Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsi byliby Niemcy i Anglicy

Sławomir Cichy
Na razie z Zachodu przyjeżdżają do nas głównie pacjenci
Na razie z Zachodu przyjeżdżają do nas głównie pacjenci TOMASZ BOLT
Jedna trzecia mieszkańców Unii Europejskiej jest gotowa na przeprowadzkę do innego kraju, jeśli tylko będą tam mieć lepsze perspektywy i warunki życia - wynika z badań unijnego biura statystycznego Eurostat. To ponad 150 mln osób teoretycznie siedzących na walizkach. Czy Śląskie mogłoby być atrakcyjne choćby dla jednego procenta z nich?

Prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, przeanalizował dane Eurostatu i nie ma wątpliwości, że tak.

- Tendencja jest stała i dotyczy głównie dwóch kategorii wiekowych potencjalnych emigrantów. Pierwszą stanowią młodzi ludzie na progu życia zawodowego, szukający dla siebie miejsca na ziemi. Druga grup, nawet liczniejsza, to emeryci. Jak na polskie warunki, dobrze sytuowani czy wręcz zamożni.

Na razie na przykład Niemcy preferują przeprowadzki na Kanary czy Baleary. Nie brakuje ich też w Toskanii, ale coraz częściej przyjeżdżają do naszych sanatoriów i uzdrowisk.

- Traktujemy te odwiedziny jako pewien rodzaj rekonesansu, sprawdzenia, jak zmieniły się warunki w Polsce w ciągu ostatnich 20 lat. Zauważają świetną infrastrukturę i jakość usług medycznych w naszym regionie za niewygórowaną cenę - w porównaniu z jakością i cenami w ich kraju - mówi Adam Hajduga, wicedyrektor Wydziału Promocji i Współpracy Międzynarodowej Urzędu Marszałkowskiego.

Te subiektywne odczucia gości Eurolandu potwierdzają dane. Według Polskich Ośrodków Informacji Turystycznej przyjazdem na leczenie do nas są zainteresowani głównie Niemcy i Anglicy. Sąsiadom zza Odry chodzi głównie o usługi medyczne, które nie są w Niemczech objęte refundacją systemu ubezpieczeń zdrowotnych, czyli o chirurgię kosmetyczną, protetykę czy odchudzanie. Z Wysp przyjeżdżają do nas z kolei osoby, które nie mają prywatnego ubezpieczenia albo muszą u siebie za długo czekać na zabieg. Kupują go w Polsce, bo jest dla nich atrakcyjniejszy cenowo niż np. w Niemczech i Francji. Korzystają też z usług ośrodków oferujących detoks, destress, odchudzanie i operacje plastyczne.

Zainteresowani leczeniem w Polsce są też Skandynawowie. Przyjeżdżają na zabiegi nieinwazyjne (usługi dentystyczne, zabiegi kosmetyki korekcyjnej, leczenie bólu). Turystyką dentystyczną i plastyczną mogą być zainteresowani także Belgowie - w Polsce za te zabiegi zapłacą nawet 60 procent mniej niż u siebie.

Ale coraz większe wzięcie mają też polskie uzdrowiska. W biurach turystycznych Niemiec pojawiły się ostatnio nawet specjalne oferty wyjazdowe do Ustronia czy Goczałkowic ze znacznymi zniżkami (pobyt jest tu co najmniej o 30-40 proc. tańszy). Pod względem liczby uzdrowisk Polska zajmuje siódme miejsce w Europie.
- Teraz naszym głównym zadaniem jest zatrzymać tych ludzi na dłużej. Może nawet namówić na przeprowadzkę. Beskidy są niewysokimi górami, po których wędrówka nie wiąże się z forsowaniem organizmu, tak samo zresztą jak spacery po Jurze. A do tego ceny nieruchomości są zdecydowanie niższe niż na Zachodzie. Oferujemy też coś trudnego do przecenienia - ciszę i spokój od zgiełku silnie zurbanizowanych ośrodków - wylicza dyrektor Hajduga.

Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego ratusza, zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt.

- Zawsze byliśmy mieszkańcami pogranicza o dużej tolerancji. Obok siebie żyją wyznawcy różnych religii i nikt nikogo nie pyta, czy jest katolikiem, protestantem, czy może w ogóle religia nie jest mu do szczęścia i życia potrzebna. To duży atut, powodujący łatwość asymilacji i co ważne dla przyjezdnych - możliwość wtopienia się w miejscowy nurt życia - mówi.

Pod tym względem zwłaszcza Beskidy wydają się wyjątkowo przyjazne, a dodatkowo oferując ekologiczne i czyste tereny, mają szansę stać się w przyszłości miejscem docelowym dla Skandynawów, Brytyjczyków i części Niemców.

- Właśnie rozpoczynamy kampanię promocyjną regionu w północnej Badenii-Wirtembergii, nie ukrywam z nadzieją na sukces - kończy dyr. Hajduga.

Jednak prawdziwym przełomem będzie przyjęcie unijnej dyrektywy "Pacjenci bez granic", która już została okrzyknięta drugim po Schengen wielkim otwarciem granic. Według przepisów, które mają szansę wejść w życie w ciągu najbliższych dwóch lat, wszystkie kliniki, szpitale, przychodnie - bez względu na to czy prywatne, krajowe, czy zagraniczne - będą dostępne dla każdego mieszkańca Unii. I każdy pacjent będzie mógł żądać całkowitego lub częściowego zwrotu kosztów leczenia.

- Przeprowadzka już kilkunastu tysięcy europejskich emerytów do naszego województwa byłaby zauważalna. To ludzie, którzy nie zabierają miejsc pracy, nie generują bezrobocia, a wydają spore jak na nasze warunki pieniądze - mówi prof. Marek Szczepański, przytaczając przykład Ibizy, gdzie w ślad za niemieckimi emerytami przyjechali lekarze do nowo wybudowanych klinik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pierwsi byliby Niemcy i Anglicy - Dziennik Zachodni