W 17 min. Marko Bajić sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Artura Sobiecha i został odesłany do szatni. Mecze z Ruchem są dla Serba prawdziwym przekleństwem. Bajić grał przeciwko chorzowianom po raz czwarty i zobaczył trzecią czerwoną kartkę.
Ruch szybko udokumentował swą przewagę golem, choć nie obyło się bez kontrowersji. Po główce Łukasza Janoszki stojący w bramce Arkadiusz Mysona wybił piłkę już zza linii bramkowej i sędzia uznał trafienie dopiero po interwencji swego asystenta, mimo protestów gospodarzy.
Lechia błyskawicznie wyrównała, gdy po akcji Dawidowskie-go Grzegorz Baran myślał, że ma za plecami rywala i chcąc wybić piłkę wepchnął ją do siatki.
Na początku II połowy "niebieskich" postraszył Wiśniewski, ale później goście dominowali na murawie. Świetne okazje do zdobycia gola mieli Janoszka i Sobiech, ale trafialli w Pawła Kapsę bądź strzelali obok bramki.
- Mecz świetnie się nam ułożył. Najpierw czerwona kartka, później zdobyty gol. Po przerwie mieliśmy parę okazji, które powinniśmy wykorzystać. Niestety tak się nie stało i straciliśmy na rzecz Legii miejsce na podium - powiedział Wojciech Grzyb.
Zdaniem trenerów
Waldemar Fornalik (Ruch)
To był ciekawy i emocjonujący mecz. Czerwona kartka zmieniła oblicze tej konfrontacji. W II połowie mieliśmy kilka okazji. Żałuję, że któraś z nich nie została wykorzystana.
Tomasz Kafarski (Lechia)
Chwała chłopakom za to, że po straconej bramce odpowiedzieliśmy bardzo szybko golem. Matka Boska na spółkę z Kapsą uchroniła nas po przerwie od straty drugiego gola.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?