Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie nasze punkty?! Podbeskidzie - Motor Lublin 0:0

Łukasz Klimaniec
Niektórzy kibice po meczu nie przebierali w słowach pod adresem trenera Kasperczyka
Niektórzy kibice po meczu nie przebierali w słowach pod adresem trenera Kasperczyka Łukasz Klimaniec
Rozczarowanie i rozgoryczenie kibiców w Bielsku-Białej sięgnęło zenitu - po raz pierwszy w historii tego klubu trener musiał schodzić do szatni pod parasolem tarcz chroniących go przed fanami.

- Gdzie są nasze punkty?! - krzyczeli rozżaleni ludzie. Zamiast zwycięstwa gwarantującego utrzymanie w lidze, kibice zobaczyli bieganinę po bardzo grząskiej murawie okraszoną czterema zmarnowanymi przez gospodarzy okazjami, po których piłka powinna wpaść do bramki Motoru.

- Sytuacja jest zła. Utrzymanie daje nam remis w Świnoujściu, dlatego trzeba grać do końca. Nie dopuszczam do siebie myśli o spadku, ale nie wiem, co jeszcze można zrobić - wyznał po meczu Janusz Okrzesik, prezes Podbeskidzia.

Być może popularni Górale powinni wziąć przykład z zespołu Motoru i na swój ostatni mecz dotrzeć ledwie 45 minut przed pierwszym gwizdkiem. Trudna sytuacja finansowo-organizacyjna poprzedzona jeszcze informacją o rezygnacji zarządu klubu, podziałała na piłkarzy z Lublina niezwykle mobilizująco.

- Przyjechaliśmy do Bielska za późno. Praktycznie prosto z autokaru poszliśmy na boisko. Tym bardziej remis nas cieszy - podkreślił Marek Fundakowski, napastnik Motoru.

- Rozegraliśmy najlepszy mecz za mojej kadencji - przyznał trener przyjezdnych Bogusław Baniak.
Ale szkoleniowiec Motoru nie miał wątpliwości, że Podbeskidzie było zespołem zdecydowanie lepszym.

Biorąc pod uwagę przewagę i ilość stworzonych sytuacji pod bramką rywala, Górale powinni wygrać przynajmniej różnicą dwóch goli. Do siatki mogli trafić Dariusz Kołodziej i Sylwester Patejuk, który popisał się efektownym uderzeniem, ale piłkę z linii bramkowej wybił golkiper. Gdy po zmianie stron Clemens Matawu i Patejuk spudłowali w jeszcze lepszych sytuacjach, wiara w zwycięstwo szybko zgasła wśród kibiców.

- Dlaczego pan nie robi zmian?! Mecz się kończy, liga się kończy, wszystko się kończy! - krzyknął w kierunku trenera Roberta Kasperczyka zdesperowany kibic.

Ale i zmiany nie pomogły, podobnie jak oblężenie pola karnego rywali. Bielszczanie w ciągu dwóch minut potrafili wykonać aż pięć rzutów rożnych, z których jednak kompletnie nic nie wynikło. Mieli też sporo szczęścia, bo po błędzie Jacka Broniewicza Richard Zajac tylko w sobie znany sposób zatrzymał piłkę po uderzeniu Fundakowskiego.

- Za wszelką cenę nie chcieliśmy dopuścić do takiej sytuacji - podkreślił po meczu Dariusz Kołodziej, pomocnik Podbeskidzia. - Zawaliliśmy, bo nie strzeliliśmy gola. Dlaczego? Nie da się tego wytłumaczyć. Dochodzą kolejne mecze, których się nie wygrywa. To siedzi w głowie, przecież zespół nie zapomniał, jak grać w piłkę. Trudno spojrzeć kibicom w oczy po takim meczu, ale wierzę, że te plamy zmażemy w Świnoujściu - zapowiedział piłkarz.

Tylko dzieci, mimo kiepskiego wyniku, mogły mieć powody do zadowolenia wychodząc ze stadionu. W ramach Dnia Dziecka klub zorganizował akcję podczas której najmłodsi kibice, którzy przyszli z rodzicami na mecz otrzymywali m.in. bilety do kina, baloniki, a także mogły pomalować sobie twarz w barwach bielskiego zespołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!