Niektórzy zainwestowali w obsługę ruchu turystycznego duże pieniądze i spłacają kredyty, a klientów mają jak na lekarstwo. Pierwszy cios zadała im katastrofalna zima, a chłodna i deszczowa wiosna położyła interes.
- W ten długi czerwcowy weekend nie miałem zajętych nawet połowy łóżek - mówi Stanisław Kozubek, prezes Jurajskiego Stowarzyszenia Turystyki Wiejskiej i właściciel gospodarstwa agroturystycznego w Zrębicach koło Olsztyna. - W maju było kiepsko, a o początku roku nawet nie chcę mówić, prawdziwa katastrofa. Zero klientów.
Miejscowej turystyce zaszkodziła wielka powódź, która nawiedziła województwo śląskie. Do tzw. weekendowych turystów np. z Warszawy, Gdańska czy Łodzi, nie dotarło, że w Olsztynie, Poraju czy Złotym Potoku były tylko lokalne podtopienia, a jurajskie szlaki są otwarte.
- Ludzie z Polski kojarzą nas z obszarem zagrożonym klęską i między innymi dlatego mamy zdecydowanie mniej turystów niż w ubiegłym roku, choć w ten weekend, kiedy zaświeciło słońce, kilku się pojawiło - mówi Mirosław Stępień, który ma 12 pokoi dla turystów w Masłońskiem w gminie Poraj.
Na razie jest też zdecydowanie mniej chętnych do letniego wypoczynku na Jurze.
- Klientów odstraszają długoterminowe prognozy pogody, z których wynika, że na słońce nie bardzo można liczyć. Właściciele gospodarstw agroturystycznych i właściciele domów z miejscami noclegowymi już szacują straty - twierdzi Stępień.
Wprawdzie sezon ruszy dopiero pod koniec czerwca, ale nic nie zapowiada, że Jura przeżyje najazd gości. Na duże zarobki nie mogą liczyć przedsiębiorcy oferujący noclegi i lokalne atrakcje kulinarne np. wyroby z koziego mleka czy strusie jaja.
- Całe szczęście, że w Myszkowie przez ostatni tydzień był zlot rowerzystów. Dzięki temu mieliśmy nawet sporo gości. Gdyby nie oni, nie byłoby żadnego ruchu w interesie - twierdzi Jan Szewczyk, który ma w Ostrowie w gminie Żarki gospodarstwo agroturystyczne z dwoma pokojami dla gości i raczy ich pierogami własnego wyrobu.
- W ubiegłym roku byli u mnie m.in. profesorowie z Uniwersytetu Łódzkiego i pani ze Szczecina. Goście trafiają do mnie z internetu. W tym roku miałam telefony od zainteresowanych tylko na długi majowy weekend. Później nikt się już nie odzywał. Ze względu na remont musiałam teraz zawiesić działalność - mówi Marianna Falińska-Jaros, właścicielka gospodarstwa agroturystycznego w leśnym przysiółku Kępina w gminie Żarki.
Współpraca: Janusz Strzelczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?