Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maszyna parowa z Huty Baildon uratowana

Justyna Przybytek
Uda się ocalić liczącą 106 lat maszynę parową
Uda się ocalić liczącą 106 lat maszynę parową Fot. Mikołaj Suchan
Bardzo cenna maszyna parowa trafi do Muzeum Śląskiego i będzie eksponowana w jego nowej siedzibie na terenie po kopalni Katowice.

Na jej demontaż, przewiezienie i poskładanie pieniądze wykłada wojewódzki konserwator zabytków - to koszt 159 tys. zł.

- Rozbiórka ruszy w czerwcu. W lipcu maszyna powinna być na terenie po kopalni - wyjaśnia Marek Spyra, prezes zarządu BGH Polska. Firma jest właścicielem gruntu, na którym maszyna się znajduje. Stoi pod gołym niebem i… zawadza. Dopiero, kiedy stąd zniknie, teren będzie można wykorzystać.
Z perspektywy przejęcia maszyny zadowolony jest Leszek Jodliński, dyrektor Muzeum Śląskiego. - Gdy już do nas dotrze, przejmujemy za nią odpowiedzialność. Nie możemy jeszcze powiedzieć, czy zostanie złożona, czy będziemy ja przechowywać w częściach do 2012 r., kiedy powstanie nowa siedziba muzeum - mówi.

Cieszą się też związkowcy z Solidarności Baildonu, którzy zabiegali o jej zachowanie, choć ich radość jest połowiczna.

- W 2003 r., dwa lata po upadku huty, kiedy radni Katowic uchwalali zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu, na obszarze dawnego zakładu było 13 obiektów, w których zamontowano cenne zabytki techniczne objęte lokalną ochroną konserwatorską - opowiada Andrzej Karol, przewodniczący związku i pokazuje uchwałę, w której owe cenne pamiątki wyliczono. W 2006 r. przy okazji kolejnej zmiany planu, okazało się, że zabytkowe urządzenia zostały dwa! Mimo to nie podjęto żadnych działań.
Co się stało z piłą kabłąkową wyprodukowaną w Maklenburgu w 1910 r., szlifierką do wałków z 1915 r., dwoma młotami parowymi z 1914 i 1917 r. czy prasą parową do kucia swobodnego z 1917 r. i innymi? Wiadomo, że po ogłoszeniu upadłości Baildonu działki rozparcelowano, kupowały je firmy i życzyły sobie, aby nabywany teren był "czysty".

Dewastacje i kradzieże zabytkowych maszyn i ich elementów związkowcy zgłosili w lipcu 2006 r. do katowickiej prokuratury, która w styczniu 2007 r. sprawę umorzyła. A upływ czasu i zainteresowanie złodziei coraz bardziej szkodziło skarbom z Baildonu, maszynie parowej też. Na chodzie była jeszcze w 2001 r. (tego roku ogłoszono upadłość Baildonu). Dziś ponowne jej uruchomienie może być niemożliwe. - W takim wypadku wyeksponujemy ją, a obok ustawimy ekran, na którym będzie wyświetlane jak pracowała dawniej - zapowiada Jodliński.

Związkowcy bezskutecznie próbowali zainteresować sprawą kolejnych konserwatorów zabytków. - W końcu we współpracy z obecną wojewódzką konserwator udało nam się ocalić choć tę maszynę - twierdzi Karol.

Nie obyło się jednak bez wpadek. Do ubiegłego roku na gruncie BGH były dwie zabytkowe maszyny, parowa i z silnikiem elektrycznym z lat 30. ub. wieku. BGH zdecydowało się je sprzedać Ryszardowi Kandziorze reprezentującemu spółkę Centrum Badawczo Innowacyjno-Wdrożeniowe z Warszawy. Maszyna elektryczna miała być eksponowana w Sosnowcu. Słuch jednak po nim zaginął i po maszynie też. Maszyna parowa z Baildonu to jedna z nielicznych, które ocalały na Śląsku. Dobrze zachowana jest podobna w kopalni Guido w Zabrzu, kilka znajduje się w dawnej hucie cynku w Szopienicach.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera