Tomograf pokryje długi szpitala

Pieniądze mają pójść na spłatę długów lecznicy, która po połączeniu w styczniu ze szpitalem wojewódzkim na Tysiącleciu ma na minusie ponad 80 milionów złotych. Parkitka do fuzji wniosła długi sięgające 60 mln zł, a Tysiąclecie ponad 20 mln zł. Według Urzędu Marszałkowskiego połączenie lecznic ma przynieść oszczędności - 18 mln zł w trzy lata.

Związkowcy twierdzą, że dyrektor nie ma prawa zmniejszać deficytu pozbywając się sprzętu, który Parkitka dostała od Urzędu Marszałkowskiego i który zarabia na siebie.

Według ich wyliczeń do kasy szpitala ze sprzedaży tomografu i rezonansu wpłynęłoby ok. 3,5 mln zł. Tymczasem kupno takich nowych urządzeń to wydatek co najmniej 5 mln zł.

Doniesienie przeciwko dyrektorowi Parkitki złożyli do prokuratury pracownicy zakładu diagnostyki obrazowej, w którym pracuje i tomograf, i rezonans oraz wszystkie związki zawodowe działające w szpitalu przy ul. Bialskiej.

- Zarzucamy dyrektorowi niegospodarność - twierdzi dr Grażyna Cebula-Kubat.

Po połączeniu Parkitki i Tysiąclecia Wojewódzki Szpital Specjalistyczny ma dwie pracownie z tomografem i rezonansem. Tyle, że urządzenia na Tysiącleciu należą do firmy Med-Sport, która odpłatnie świadczy usługi szpitalowi.

Dyrektor Pankiewicz rozważa wydzierżawienie tomografu i rezonansu na Parkitce Med-Sportowi oraz podpisanie z firmą umowy na świadczenie usług szpitalowi, ewentualnie zerwanie umowy dotyczącej Tysiąclecia, lecz ta ostatnia wersja wiąże się z wypłaceniem Med-Sportowi miliona złotych odszkodowania.
- Nie podjąłem jeszcze żadnej decyzji. Związkowcy chcą zwrócić na siebie uwagę, gdyż nie są zadowoleni z połączenia szpitali i obawiają się przeprowadzenia koniecznych zmian - wyjaśnia Pankiewicz. - Powiedziałem im na spotkaniu, że mam siedem różnych rozwiązań, ale oni oddali sprawę do prokuratury. Podejmę decyzję najkorzystniejszą dla szpitala, a nie dla związków. Będę bronił tej decyzji, ale dopiero wtedy, kiedy ją podejmę. Obecna dyskusja jest o niczym, a doniesienie do prokuratury to próba nacisku. Trzeba spokojnie rozważyć jakie rozwiązanie jest potrzebne dla pacjentów i szpitala.

Kazimierz Pankiewicz skonsultował się z Urzędem Marszałkowskim oraz z Ministerstwem Zdrowia. Resort odpowiedział, że w państwowym szpitalu nie może działać prywatna firma, bo wtedy byłby konflikt interesów. Ustawa o służbie zdrowa zabrania bowiem szpitalom jednoczesnego korzystania ze sprzętu własnego i prywatnej firmy.

Z kolei w Urzędzie Marszałkowskim usłyszeliśmy wczoraj, że problem jest analizowany i przygotowywana jest odpowiedź na pismo związkowców częstochowskiego szpitala.

- Ten nowoczesny sprzęt jest jeszcze na gwarancji. Nie wolno się go pozbywać - twierdzą związkowcy. - Nie dostaliśmy od dyrektora żadnej odpowiedzi na nasze postulaty. Zamykając pracownię RTG utrudni dostęp pacjentom do tomografu, a my stracimy badania kontraktowe. Jesteśmy szpitalem zabiegowym, który musi mieć diagnostykę. Kiedy te usługi przejmie prywatna firma, trzeba jej będzie zapłacić. Już zresztą jej płacimy - za pacjentów z Tysiąclecia, choć mamy własny tomograf i rezonans.

Prokuratura analizuje pismo związkowców.
- To doniesienie jest bardzo ogólnikowe - mówi Romuald Basiński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej. - Dlatego prokurator zlecił policji przesłuchanie jednej z podpisanych pod nim osób, aby uściślić zarzuty. Dopiero wtedy wyrobimy sobie jakiś pogląd na tę sprawę i zastanowimy się czy wszcząć postępowanie.

Projekt fuzji szpitali wojewódzkich w Częstochowie opiniowali specjaliści z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podkreślają konieczność restrukturyzacji lecznic. Wskazali jednak na możliwość połączenia Tysiąclecia ze szpitalem hutniczym, na co wskazują związkowcy.