Straszny im tylko smog

Wojnarowicz i jego klubowy kolega Przemysław Matyjaszek paradowali w strojach kadry olimpijskiej uszytych przez ZPO "Bytom". - Mamy tylu reprezentantów Bytomia na igrzyskach, ilu liczy cała kadra, właśnie dlatego, że wszystkich ubrała firma z naszego miasta - żartował prezes Czarnych, Józef Wiśniewski, dodając: - Pięć osób z Bytomia na igrzyskach, to zresztą najlepszy wynik, w porównaniu do innych miast.

Oprócz Wojnarowicza i Matyjaszka do Chin pojadą trzeci judoka Robert Krawczyk, łuczniczka Małgorzata Sobieraj-Ćwienczek i biegacz Marek Plawgo. Krawczyk złożył już ślubowanie w czwartek razem z kadrą pływaków, a w poniedziałek wylatuje do Japonii, na ostatnie przygotowania przed igrzyskami. Miał być wczoraj na spotkaniu w Bytomiu, ale musiał pojechać do żony do Gdańska.

- Żona Roberta ma jakieś problemy zdrowotne. Chciałem nawet, aby wsiedli w samolot i przylecieli na Śląsk, jednak jadą autem - wyjaśniał prezes Wiśniewski.

Marka Plawgo, zameldowanego w Bytomiu, ale trenującego w Warszawiance reprezentował ojciec - Henryk, a łuczniczkę bytomskiej Czarnej Strzały, jej mąż - Sebastian. Zabrakło też dwukrotnego mistrza olimpijskiego, judoki Waldemara Legienia, który jechał 16 godzin z Paryża. - Przyjechał koło 14 i chciał się chwilę przespać. No i chyba zaspał na nasze spotkanie - zastanawiał się Wiśniewski.

Prezydent Bytomia Piotr Koj życzył bytomskim olimpijczykom jak najlepszych wyników i obiecał premie finansowe. - Jeśli będzie okazja je wypłacić, pierwszy raz nie zadrży mi ręka przy wydawaniu publicznych pieniędzy. Jakie to będą kwoty? Niech to będzie słodką tajemnicą - stwierdził prezydent Koj.

- Kiedy zaczęły się nasze przygotowania do igrzysk? Cztery lata temu! - uśmiechał się Matyjaszek, dla którego będzie to już drugi występ na IO. - Ostatni szlif formy robiliśmy na zgrupowaniu w Zakopanem. Trudno powiedzieć jaki osiągnę wynik. Przeszedłem do wyższej kategorii wagowej, nie muszę już zbijać wagi, dobrze się czuję. Można przegrać w pierwszej walce i pojechać do domu, albo dotrzeć do finału, wszystko jest możliwe. Nie byłem jeszcze nigdy w Chinach, chciałbym zobaczyć Chiński Mur, ale dopiero po startach.

- Zwiedzanie? To nie dla mnie - przyznał Wojnarowicz, który jedzie pierwszy raz na olimpiadę i marzy o złocie. - Tam będzie 30 stopni ciepła. A gdy chodzi się gdzieś z Robertem Krawczykiem, to trudno nadążyć, on tak szybko przebiera nogami. To dla mnie zbyt męczące (ponad dwumetrowy zawodnik waży ponad 160 kg - przyp. red.). Chyba nie pojawię się też na otwarciu igrzysk. Nie uśmiecha mi się spędzić w upale całego dnia, tym bardziej, że dzień wcześniej przylecimy do Chin. Wylatujemy 6 sierpnia. Źle znoszę latanie, zawsze szukam miejsca w okolicach wyjścia awaryjnego, gdzie nie ma fotela przede mną. Chcę spokojnie przygotować się do swego występu. Lubię czytać książki fantasy i słuchać muzyki. Czy mam jakieś obawy przed tym startem? Przyznam szczerze, że przeraża mnie tylko... smog! Wiele słyszymy o tym jak zanieczyszczone jest powietrze w Pekinie, a ja bardzo łatwo łapię różnego rodzaju infekcje.

- Mamy dostać inhalatory, nawilżacze. Trochę się martwię smogiem, bo jestem astmatykiem - informuje Matyjaszek. - Chyba jednak nie będzie tak źle, bo przecież zawody są w hali.
Wojnarowicz i Matyjaszek jadą jeszcze do Cetniewa, aby potrenować z uczestnikami międzynarodowego turnieju juniorów. Krawczyk będzie walczyć na igrzyskach 12.08, Matyjaszek - 14.08, a Wojnarowicz - 15.08.