Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do Polski po zęby

Aldona Minorczyk-Cichy, Agata Pustułka
Mamy znakomitych fachowców i niewykorzystany potencjał medyczny
Mamy znakomitych fachowców i niewykorzystany potencjał medyczny FOT. 123RF
Największym atutem Polski w Unii Europejskiej może okazać się... medycyna. Jak przewiduje w swoim najnowszym rankingu firma IMRS Research, w najbliższych latach czeka nasz kraj 15-procentowy wzrost rozwoju usług w ramach tzw. turystyki medycznej!

Czy staniemy się konkurencyjni wobec takich potęg jak Indie czy Tajlandia, które są tradycyjnymi celami podróży schorowanych Amerykanów i Europejczyków, bo tam za zabiegi płacą mniej niż u siebie?
- Umiejętnościami dorównujemy kolegom z najbardziej rozwiniętych krajów. Za dwa lata w moim szpitalu sale operacyjne będą miały wyższy standard niż te za granicą. Nie wiem jednak, czy to spowoduje napływ pacjentów. Kluczową rolę odegrają ubezpieczalnie, które do tej pory nie były zbyt zainteresowane refinansowaniem zabiegów - podkreśla dr Bogdan Koczy dyrektor Szpitala Urazowego w Piekarach Śląskich.

4 mld złotych mogłyby zarobić na komercyjnych usługach gminne szpitale

Najbardziej na medyczno-turystycznym boomie mogłoby skorzystać województwo śląskie, które oferuje leczenie na najwyższym poziomie w wielu specjalnościach m.in. kardiologii, kardiochirurgii, ortopedii, chirurgii plastycznej oraz stomatologii. Dyrektor Koczy, że właśnie w tych dwóch ostatnich specjalnościach możemy spodziewać się rynkowego sukcesu.

Jak się okazuje Polska obok Węgier i Czech jest najczęstszym kierunkiem turystyki stomatologicznej. Brytyjczyków, Niemców, Duńczyków, a nawet Włochów do przygranicznych gabinetów stomatologicznych przyciągają przede wszystkim niższe ceny. Np. w województwie śląskim implanty są o 20 proc. tańsze niż w Warszawie, a ok. 40 proc. niż w krajach Europy Zachodniej.

Według Polskich Ośrodków Informacji Turystycznej przyjazdem na leczenie do Polski są głównie zainteresowani Niemcy i Anglicy, przede wszystkim polscy emigranci. Niemcy przyjeżdżają się do nas na operacje plastyczne oraz by skorzystać z usług protetycznych. Sceptycznie do prognozy przygotowanej przez IMRS Research podchodzi przewodniczący Sejmowej Komisji Zdrowia poseł Bolesław Piecha:
- To optymizm na wyrost. Autorzy raportu nie uwzględnili obecnie największego gracza na rynku turystyki medycznej, czyli Chin, gdzie mnożą się prywatne kliniki różnych specjalności, w tym, co mnie najbardziej niepokoi, pozostające niemal poza kontrolą ośrodki transplantacyjne - wyjaśnia poseł Piecha.
W szpitalach publicznych, zgodnie z prawem, obcokrajowcy są zwykle leczeni w sytuacjach ratowania życia i zdrowia, a zatem najczęściej jako ofiary wypadków lub zawałów, czy udarów. Mogą jednak, pomijając swoje rodzime ubezpieczalnie, zapłacić z własnej kieszeni za zabieg.

- Gdy pracowałam w szpitalu w Tarnowskich Górach zdarzali się tacy pacjenci. Przyjeżdżali głównie na zabiegi z zakresu chirurgii miękkiej, na wszczepienie endoprotezy, a panie do porodów - mówi Iwona Łobejko dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Św. Barbary w Sosnowcu. - Problemy zaczynały się wtedy, gdy ci pacjenci i domagali się od ubezpieczyciela zwrotu kosztów. To zniechęcało dyrektorów w Polsce, bo zaczynała się przepychanka o pieniądze.

Dyrektor Łobejko jest jednak w stanie wyobrazić sobie exodus pacjentów do polskich, a zwłaszcza śląskich szpitali. Tym bardziej, że uchodzące u nas za długie kolejki do zabiegów i na nostykę w wielu krajach UE są jeszcze dłuższe, np. w Kanadzie na badanie rezonansem czeka się... trzy lata.

Chociaż co dwudziesty Polak korzysta z usług prywatnej służby zdrowia to wciąż jest to sektor gospodarki, który rozwija się zbyt wolno, mimo że przychody jakie daje tj. ok. 12 - 15 mld rocznie budzą szacunek. Może być jednak lepiej, znacznie lepiej, bo zdaniem firmy IMRS Research, przygotowującej raporty i prognozy gospodarcze, polski rynek medyczny już niebawem powinien okazać się niezwykle atrakcyjny dla cudzoziemców i to nie tylko emigrantów ekonomicznych, pracujących w Wielkiej Brytanii, czy Niemczech, ale dla rdzennych mieszkańców państw Unii Europejskiej, a nawet USA. Naszym atutem będą niskie ceny, wysoka jakość oraz umiejętności polskich specjalistów.

Z raportu "Polska turystyka medyczna Market 2013 - niewykorzystane możliwości" firmy IMRS Research wynika, że nasz kraj to jedno z najbardziej obiecujących miejsc dla turystyki medycznej w Europie!
Według raportu polska branża medyczna ma ogromny i niewykorzystany potencjał. Autorzy raportu dostrzegli coraz większą liczbę powstających ośrodków prywatnych, które oferują gościom komfortowe warunki pobytu i fachowe leczenie. Do Polski, w tym szczególnie na Śląsk, do beskidzkich uzdrowisk, instytutów SPA, czy klinik chirurgii plastycznej już przyjeżdżają po trzecie zęby i większe piersi pacjenci z Niemiec, czy Wielkiej Brytanii. Stomatologia i chirurgia plastyczna to dwie najbardziej konkurencyjne i dochodowe specjalności. Na razie.

Według Polskich Ośrodków Informacji Turystycznej choć przyjazdem na leczenie do Polski są głównie zainteresowani Niemcy i Anglicy to od pewnego czasu coraz bardziej widoczne jest zainteresowanie leczeniem się w Polsce przez Skandynawów.

Otwarcie na rynek amerykański na razie wydaje się najmniej pewne. Obecnie Amerykanie wolą leczyć się po kosztach w Indiach, czy Tajlandii, ale według POIT z amerykańskiej perspektywy istnieją bardzo realne szanse na rozwój turystyki medycznej do Polski.

Polski rynek może się otworzyć także na inne, pozaeuropejskie i pozaunijne kraje. Coś wie o tym Abdullah Fahd, członek rodziny królewskiej z Rijadu, który w maju 2008 roku przebywał w jednym z beskidzkich domów wczasowych w Ustroniu, gdzie przeszedł kurację odchudzającą pod okiem znanego dietetyka dr Marka Bardadyna.
Zdaniem IMRS Research niebawem będziemy skutecznie konkurować z potęgami turystyki medycznej, czyli z Indiami, Singapurem i Tajlandią. To być może zbyt optymistyczne sny o potędze, ale warto wreszcie nie tylko pomyśleć o zarabianiu na medycynie, ale zacząć działać. Na razie bez odzewu pozostał apel marszałków województw o wprowadzenie takich zmian w prawie, by szpitale samorządowe mogły na siebie zacząć zarabiać np. wynajmując po godzinach pracy szpitala sale operacyjne.
Marek Wójcik, dyrektor biura Związku Powiatów Polskich, ekspert do spraw zdrowia, przygotował ekspertyzę, z której wynika, że należące do samorządu szpitale, a tych jest większość np. w województwie śląskim ponad sto) mogłyby zarobić na świadczeniu usług komercyjnych co najmniej ok. 4 mld złotych.

Pani Aleksandra z Katowic (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) przez dwa lata pomagała pacjentom z Wielkiej Brytanii w kontaktach ze szpitalami na Śląsku. - Stworzyłam stronę internetową w języku angielskim. Tam znalazły się oferty zabiegów i operacji. Z klientem nawiązywałam kontakt e-mailowy, przedstawiając szczegółową ofertę. Kiedy decydował się na przyjazd do Polski, odbierałam go z lotniska i organizowałam cały jego pobyt. W sumie z moich usług skorzystało 30 osób - opowiada pani Aleksandra.
Zrezygnowała, gdy stało się to nieopłacalne, bo funt staniał. Były też inne problemy. - Lekarze, gdy widzieli pacjenta z zagranicy zamiast oczu mieli dolary. Windowali ceny tak wysoko, że przyjazd tutaj stawał się nieopłacalny. Do tego tak lekarze, jak i pielęgniarki mają problem z językiem angielskim - podkreśla Aleksandra.

Podobny jak przewidywany w Polsce medyczny boom swego czasu przeżyły np. Węgry, gdzie zaczęli leczyć się Belgowie, którzy w poszukiwaniu niższych, nawet o 60 proc. cen, jeździli również do Tunezji i Maroka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!