- Do tej sytuacji doprowadziły nas niezrozumiałe decyzje Narodowego Funduszu Zdrowia - mówi poirytowany Waldemar Jurasz, dyrektor rajczańskiego SPZOL.
Szefowie zakładu pytają wojewodę, co mają zrobić z pacjentami i prawie 100-osobowym personelem w przypadku, gdy ze względów finansowych trzeba będzie zamknąć placówkę. A taka groźba staje się, niestety, coraz bardziej realna.
Jak zwykle wszystko rozbija się o pieniądze. Wprowadzono bowiem nowy i niekorzystny system rozliczania niektórych usług medycznych. Konkretnie chodzi o tzw. skalę Bartel. Do tej pory placówki takie jak w Rajczy na najciężej chorych pacjentów dostawały większe pieniądze niż na pozostałych.
Podstawą do obliczania świadczeń była stawka wynosząca około 70 zł na osobę na jeden dzień. Jednak w przypadku najciężej chorych, tę kwotę mnożyło się przez współczynnik 2,8. To dawało około 196 złotych za całodobową opiekę nad pacjentem. NFZ zdecydował jednak o zmianie interpretacji najpoważniejszych przypadków. Prawie potrójną stawkę placówki mogą otrzymywać tylko w przypadkach, gdy chory karmiony jest sondą.
W Rajczy takich pacjentów nie ma, ale jest 34 chorych w ciężkim stanie. Lekarze, pielęgniarki i rehabilitanci spędzają przy nich najwięcej czasu, więc logiczne jest, że na świadczenia dla tych pacjentów powinny być najwyższe stawki.
Tymczasem z powodu nowych wytycznych NFZ placówka w Rajczy traci miesięcznie blisko 120 tysięcy złotych.
- Brak tych pieniędzy to dla nas katastrofa. Obawiam się, że zakład może nie wytrzymać tak drastycznych cięć - mówi Jurasz.
Personel placówki obawia się o pracę. Ludzie już drugi miesiąc dostają niższe pensje. Do ich portfeli trafiają wynagrodzenia niższe o 18 procent.
Teoretycznie zakładowi na ten rok przyznano spory kontrakt. Opiewa na ponad 4 miliony złotych. Ale w praktyce 30 procent tych środków placówka nie może wykorzystać, bo pacjenci nie spełniają wysokich kryteriów NFZ, więc pieniądze wrócą do kasy funduszu.
Wojewoda Łukaszczyk, który został poproszony o pomoc w ratowaniu placówki, nie za wiele może jednak w tej sprawie zrobić.
- Dyrektor Wydziału Nadzoru nad Systemem Opieki Zdrowotnej zapewnił, że w sytuacji zagrożenia i w razie konieczności władze województwa zapewnią odpowiednie wsparcie niezbędne dla zapewnienia stabilnego funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej - poinformowała w przesłanym oświadczeniu Ksymena Zawada z biura prasowego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach.
Z kolei Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego NFZ, twierdzi, że problemy zakładu w Rajczy nie wynikają ze złej woli dyrekcji oddziału regionalnego funduszu.
- Decyzję o zmianie warunków szczegółowych dotyczących wykonywania takich świadczeń podejmuje minister zdrowia w uzgodnieniu z głównym prezesem NFZ w Warszawie - podkreśla rzecznik.
Kopocz dodaje, że nowe wytyczne dotyczą wszystkich zakładów tego typu funkcjonujących w kraju.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?