Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy włączone komórki wpływają na samolot?

Beata Sypuła, Marcin Zasada
Najniebezpieczniejsza jest faza gdy komórka szuka zasięgu
Najniebezpieczniejsza jest faza gdy komórka szuka zasięgu FOT. 123RF
Leciałem kiedyś prezydenckim samolotem. BOR-owiec wyrwał mi z ręki komórkę i rzucił nią o pokład. Dość ostro zwrócił mi uwagę, że telefonów w samolocie nie wolno używać - opowiada Cezary Orzech, rzecznik Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego, zarządzającego lotniskiem w Pyrzowicach.

Tymczasem większość telefonów komórkowych pasażerów prezydenckiego Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem była włączona w ostatniej fazie lotu - ujawnił wczoraj prokurator generalny Andrzej Seremet. Śledczy badający tragiczny wypadek pod Smoleńskiem, biorą pod uwagę możliwość, że użycie komórek mogło mieć wpływ na zakłócenie pracy urządzeń prezydenckiego samolotu.

- Być może jakieś urządzenia tupolewa były wrażliwe na działanie komórek, ale na pewno nie były to wysokościomierz, łączność radiowa, prędkościomierz i sztuczny horyzont. Więc cóż więcej mogło mieć decydujące znaczenie dla tego podejścia do lądowania? - dziwi się Michał Fiszer, były pilot wojskowy, ekspert magazynu "Lotnictwo".

Kiedy pojawiły się zakazy używania telefonów komórkowych przekazywane przez obsługę pasażerom? To były czasy, kiedy z telefonów analogowych świat przechodził na systemy cyfrowe. Nikt nie sprawdził, czy one zakłócają pracę elektroniki pokładowej, gdy leci się z prędkością 800-900 km/h. Wszyscy woleli chuchać na zimne i wprowadzili obyczaj nieużywania w powietrzu komórek.

- Pewne jednak jest, że piloci słyszą w słuchawkach, że niezdyscyplinowany pasażer używa telefonu komórkowego - twierdzi Cezary Orzech. - Przypomina to buczenie, jakie i my słyszymy w swojej komórce, gdy koło nas przejeżdża auto, którego kierowca rozmawia przez taki telefon. Najbardziej niebezpieczna jest faza, gdy komórka szuka częstotliwości. Działający telefon ma 1,5 wata mocy, ale szukający pola aż 5-7 wat. A jeśli kilkadziesiąt osób naraz włączy telefon?
Linie lotnicze nie wiedzą, w jaki sposób zabezpieczyć się przed nierozważnymi pasażerami. Jak bowiem sprawdzić przed ich wejściem na pokład, czy mają komórki i jak ich nakłonić do oddania lub skutecznego wyłączenia aparatów? Montowanie ekranów antykomórkowych jest drogie i nie wiadomo, gdzie i jak je umieścić. Samoloty nie są seryjnie w takie ekrany wyposażone - większość maszyn, jakimi latamy, pochodzi z lat 80., a wtedy ludziom się jeszcze komórki nie śniły.

Pomimo badań, wciąż nie ma przekonywujących dowodów na to, że telefony komórkowe włączone podczas lotu mogą stwarzać zagrożenie dla samolotów i ich pasażerów. - Nie wiadomo tego na pewno, ale tak samo nie ma pewności, że komórki są absolutnie bezpieczne. Dlatego w celach prewencyjnych, dla podniesienia poziomu bezpieczeństwa w samolotach, nakazuje się wyłączać takie urządzenia - wyjaśnia Ryszard Jaxa-Małachowski, lotniczy ekspert, były wiceprezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
- Z tego właśnie powodu w samolotach nie ma nawet tak popularnych kuchenek mikrofalowych, a jedynie piecyki elektryczne - mówi Cezary Orzech.

W kwietniu 2008 roku Komisja Europejska wprowadziła przepisy dotyczące warunków świadczenia usług telefonii komórkowej na pokładzie samolotów w całej Unii. Rok później działalność rozpoczęło w Europie dwóch dostawców usług telefonii komórkowej na pokładzie samolotu - OnAir z Genewy i AeroMobile z Londynu. Operatorzy komórkowi muszą podpisywać z dostawcami umowy, aby ich klienci mogli korzystać z telefonów komórkowych na pokładach samolotów.

Choć w tym przypadku technologia jest nieco inna (telefony pasażerów przyłączone są do pokładowej sieci komórkowej, która łączy się z ziemią przez łącze satelitarne), specjaliści uważają, że telefony używane nawet bez tego udogodnienia, też nie mogłyby zakłócić pracy urządzeń samolotu.
Jaxa-Małachowski jest przekonany, że włączone komórki na pokładzie prezydenckiego Tu-154 nie miały wpływu na zachowanie samolotu. - To zły trop. Przyczyna katastrofy tkwi gdzie indziej - uważa.
Tego samego zdania jest Grzegorz Sobczak, redaktor naczelny "Skrzydlatej Polski".

- Urządzenia, które w samolocie na przykład badają ciśnienie czy mierzą wysokość, są odporne na oddziaływanie fal komórkowych - zapewnia. Według niego, telefony co najwyżej tylko w niewielkim stopniu mogły złożyć się na całą sekwencję zdarzeń, które doprowadziły do katastrofy samolotu pod Smoleńskiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!