Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Długa lista uchybień

Krzysztof P. Bąk
06 Polska Picture Caption benton 8.5pt Red
06 Polska Picture Caption benton 8.5pt Red 06 Photo Credit/Source all caps ranged right 5.5pt
Ostatni przebywający w szpitalu w Serbii uczestnik wypadku polskiego autokaru pod Belgradem wrócił wczoraj do kraju.

14-latek jest w bardzo ciężkim stanie. Podobnie jak kilkunastu innych rannych został przetransportowany do Polski specjalistycznym samolotem medycznym. Wylądował wczoraj przed południem na płycie Międzynarodowego Portu Lotniczego Katowice w Pyrzowicach. Nieprzytomnego nastolatka, któremu serbscy lekarze amputowali rękę, przewieziono do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach-Ligocie. Utrzymywany jest w stanie śpiączki farmakologicznej.

Razem z nim w tej lecznicy przebywa dziewięcioro młodocianych uczestników tego tragicznego wypadku autobusu. Z sosnowieckiego szpitala św. Barbary nie wypisano jeszcze dwóch dorosłych poszkodowanych w wypadku, do którego doszło 11 lipca. Na skutek błędu kierowcy zginęło wówczas sześć osób, w tym dwoje dzieci. Wracali z wypoczynku w Bułgarii.

Służby wojewody śląskiego poinformowały wczoraj o efektach kontroli Inspekcji Transportu Drogowego, która przyglądała się działalności organizatorów wycieczki. Okazuje się, że brak ważnych badań technicznych w dniu wypadku, to nie jedyne niedociągnięcia. Ustalono, że zarówno biuro podróży jak i właściciel autobusu łamali przepisy dotyczące czasu jazdy, przerw i odpoczynków kierowców autokaru.

Inspektorzy skontrolowali 1170 dni pracy 18 kierowców Moany pomiędzy 11 lipca 2007 a 31 maja 2008 bieżącego roku. Ponad połowa z 615 zapisów autokarowych tachografów potwierdzała naruszenia przepisów. Ponadto firma nie przedstawiła ponad 1,5 tys. zapisów z tachografów.

Kierowcy rudzkiej firmy nie przestrzegali również wymaganego przepisami czasu dziennego odpoczynku kierowców. Na dłuższych trasach autokar powinien stać przynajmniej dziewięć godzin w ciągu doby. Tymczasem kierowcy Moany skracali te limity. Dzienne o przynajmniej 56 godzin, a tygodniowe - łącznie o 726 godzin w ciągu dziesięciu kontrolowanych miesięcy.

Na taką praktykę mogli mieć wpływ przedstawiciele biura podróży. Według ustaleń określane przez nich trasy przejazdu uniemożliwiały jazdę zgodną z limitami czasu. - Na tej podstawie wojewoda zwróci się do marszałka województwa o skontrolowanie biura podróży - zapowiada rzeczniczka wojewody Marta Malik.

Przewoźnik będzie musiał zapłacić 30 tys. zł kary. To maksymalna wysokość mandatu jaki można nałożyć podczas kontroli w firmie. Jak wyliczyli pracownicy ITD rudzka Moana powinna zapłacić aż 800 tys. zł. Jeszcze w ubiegłym tygodniu wojewoda śląski wysłał do Ministerstwa Infrastruktury wniosek o cofnięcie licencji dla firmy Moana. Podobny mają złożyć inspektorzy transportu drogowego.

W serbskim areszcie przebywa kierowca autokaru. Jest w kiepskiej formie psychicznej. Podobnie jak jego żona, której sytuacja finansowa po zatrzymaniu męża pogorszyła się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!