Odpady należą do nieistniejącej już firmy. Policja odkryła groźne składowisko w piątek 23 kwietnia. Właścicielowi posesji, na której składowano chemikalia grozi 5 lat więzienia. Niebezpieczne substancje mogły przedostać do źródeł, z których zaopatrywana jest w wodę połowa mieszkańców 35-tysięcznego Myszkowa.
Śledczy podejrzewają, że ze składowiska na Osińskiej Górze, beczki z chemikaliami wywożono do Dębowca koło Poraja oraz do Lgoty Górnej - w okolice Koziegłów, gdzie w kwietniu znaleziono setki takich beczek.
W magazynie w Myszkowie znajdują się też plastikowe, 1000-litrowe pojemniki z nieustaloną jeszcze zawartością. Pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska pobierają z każdego pojemnika próbki do badań. Po ich zakończeniu będzie wiadomo, czy zawierają substancje, takie jak te, które trafiły przed świętami wielkanocnymi na dzikie wysypiska śmieci w Dębowcu i Lgocie Górnej.
Właściciel terenów przy Osińskiej Górze został już przesłuchany przez policję, ale nie został zatrzymany. Wcześniej przebywał za kratkami w związku ze śledztwem dotyczącym handlu nielegalnym paliwem. Wyszedł z aresztu, ale sprawa się nie zakończyła.
W ubiegłym tygodniu burmistrz Myszkowa Janusz Romaniuk nakazał właścicielowi posesji natychmiastowe wywiezienie trucizn do utylizacji. Ponieważ okazało się, że nie mia on pieniędzy na pokrycie kosztów utylizacji chemikaliów, zapłacić musi gmina.
- Kiedy dostaniemy fakturę będziemy się starali odzyskać od właściciela posesji pieniądze w drodze egzekucji komorniczej, ale to daleka droga - wyjaśnia Wioletta Dworaczek z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Myszkowie. - Wystąpimy do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska o pomoc finansową.
Policja i prokuratura podejrzewają tymczasem, że część toksycznych beczek lub ich zawartość trafiła do wykopanego na terenie składowiska dołu i zasypana. Dziś zostaną pobrane próbki ziemi z tego dołu, które przebada laboratorium Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
- WIOŚ monitoruje ujęcie wody na Osińskiej Górze. Nie ma powodu do niepokoju - mówi Rafał Gil, wiceburmistrz Myszkowa. - Woda nie jest skażona.
Prokurator Zbigniew Wytrych nie wyklucza, że toksyczne substancje znalezione w Dębowcu, Lgocie Górnej były wcześniej składowane w Myszkowie, przy ulicy Osińska Góra. Nie udziela jednak szerszych informacji na temat prowadzonego dochodzenia.
Z Dębowca wywieziono do utylizacji 70 beczek z trującymi odpadami, ok. 18 ton skażonej ziemi, a z Lgoty Górnej 7 ton toksycznych substancji i 3 tony ziemi.
Wywiezienie i utylizacja odpadów z Dębowca będzie kosztował gminę Poraj 120 tysięcy złotych. Takie są wstępne wyliczenia kosztów.
Gmina Koziegłowy jeszcze nie policzyła ile będzie musiała zapłacić za usunięcie odpadów z Logoty Górnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?