Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Symbole na sznurku

Jerzy Gorzelik
Ostatnie tygodnie przyniosły prawdziwą inflację gestów i ich interpretacji

Teatralność od dawien dawna stanowi nieodłączny rys polskiego życia publicznego. Wielkie słowa, podniosłe przemowy, chwytające za serce gesty. Wszystko, by trafić w czuły nerw społeczeństwa, rozpalić emocje, zmobilizować do poświęceń. Są już takie słowa kolory i rytmy, co się śmieją i płaczą jak żywe - pisał Zbigniew Herbert.

Polska opowieść o historii jest ich pełna. W potocznym odbiorze do nich sprowadzają się także relacje z sąsiadami. Któż z nas nie słyszał cytowanej niezmiennie drżącym głosem odpowiedzi ministra Józefa Becka na niemieckie żądania? My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor. A kto pamięta, że autor przemówienia we wrześniu 1939 r. mało honorowo ewakuował się z resztą rządu do Rumunii? Pozostały słowa, które do dziś dla wielu są źródłem poczucia narodowej dumy.

Najnowszy rozdział w polsko-niemieckich stosunkach miał początek nie mniej efektowny. W listopadzie 1989 r. premier Tadeusz Mazowiecki i kanclerz Helmuth Kohl wymienili serdeczne uściski w Krzyżowej na Dolnym Śląsku. Wybór sceny tego podniosłego wydarzenia budził spore kontrowersje. Pierwotnie ceremonia pojednania miała odbyć się na Górze św. Anny. Stanowczo zaprotestowała jednak strona polska. Zapewne z obawy przed dysonansem między oficjalnym postrzeganiem Góry św. Anny jako symbolu walki Ślązaków z niemczyzną a ciepłym przyjęciem, jakie kanclerzowi mogli zgotować autochtoni, organizujący się właśnie w stowarzyszeniu mniejszości niemieckiej.

Do spotkania doszło więc w scenerii ruin PGR-u założonego w dawnym majątku Helmutha Jamesa von Moltke - twórcy antynazistowskiego Kręgu z Krzyżowej. Zdjęcie objętych Kohla i Mazowieckiego obiegło światowe media. Tym razem symboliczny gest wypełnił się konkretną treścią. W 1991 zawarto polsko-niemiecki traktat, kładący kres sporom o wspólną granicę.

Ostatnie tygodnie przyniosły prawdziwą inflację gestów i ich mniej lub bardziej natchnionych interpretacji. Polska znalazła dozgonnego przyjaciela na dalekim Kaukazie. Heroiczna podróż prezydenta Gruzji przez chmurę wulkanicznego pyłu wywołała falę entuzjazmu. Zawiódł natomiast dawny przyjaciel zza oceanu, w jednej chwili stając się nieczułym szwarccharakterem. Trzeba wiedzieć, kiedy wypada grać w golfa. Zwłaszcza że golf stał się ostatnio dyscypliną mocno podejrzaną.
Prawda, jest jeszcze Rosja, a z tą mamy nieustanne problemy. Sportowa pasja Baracka Obamy czy podniebne wyczyny Saakaszwilego poddają się prostej ocenie w skali czarne-białe. Co jednak z nieznośnie nienaganną postawą demonizowanych tak niedawno Putina i Miedwiediewa? Część komentatorów w zachowaniu przywódców rosyjskich widzi nowe otwarcie na miarę uścisku w Krzyżowej - prawdziwe misterium pojednania. Inni snują spiskowe teorie, od których cierpnie skóra.

Naiwnością byłoby postrzegać - w początkowo starannie wyreżyserowanych, a w obliczu tragedii zyskujących na spontaniczności gestach rosyjskich przywódców - zwiastun zwrotu na miarę spotkania Kohla z Mazowieckim. W roku 1989 naprzeciwko siebie stanęli kanclerz Niemiec, które przeszły przez czyściec denazyfikacji i oczekiwały na zjednoczenie, oraz premier wyzwalającej się z dyktatury proletariatu Polski. W przełomowej dla obu państw chwili koniecznością było wypracowanie nowej formuły współistnienia, a demontaż porządku jałtańskiego leżał w interesie dwóch stron.

Polski i Rosji nie łączy dziś podobna wspólnota celu. Władze Federacji Rosyjskiej, wykorzystując sprawę katyńską do ocieplenia swego wizerunku, nie zamierzają ani na jotę ustąpić w sprawach zasadniczych. I trudno się temu dziwić.

Ani uwarunkowania geopolityczne, ani państwo-rosyjskie i jego cele nie zmieniły się w momencie, w którym Putin przyklęknął na katyńskim cmentarzu. Gazociąg Północny nadal ma ominąć Polskę, w Czeczenii wciąż giną ludzie, na ulicach Moskwy rozpędzane są demonstracje opozycji, a śledztwa w sprawie tajemniczych zabójstw przeciwników rządu tkwią w martwym punkcie.

Czyniąc z drażliwej historii skupiające powszechną uwagę pole politycznej rozgrywki, Polska stała się zakładnikiem gestów. Rosyjscy przywódcy na długo przed katastrofą pod Smoleńskiem zręcznie i bez zbędnej egzaltacji włączyli się w ten spektakl, niepostrzeżenie przejmując jego reżyserię. Niczym w wierszu Herberta - ktoś za bramą ciągnie symbole za sznurek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Symbole na sznurku - Dziennik Zachodni