Na jej demontaż, przewiezienie i poskładanie pieniądze wykłada wojewódzki konserwator zabytków - to koszt 159 tys. zł.
- Rozbiórka ruszy w czerwcu. W lipcu maszyna powinna być na terenie po kopalni - wyjaśnia Marek Spyra, prezes zarządu BGH Polska. Firma jest właścicielem gruntu, na którym maszyna się znajduje. Stoi pod gołym niebem i… zawadza. Dopiero, kiedy stąd zniknie, teren będzie można wykorzystać.
Z perspektywy przejęcia maszyny zadowolony jest Leszek Jodliński, dyrektor Muzeum Śląskiego. - Gdy już do nas dotrze, przejmujemy za nią odpowiedzialność. Nie możemy jeszcze powiedzieć, czy zostanie złożona, czy będziemy ja przechowywać w częściach do 2012 r., kiedy powstanie nowa siedziba muzeum - mówi.
Cieszą się też związkowcy z Solidarności Baildonu, którzy zabiegali o jej zachowanie, choć ich radość jest połowiczna.
- W 2003 r., dwa lata po upadku huty, kiedy radni Katowic uchwalali zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu, na obszarze dawnego zakładu było 13 obiektów, w których zamontowano cenne zabytki techniczne objęte lokalną ochroną konserwatorską - opowiada Andrzej Karol, przewodniczący związku i pokazuje uchwałę, w której owe cenne pamiątki wyliczono. W 2006 r. przy okazji kolejnej zmiany planu, okazało się, że zabytkowe urządzenia zostały dwa! Mimo to nie podjęto żadnych działań.
Co się stało z piłą kabłąkową wyprodukowaną w Maklenburgu w 1910 r., szlifierką do wałków z 1915 r., dwoma młotami parowymi z 1914 i 1917 r. czy prasą parową do kucia swobodnego z 1917 r. i innymi? Wiadomo, że po ogłoszeniu upadłości Baildonu działki rozparcelowano, kupowały je firmy i życzyły sobie, aby nabywany teren był "czysty".
Dewastacje i kradzieże zabytkowych maszyn i ich elementów związkowcy zgłosili w lipcu 2006 r. do katowickiej prokuratury, która w styczniu 2007 r. sprawę umorzyła. A upływ czasu i zainteresowanie złodziei coraz bardziej szkodziło skarbom z Baildonu, maszynie parowej też. Na chodzie była jeszcze w 2001 r. (tego roku ogłoszono upadłość Baildonu). Dziś ponowne jej uruchomienie może być niemożliwe. - W takim wypadku wyeksponujemy ją, a obok ustawimy ekran, na którym będzie wyświetlane jak pracowała dawniej - zapowiada Jodliński.
Związkowcy bezskutecznie próbowali zainteresować sprawą kolejnych konserwatorów zabytków. - W końcu we współpracy z obecną wojewódzką konserwator udało nam się ocalić choć tę maszynę - twierdzi Karol.
Nie obyło się jednak bez wpadek. Do ubiegłego roku na gruncie BGH były dwie zabytkowe maszyny, parowa i z silnikiem elektrycznym z lat 30. ub. wieku. BGH zdecydowało się je sprzedać Ryszardowi Kandziorze reprezentującemu spółkę Centrum Badawczo Innowacyjno-Wdrożeniowe z Warszawy. Maszyna elektryczna miała być eksponowana w Sosnowcu. Słuch jednak po nim zaginął i po maszynie też. Maszyna parowa z Baildonu to jedna z nielicznych, które ocalały na Śląsku. Dobrze zachowana jest podobna w kopalni Guido w Zabrzu, kilka znajduje się w dawnej hucie cynku w Szopienicach.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?