała je do znudzenia. Jak przykazania. Perfekcja była jej znakiem firmowym. Wiadomo, że jak się Krystyna do czegoś wzięła, to zawsze wychodziło znakomicie. Ogólnopolskie Dyktando wymyśliła na urlopie macierzyńskim, gdy spacerowała z ukochanym synem Tomkiem. Pierworodnym. Potem było mnóstwo innych pomysłów. Dla niektórych szalonych, niemożliwych do zrealizowania. Ale dla niej rzeczy niemożliwych nie było.

- Zarażała energią, radością życia. Była najlepszą nauczycielką zawodu. Nie mogę ogarnąć myślą tej wielkiej tragedii. Jak osoba tak afirmująca życie mogła je stracić? - pyta Ewa Niewiadomska, dziennikarka Radia Katowice, w ostatnich latach najbliższa współpracowniczka Krystyny Bochenek.

Wicemarszałek Senatu, kobieta - instytucja, dobry człowiek. Krystyna Bochenek zawsze wyprzedzała innych o dwie długości. Nigdy nie pracowała na pół gwizdka, dawała z siebie wszystko. I jeszcze znajdowała czas, by zadbać o nienaganny wygląd, zadzwonić do koleżanki z urodzinowymi życzeniami, udzielić wywiadu, spotkać się z wyborcami, udzielić mądrej rady, wesprzeć, pomóc. Na nazwisko Bochenek otwierały się wszystkie drzwi. Gdy inni mogli tylko bezradnie rozkładać ręce, wkraczała Ona.
Patronowała, prowadziła licytacje, wspierała akcje. Nie wiadomo, jak godziła swoje role, zajęcia. Pobudka szósta rano, potem kawa. W ciągu dnia kilka kaw. Uwielbiała kawę, a swoje zamiłowanie do niej usprawiedliwiała niskim ciśnieniem. Zawsze czarna, oczywiście bez cukru.

- Krystyna przede wszystkim czuła się radiowcem. Choć znała i rozumiała wszystkie media, najlepiej pracowało się jej w radiu - mówi Anna Kidawa, dziennikarka Radia Katowice, która z Krystyną Bochenek współpracowała m.in. przy realizacji Poradnika Medycznego najpopularniejszej audycji poświęconej medycynie. - Nigdy nie poznałam równie kreatywnej osoby. A przy okazji tak dokładnej, obowiązkowej. I takiej kobiecej. Te jej buty na wysokim obcasie, nienaganny strój...

Kidawa mówi, że Krystyna była wizjonerką. Na początku lat 90. przeprowadziła pierwszą w Polsce akcję ratującą oddział hematologii dla dzieci w Zabrzu pod hasłem: Mamo nie płacz. Wtedy jeszcze Jurek Owsiak nie myślał, że zostanie dyrygentem Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
- Choć Krystyna ufała współpracownikom, to do końca czuwała nad szczegółami każdego przedsięwzięcia. Brała nas w jasyr, ale uwielbialiśmy to. Ona wszystko zawsze sprawdzała. Dzwoniła do mnie dzień przed śmiercią, pytając o temat cotygodniowych poniedziałkowych spotkań z Czytelnikami Dziennika Zachodniego. Zreferowałam dokładnie, bo wszystko musiało być zapięte na ostatni guzik - mówi Kidawa.

Drugą miłością zawodową Krystyny Bochenek, tuż po radiu, była medycyna. Dobry sen Galiny to wiele razy nagradzany reportaż Krystyny Bochenek z 1991 roku o Rosjance oczekującej w Polsce na operację serca. Po emisji jeden ze słuchaczy, biznesmen, zapłacił za zabieg. Słuchacze płakali słuchając audycji.

- Zetknęły nas studia polonistyczne. Wychowywali nas do dorosłego, zawodowego życia ci sami profesorowie. Jakże wiele mieliśmy wspólnych wspomnień - np. te z pobytu Jana Pawła II w Gliwicach, podczas Jego pamiętnej ostatniej wizyty w ojczyźnie, gdy przyszło nam relacjonować to spotkanie w sytuacji absolutnie absurdalnej: Krysia w studiu, ja z dwoma telefonami komórkowymi na gliwickim lotnisku, a przed nami trzy godziny programu - wspomina Jacek Filus, dyrektor Polskiego Radia Katowice, wieloletni kolega z pracy.

Ostatni raz rozmawiał z Krystyną 7 kwietnia. Ustalali ostatnie szczegóły akcji czytania papieskich dzieł, przygotowywanej na rocznicę urodzin papieża.

Wszystko miała zaplanowane na wiele miesięcy naprzód. To Krystyna Bochenek była pionierką masowych społecznych akcji promujących zdrowy styl życia. Podczas happeningu Różowa Wstążka na katowicki Rynek ściągnęła prezydentową Jolantę Kwaśniewską, która przekonywała kobiety, że trzeba badać piersi, i pokazywała na fantomie, jak to robić. Promowała Wampiriadę, czyli zbiórkę krwi. By wspomóc Hospicjum Cordis, wymyśliła sztukę Królewna Śnieżka, a na scenę zapędziła m.in. Jerzego Buzka i Kazimierza Kutza.

- Ona, która była uosobieniem ochoty do życia, taka aktywna, tak ładnie patrzyła na świat. Już nie będzie patrzeć - powiedział nam zdruzgotany stratą Kazimierz Kutz.

Kiedy trzynaście lat temu rzuciła pomysł, by zorganizować ogólnopolskie imieniny Krystyn, wielu nie wierzyło, że przedsięwzięcie może się udać. - Mąż z córką kupili mi w prezencie bilet do katowickiej Filharmonii. Wtedy pierwszy raz zobaczyłam Krysię. I wpadłam po uszy. Byłam na każdych imieninach. Na tych ostatnich tegorocznych też. Pamiętam jak do mnie powiedziała: Ty Krysia jesteś ze mną od początku. Ogarnij to. A ja odpowiedziałam: Tak jest, pani kapitan - wspomina Krystyna Garbas i dodaje: - Wciąż nie mogę do siebie dojść. Rozdzwoniły się telefony od Krystyn z całego kraju. Płaczemy, rozpaczamy.
Sześć lat temu Krystyna Bochenek weszła w świat polityki ze znaną tylko sobie klasą. Pierwszy raz została senatorem w wyborach uzupełniających po zmarłym senatorze Adamie Graczyńskim. Kolejne wybory były jej ogromnym triumfem. W ostatnich zdobyła ponad 255 tysięcy głosów. Nie było na nią mocnych.

Tak naprawdę polityka rozumiana jako walka, spór jej nie fascynowała. Nie uczestniczyła w partyjnych połajankach. Mandat senatora piastowała z godnością. I też dawała z siebie wszystko, spotykając się z wyborcami, odpowiadając na ich listy, liczne prośby.

Z Andrzejem Bochenkiem, swoim mężem, znanym kardiochirurgiem, stanowili jedną z najbardziej niezwykłych par. Piękni, zdolni, wpatrzeni w siebie. Uczucie, przywiązanie, ich przyjaźń widać było na każdym kroku. O swoim mężu zawsze mówiła: Mój Andrzej. Czytelnicy miesięcznika Pani przyznali im Srebrne jabłko wręczane kochającej się, znanej parze. Po uroczystości w jednym z wywiadów przyznali, że zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia.

- To szczególnie bolesne, bo nie sposób odłączyć jej od jej męża. Oni razem byli jedną z najbardziej niezwykłych par. Żegnam ją z najwyższym smutkiem i żalem, że już nie zobaczę tego jej spojrzenia połączonego z wnikliwością i radością - twierdzi Kutz.

Najważniejsze role, w jakich się sprawdziła, to były te role domowe, rodzinne. O synu Tomku i córce Magdzie mogła mówić godzinami. Cieszyła się ślubem syna, a teraz czekała na narodziny wnuczki. Dumnie zdradzała: - Będę babcią.

W jednym z wywiadów powiedziała: - Udało mi się w życiu. Mam do spłacenia za to dług i go spłacam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo