Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GKS Jastrzębie na równi pochyłej

Leszek Jaźwiecki
Wiosną piłkarze GKS Jastrzębie musieli walczyć z różnymi przeciwnościami losu
Wiosną piłkarze GKS Jastrzębie musieli walczyć z różnymi przeciwnościami losu LUCYNA NENOW
Już tylko jedna kolejka pozostała do zakończenia ligowych rozgrywek piłkarzom w drugiej lidze. Wydawało się, że bez względu na wynik ostatniego meczu z Pelikanem Łowicz degradacji nie uniknie już GKS Jastrzębie.

- Wracam z Warszawy i doszły mnie słuchy, że z obu grup spadają po cztery zespoły, więc my w tej chwili jesteśmy na bezpiecznym miejscu - informuje trener Wojciech Borecki. - Problemem może być jedynie to, że klub nie złożył wniosku licencyjnego.

Nie tak dawno upłynął termin składania wniosków licencyjnych na grę w II lidze. Jednym z niewielu klubów, które nie złożyły wniosków był właśnie GKS Jastrzębie. Piłkarze, kiedy się o tym dowiedzieli, nie kryli swojego oburzenia. - Po co nam się stawia za cel utrzymanie, jeśli potem nie spełnia się podstawowego wymogu - zadawali pytania. - Nie było sensu składania wniosku, ponieważ my nie spełniamy ani jednego z 12 punktów licencyjnych - tłumaczył w szatni piłkarzom GKS Jastrzębie prezes Jerzy Woźniak.

Piłkarze GKS Jastrzębie pogodzili się już chyba z degradacją, ale przede wszystkim z fatalną sytuacją w jakiej znalazł się obecnie klub.- Walczyliśmy do samego końca, w ostatnich meczach pokazaliśmy, że stać nas na wiele - uważa Piotr Paś, który w GKS Jastrzębie spędził 7 lat. - Wywiązaliśmy się z zadania, choć było trudne. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale że aż tak, to nie - dodał 27-letni bramkarz.

Od początku sezonu sytuacja w jastrzębskim klubie była trudna. Brakowało pieniędzy prawie na wszystko. Będący wtedy u władzy prezes Joachim Langer obiecywał, ale były to jak mawiali piłkarze " obiecywanki, cacanki". Wszystko miało się zmienić od momentu przyjścia do klubu Jerzego Woźniaka, byłego zawodnika GKS Jastrzębie, działającego ostatnio w Oławie. Nowy prezes górniczego klubu ostro wziął się do pracy, szybko jednak napotkał na opór, na ten sam z którym zetknął się wcześniej Langer. Miasto nie jest zainteresowane w inwestowanie w klub, taką samą strategię przyjęła Jastrzębską Spółka Węglowa. Woźniak został sam na placu boju.

- Zawirowania w tym klubie były zawsze, to co się stało w ostatnim półroczu przechodzi jednak ludzkie pojęcie - twierdzi Paś. - Tak źle jeszcze nie było. Po raz ostatni wypłatę mieliśmy w marcu, a za ostatnie dwa mecze dostaliśmy od prezesa po 100 złotych - wylicza.

Piłkarze chcą dograć do końca rozgrywek, potem większość z nich odejdzie. Już wcześniej uczynił to masażysta Piotr Wesoły, któremu nie wystarczyły skromne diety na dojazd z Katowic. Po konflikcie z prezesem Woźniakiem z klubu odszedł także lekarz. - Kilku chłopaków się wypromowało i nie będzie miało problemu ze znalezieniem nowego pracodawcy - przekonuje bramkarz GKS. - Bartosz Kopacz trafił nawet do młodzieżowej reprezentacji. Ja też nie zamierzam kończyć kariery i liczę na jakieś oferty. Nie wiem co by się musiało stać w tym klubie, abym zmienił decyzję - zapewnia.

Takiego bałaganu jaki panuje w jastrzębskim klubie nie zamierza firmować trener Wojciech Borecki. Szkoleniowiec już kilka tygodni temu chciał odejść, uległ jednak namowom piłkarzy.

- W takich warunkach trudno pracować - wyjaśniał trener. - Nie wiadomo co zastanie się w klubie po ostatnim meczu.

Przyszłość GKS Jastrzębie jawi się w ciemnych kolorach. Bez jakiegokolwiek wsparcia finansowego trudno będzie im będzie wystartować nawet w A-klasie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!