Minusy czipa

Od 2011 roku począwszy zaczniemy wymieniać stare dowody na czipowe. Jestem przekonana, że grono opieszałych będzie liczne i tym razem - przez co raz na jakiś czas w jakimś urzędzie pojawi się osobnik ze starym, zielonym dowodzikiem. Co to w praktyce oznacza?

Z zielonego lekarz nie dowie się jak z czipa, czy klient jest ubezpieczony, konduktor nie sprawdzi, czy pasażer figuruje jako gapowicz, a policjant nie wyczyta, czy mandat został zapłacony. Dla państwa to źle, dla obywatela przeciwnie. Bo takie informacje jak wzrost i kolor oczu, figurujące w starej książeczce, mogą być ujawnione bez przykrych konsekwencji.

Pomysł kolejnej wymiany dowodów z nowoczesnych na supernowoczesne nie wszystkim się podoba. Internauci alarmują, że dzięki czipom państwo będzie mogło kontrolować działalność obywateli jak nigdy do tej pory. Za jednym odczytem zainteresowana instytucja uzyska o nas pełną wiedzę. Poza tym pracowicie zebrane przez armię urzędników dane z czipa łatwo mogą przedostać się w niepowołane ręce.
Resort spraw wewnętrznych zapewnia, że umieszczona w nowych dowodach warstwa elektroniczna znacznie zwiększy ochronę przed oszustwami. Jeśli jednak ktoś dobierze się do informacji, to wszystko dostanie jak na tacy. Radzę więc politykom, którzy z wielkim entuzjazmem wprowadzać będą supernowoczesne dowody w życie, żeby swoich cennych dokumentów tożsamości pilnowali jak oka w głowie.