Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski Mojżesz na wałach rozdaje Inflanty

Robert Siewiorek
Potrzebna jest akcja państwa, bo państwo nie działa - ogłosił wczoraj urbi et orbi Jarosław Kaczyński. Ten apel skierował do państwa, którego istnienia nie uznaje od listopada 2007 r. Wtedy to bowiem prezes PiS przestał być premierem niepodległej, dumnej Polski i bardzo nie chcąc - przeszedł do opozycji.

Kto wątpi w trafność diagnozy o niedziałaniu państwa, ignoruje według Kaczyńskiego rzeczywistość. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy doszło bowiem do trzech wielkich klęsk, które ujawniły całą fasadowość polskiego państwa, zawłaszczonego przez liberałów. Najpierw to był światowy kryzys finansowy, potem katastrofa w Smoleńsku, a teraz powódź. W czasie światowego krachu finansowego Polska skompromitowała się na wielką skalę po raz pierwszy. Cóż to za argument, że był sukces, skoro nie ponieśliśmy strat, kiedy większość zachodnich państw traciła dziesiątki miliardów? Trzeba było te stracone przez innych miliardy zarobić.

Smoleńsk to klęska polityczna i moralna obecnej ekipy, tragiczny skutek zabawy chłopców zapałkami - jak to zgrabnie ostatnio ujął szef PiS. Tusk i spółka tak długo igrali z bezpieczeństwem ludzi dla państwa najważniejszych, tak długo patriotów nękali, aż w końcu doszło do tragedii. W nierównej walce z liberalnym cynizmem poległ (nie zginął, bo giną cywile) kwiat polskiego patriotyzmu. Państwo polskie - ale to tymczasowe, naziemne, które, trzeba będzie dopiero odzyskać i posprzątać - ma krew na rękach.

Teraz przyszła trzecia plaga - i znów, proszę państwa, nasze państwo leży i kwiczy. Wały się spruły, bo Tusk podkopał wizjonerskie przeciwpowodziowe projekty śp. Grażyny Gęsickiej i pozwolił na dzikie rozmnożenie kretów i bobrów. Niczego nieświadomi ludzie nie zdążyli powywozić majątku, bo rząd odciął meteorologom dostęp do narodu (teoria Pospieszalskiego). Teraz powodzianie nie mają do czego wracać, bo zamiast sypnąć 12 tysiącami zapomogi na rodzinę (tyle by dał szef PiS), groteskowy w swym skąpstwie Tusk daje tylko 6 tysięcy. Komary się lęgną, bo Klich nie wysyła w teren milionowej polskiej armii ze sprejami, żeby je fukała i truła.

Co z tego, że jest w Polsce Mojżesz, który wie, jak zapędzić rzeki z powrotem do koryt, odbudować domy powodzian, podnieść zwalone mosty, zlepić popruty asfalt i udusić zarazę? Cóż z tego, skoro onego Mojżesza odcina od narodu medialno-biznesowy salon III RP? Co pozostaje takiemu prorokowi, gdy ze swoim przesłaniem chce się mimo wszystko jakoś do narodu przebić? Nic, tylko latać po wałach, wołać, że nic nie działa i rozdawać Inflanty.

Lider PiS jest od dwóch miesięcy i odmieniony, i ten sam. Odmieniony, bo przyznajmy: naprawdę na nikogo przez ten czas nie nawrzeszczał i nikogo wprost nie obraził. Nieodmieniony, ponieważ nadal walczy na froncie. Gdy powtarza, że czas zakończyć wojnę polsko-polską - wierzę mu i nie ma w tym sprzeczności. Wierzę, bo Jarosław Kaczyński naprawdę nie chce walczyć z Polakami - to znaczy z tymi, których za Polaków uważa. On jest na wojnie polsko-niepolskiej. Wojnie z państwem, które mu ukradziono i za które się wstydzi.

Czekając na lepsze czasy, Jarosław Kaczyński dowodzi więc państwem podziemnym. Ocala narodową substancję, na której po 4 lipca ma nadzieję zbudować nową Rzeczpospolitą. V Rzeczpospolitą Wszystkiego Najlepszego - bez powodzi, ruskich samolotów i chłopców z zapałkami u władzy. A także bez bobrów, kretów i komarów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!