Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Kaczyński chce być premierem, nie prezydentem

Jacek Wódz
Z prof. Jackiem Wodzem, socjologiem z Uniwersytetu Śląskiego, rozmawia Aldona Minorczyk-Cichy

Czy PO, wystawiając Bronisława Komorowskiego do walki o fotel prezydenta RP, popełniła błąd? Czy teraz możliwa jest jeszcze zmiana decyzji i start Donalda Tuska w wyborach?
Te informacje płyną z kręgów związanych z prawicą, a nie z samej Platformy. Wynikają z tego, że pierwsze dwa wystąpienia marszałka Komorowskiego po tragedii zostały odebrane negatywnie. Czas na oceny przyjdzie, gdy opadną emocje. Bo jeśli można było mieć zastrzeżenia do wystąpień, to tylko takie, że były trochę zbyt mało emocjonalne. Jednak już w niedzielę marszałek wypadł bardzo dobrze. On, jak każdy z nas, ma prawo do błędów i do tego, by się na tych błędach uczyć.

Czyli podmiana Komorowskiego na Tuska nie jest prawdopodobna?
Nie wchodzi w grę. Kandydatura marszałka została w partii zdecydowana i zaakceptowana. Opublikowany wczoraj, pierwszy po żałobie, sondaż wskazywał, że Komorowski nadal ma największe, ponad 30-procentowe poparcie.

Komorowski nadal ma największe, ponad 30-procentowe poparcie

Adam Bielan, pytany o ewentualny start w wyborach prezydenckich Jarosława Kaczyńskiego, stwierdził, że to mało prawdopodobne, oraz że wszelkie spekulacje na ten temat są prowokacyjne i nie na miejscu. Z kolei Jarosław Kurski mówi, że decyzja została podjęta, że prezes PiS powiedział o konieczności kontynuowania dzieła zmarłego prezydenta. To jak w końcu: Jarosław Kaczyński będzie kandydował czy nie będzie?
Ani Bielan, ani Kurski nie stwierdzają niczego kategorycznie. Jarosław Kaczyński to przywódca charyzmatyczny, z natury samotny. Nikt nie jest powiernikiem takiego przywódcy, bo jeśli by się ktoś taki znalazł, to nie moglibyśmy już mówić o charyzmie. Nie wierzę, by prezes PiS podjął już decyzję. On się zastanawia, waha. To polityk bardzo przewidujący. Ważniejsze dla niego będzie utrzymanie partii niż prezydentura.

A jeśli mimo wszystko wystartuje?
Małe wilczki z drugiego szeregu, które już po zjeździe w Poznaniu sugerowały mu, że czas odejść, tylko na to czekają. Obstawiałbym, że on jednak nie wystartuje.

No to jeśli nie on, to kto?

Mówi się o senatorze Zbigniewie Romaszewskim, ale w rezerwie jest ciekawszy kandydat - prof. Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk, prywatnie wieloletni przyjaciel Lecha Kaczyńskiego. Ma on cechy, które zaakceptowałby też lewicowy elektorat. Bo w lewicowym rządzie był ministrem nauki i szefem Komitetu Badań Naukowych.

A dlaczego nie Zbigniew Ziobro? Czy jest przez Jarosława Kaczyńskiego postrzegany jako ewentualny rywal?
Ziobro jest zbyt kontrowersyjny. Trzeba dokonać wyboru: albo grać na jedności narodu, albo pójść na konfrontację. PiS postawi na pamięć, moralność. Poza tym Ziobro naprawdę może wysadzić z siodła prezesa PiS. Proszę przypomnieć sobie, jak był przez Kaczyńskiego publicznie dyscyplinowany. Dlatego stawiałbym na prof. Kleibera. Ma wiele pozytywnych cech. Nie jest postrzegany negatywnie, bo w ogóle jest mało znany. Do tego to przyjaciel rodziny zmarłego prezydenta, człowiek zaufany, gwarant kontynuacji jego polityki, dzieła. To można wykorzystać w kampanii. Jest tylko jedno ryzyko: że te patriotyczne nastroje siądą.
Zaczęły siadać już w połowie ubiegłego tygodnia, gdy ogłoszono decyzję o pochówku prezydenckiej pary na Wawelu.
No właśnie. Czytałem, że spodziewano się oblężenia krypty, gdzie spoczęły trumny, przez osoby, które chciały oddać im hołd. Tymczasem ponoć zainteresowanie jest niewielkie. Tym bardziej Jarosław Kaczyński nie zdecyduje się na start w wyborach. Poza tym wszystkim pamiętajmy, że ten człowiek naprawdę wiele wycierpiał, a ma przed sobą kolejne ciężkie chwile związane z chorobą matki. Trzeba też zadać sobie pytanie, czy prezes PiS w ogóle prezydenturą jest zainteresowany. On wie, że w pałacu jest kontrwładza, prawo do przeszkadzania. Realna władza jest w ręku premiera. To po nią będzie chciał sięgnąć.

A czy możliwe jest, że PiS w ogóle nie wystawi kandydata?
Zastanawiałem się nad tym. To jedna z prawdopodobnych wersji. PiS pokazałby, że póki co nie ma nikogo, kto mógłby godnie zastąpić zmarłego prezydenta. Że jego zasługi są ogromne.

Czy jednak w takiej sytuacji partia nie naraziłaby się na niebyt polityczny? Kiedyś taki błąd popełniła UW. Okazało się to politycznym samobójstwem.
Nie ma takiego niebezpieczeństwa, bo okres kampanii będzie bardzo krótki, zaledwie dwumiesięczny. Zwykle to pół roku. A do sprawy katastrofy, schedy po prezydencie można wrócić przy kampanii parlamentarnej.

Kandydata na prezydenta straciła też lewica? Kto zastąpi Jerzego Szmajdzińskiego?
Lewica ma ogromny kłopot. Napieralski i pozostali działacze nie nadają się do zbudowania formacji. To aparatczycy, któraś tam liga.

To może Włodzimierz Cimoszewicz?
On jest osobowością trudną do zaakceptowania dla małych graczy, których zdanie liczy się w SLD. Tacy politycy jak Cimoszewicz mogą swobodnie grać samodzielnie. Było to widać, gdy zdecydował się na start do Senatu jako kandydat niezależny. Wszedł do parlamentu z imponującym wynikiem. Na start w wyborach prezydenckich próbował go namawiać Kwaśniewski, ale aparatczycy Cimoszewicza nie zaakceptują.

Czy lewica może poprzeć w wyborach Andrzeja Olechowskiego?
Bardzo teoretycznie. Lewica boi się tego kandydata. Obawia się marginalizacji. Jednak gdyby doszło do takiego poparcia, Olechowski mógłby wejść do drugiej tury wyborów.
Więc może lewica nikogo nie wystawi? Może wraz z PiS wybiorą ryzykowną opcję zerową?
To jedna z możliwości, ale mało prawdopodobna. PiS to partia, która o pieniądze nie musi się martwić, SLD - odwrotnie. Kampania prezydencka dla lewicy będzie okazją do zebrania środków na kampanię parlamentarną.

A jaka będzie kampania prezydencka?
Nie mam wątpliwości, że w przypadku PiS - oparta na trumnach. Nie wiem, jakie przez to ta partia osiągnie efekty. To zagadka, bo media bezwiednie przeciągnęły skalę emocji za daleko. Możemy mieć do czynienia ze zobojętnieniem na tragedię.
Czy kampania musi być brutalna i brudna?
Jeśli jest kilku kandydatów, to walka między nimi jest nieunikniona. Taka jest demokracja. Z narodową jednością mieliśmy do czynienia ostatnio za wyborów przeprowadzanych w czasach Gierka. Jest za to nadzieja, że nie będzie chamstwa. Ale ręczę, że jakiś "dziadek z Wehrmachtu" na pewno się znajdzie. Wątpię też, by Platformie udało się powstrzymać Janusza Palikota. A powinni go zamknąć w piwnicy do połowy lipca.

Prawicowe środowiska budują mit Lecha Kaczyńskiego, jako bohatera, męczennika. Kiedy możemy spodziewać się rzetelnej, obiektywnej oceny jego prezydentury?
Na ocenę najwcześniej przyjdzie czas jakiś rok po wyborach parlamentarnych. Budowy mitu, idealizowania zmarłego prezydenta bym się nie spodziewał. Jan Paweł II był tysiąckrotnie większym autorytetem dla Polaków. Mówiło się, że odcisnął piętno na całym pokoleniu. Teraz już wie-my, że czas zweryfikował ten wpływ. Oczywiście, środowiska powiązane z Kaczyńskimi, z wartościami, jakie oni wyznają, będą ten model polskości kreować. Katyń, powstanie warszawskie, powstania niepodległościowe. Ale ani na Śląsku, ani w Wielkopolsce te ideały zbyt wielkiego poparcia mieć nie będą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!