Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chińska wpadka marszałka woj. śląskiego

Sławomir Cichy, Marcin Zasada
Fot. Arkadiusz Gola
Chmury gradowe zbierają się nad głową Bogusława Śmigielskiego, marszałka województwa śląskiego. - Dość tych jego kompromitacji - mówi Czesław Sobierajski, szef klubu radnych PiS w Sejmiku województwa.

W ostatnich miesiącach Sobierajski dwukrotnie apelował do Śmigielskiego o dymisję. Wcześniej chodziło o chwiejną współpracę podległego marszałkowi WPKiW z francuską firmą przygotowującą plan modernizacji parku (został odrzucony) oraz konflikty wokół budowy szybkiej kolei do Pyrzowic. Po tym, jak marszałka zabrakło na Śląsku podczas powodzi, Sobierajski stwierdził, że miarka się przebrała. Radny nie wyklucza, że po naradzie klubowej, PiS napisze wniosek o odwołanie Śmigielskiego.

- Marszałek zalicza wpadkę za wpadką. Gorzej, że nie wyciąga z nich wniosków i nikogo nie słucha - tłumaczy Sobierajski.

Tymczasem marszałek podczas środowej konferencji prasowej bronił się, wygłaszając sporo zaskakujących myśli. Powiedział m.in., że nie był potrzebny podczas powodzi na Śląsku, lepiej przysłużył się regionowi, bawiąc w Szanghaju na Expo. Delegacja Urzędu Marszałkowskiego, w której uczestniczyło też dwóch wicemarszałków, nie była zbyt liczna, bo... takie są standardy w Państwie Środka, kiedy załatwia się interesy.

Wczorajsza konferencja odbywała się równolegle z brifingiem Donalda Tuska w Kobiernicach, gdzie premier wizytował po raz kolejny zalane tereny. Na miejscu powodzi byli też wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk, starosta bielski i wójt gminy Porąbka, na terenie której leży podtopiona wieś. Marszałek nad Sołę do premiera nie pojechał, bo jak wyjaśnił... nie został zaproszony. Odwiedził za to po przylocie z Azji Bieruń i był - w dwunastym dniu powodzi - zaskoczony jej rozmiarami.

Można więc zrozumieć, dlaczego coraz częściej zadawane są pytania: po co regionowi marszałek i jego rozbudowany urząd? Może wystarczy wzmocnić pozycję wojewody i przekazać mu kompetencje zarządu województwa? Będzie taniej, sprawniej i bez zgrzytów między władzami rządową i samorządową, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Bo że jest konflikt na linii wojewoda - marszałek widać gołym okiem.
Marszałek, który zalicza gafę za gafą, może jednak spać spokojnie. Platforma Obywatelska (z której się wywodzi) krzywdy mu zrobić nie da i przynajmniej oficjalnie, nie widzi uzasadnienia dla formułowania wobec niego wniosek o wotum nieufności. Zresztą nawet przedstawiciele najmniejszych sił w Sejmiku uważają, że wniosek przepadłby w głosowaniu. Deklaracje PiS skończą się na groźbach - według Jacka Świetlic- kiego z Polski Plus - uzasadnionych.

- Należą się nam wyjaśnienia za zachowanie marszałka w trakcie powodzi. Do odwołania go z funkcji jednak droga daleka. Choć negatywnie oceniam tę kadencję, nie ma sensu zmieniać nawet słabego marszałka na pół roku przed wyborami samorządowymi. Zastanów- my się lepiej, kto będzie lepszym kandydatem - sugeruje Świetlicki.

Jak przekuć porażkę w sukces? Najlepiej zwołać konferencję prasową i pochwalić się osiągnięciami. Jeśli nie dotychczasowymi, to przyszłymi. Mówić dużo i bez konkretów, za to w otoczeniu ekspertów. Marszałek województwa śląskiego Bogusław Śmigielski stara się zatrzeć złe wrażenie po tym jak zamiast wspierać powodzian w walce z żywiołem utknął w Szanghaju na targach Expo. Niestety efekt wczorajszej konferencji prasowej wypadł blado, bo niemal wszyscy dziennikarze czołowych śląskich mediów pojechali do Kobiernic, gdzie premier Donald Tusk z wojewodą śląskim Zygmuntem Łukaszczykiem sprawdzali jak zakończyła się akcja powodziowa.

- Teraz, i słusznie, ordery zasługi za opanowanie sytuacji przypina sobie Łukaszczyk, bo codziennie jeździł na zalane tereny koordynując akcję ratunkową, podczas gdy ludzie marszałka pozostawieni bez szefa działali rutynowo i bez decyzyjnych fajerwerków - mówią urzędnicy wojewody, a po korytarzach gmachu na Jagiellońskiej słychać dowcipy o tym, że pewien prezydent mimo chmury wulkanicznej i zamkniętego nieba nad Europą doleciał na Wawel o czasie. Marszałek mimo tragedii tysięcy mieszkańców Śląska przez kilka dni nie potrafił znaleźć samolotu, który przywiózłby go do domu.

Co gorsza również wojewoda nie pozostawia na Śmigielskim suchej nitki. W poniedziałek zapytany o współpracę z urzędem marszałkowskim podczas powodzi powiedział, wprost że to trudny temat. Biorąc pod uwagę, że w ubiegły czwartek Andrzej Szczeponek, wicedyrektor wydziału zarządzania kryzysowego wyprosił ze spotkania podległych marszałkowi szefów Śląskiego Zarządu Melioracji i Gospodarki Wodnej i Zarządu Dróg Wojewódzkich, bo jak stwierdził sytuacja została opanowana i nie byli potrzebni - słowem atmosfery do współpracy nie ma.

Tymczasem dopiero rozpoczęły się spotkania marszałka Śmigielskiego z podległymi mu służbami ustalające rozmiary możliwej pomocy dla samorządów, podczas gdy w innych urzędach marszałkowskich zapadły już konkretne decyzje. Na stronie marszałka mazowieckiego mowa jest o pomocy gminom województwa na poziomie 46 mln zł chociaż woda przyszła tam kilka dni później, a marszałek opolski już 20 maja wydał oświadczenie, że przeznacza kwotę 2 mln zł na pomoc dla gmin dotkniętych powodzią. - Już zapadła decyzja, że na ten cel zostaną przeznaczone pieniądze, które miały zostać wydane na zorganizowanie Święta Województwa Opolskiego, a tak-że na remont budynku samorządu województwa przy ulicy Powstańców Śląskich - powiedział Józef Sebesta, marszałek województwa opolskiego.
A na Śląsku wicemarszałek Adam Stach, który zdaniem marszałka świetnie wywiązał się ze swoich obowiązków nie potrafił albo nie mógł podjąć decyzji o wydaniu miliona złotych na zakup pomp i worków do umacniania wałów, dlatego poprosił o taką kwotę... wojewodę.

Dopiero po powrocie z zagranicznych wojaży zarząd województwa zwrócił się do sejmiku o zgodę na przekazanie ok. 7 mln zł na rzecz poszkodowanych. Wojewódzki Urząd Pracy złożył wnioski o uruchomienie rezerw na aktywizację bezrobotnych przy likwidacji skutków powodzi. Za te pieniądze ma być zatrudnionych 1800 osób. Przygotowywany jest wraz z Caritasem koncert charytatywny na rzecz poszkodowanych a dzieci, które najbardziej ucierpiały otrzymają nowe wyprawki do szkoły i wyjadą na miesięczny wypoczynek który zostanie opłacony przez samorząd.

Te zapewnienia jednak nie studzą emocji opozycji. W ostatnich miesiącach Czesław Sobie-rajski, szef klubu radnych PiS w sejmiku województwa dwukrotnie apelował do Śmigielskiego o dymisję. Wcześniej chodziło o chwiejną współpracę WPKiW z francuską firmą przygotowującą plan modernizacji parku (został on odrzucony) oraz konflikty wokół budowy szybkiej kolei do Pyrzowic. Po tym, jak marszałka zabrakło na Śląsku podczas powodzi, Sobierajski nie wyklucza, że PiS napisze wniosek o odwołanie Śmigielskiego. - W waszym interesie jest wybrać kogoś, kto przestanie kompromitować tak PO, jak i resztę samorządu województwa. W Platformie są lepsi kandydaci od niego - apeluje do Platformy Sobierajski.

Radny PO, Krzysztof Stachowicz działania PiS nazywa rozgrywką polityczną niskich lotów. - Jesteśmy w trakcie kampanii prezydenckiej, przed nami wybory samorządowe. PiS nie ma żadnych merytorycznych przesłanek w ataku na marszałka. Chodzi tylko o wzniecenie zamieszania i zwrócenie na siebie uwagi - twierdzi Stachowicz.

Również Śmigielski nie zgadza się z krytyką. Jak powiedział, wraz ze współpracownikami prowadził w Chinach działania na rzecz śląskiego przemysłu górniczego i miejscowych firm, a obszerny skład delegacji był konsultowany z ambasadą polską i uznany za najwłaściwszy ze względu na specyfikę chińskiego rynku. - Będąc w Szanghaju, byłem w kontakcie z przedstawicielami zarządu województwa. Mieliśmy informacje, jaki jest stan naszych instytucji, wszystkie zadania były realizowane - powiedział Śmigielski.

Przyznał, że przygotowywał powrót do kraju. - Ale po zapewnieniu, że moja obecność nie zmieni ani nie wpłynie w zasadniczy sposób na stan, jaki jest, nie podjąłem takiej decyzji - mówi. Jego zdaniem zarządzanie w kryzysie nie może być prowadzone z dwóch poziomów, do tego delegowany jest w takich sytuacjach przedstawiciel rządu w terenie.

Dotychczas wojewoda na usuwanie szkód po powodzi przekazał gminom ponad 100 mln zł. Bezpośrednio do powodzian trafiło 10 mln zł z obietnicą, że docelowo zostanie przekazanych 63 mln zł. A pomocy potrzebuje w naszym województwie 110 gmin.
Po stronie wydatków marszałka na usuwanie szkód popowodziowych widać jedynie wielkie zero.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!