Sosnowiec: Wybory z referendum byłyby tańsze

Kiedy w ubiegłym roku zorganizowano w mieście referendum w sprawie przejęcia przez gminę gospodarki śmieciami (przy okazji wyborów do Europarlamentu), trzeba było zdublować części kosztów i czynności, związanych z organizacją referendum i wyborów. Państwowa Komisja Wyborcza stwierdziła bowiem, że referenda muszą obsługiwać inne komisje, muszą się one mieścić w innych lokalach, a także posługiwać innymi spisami wyborczymi.

- Zaproponowałem wyjście z inicjatywą zmiany w ustawach, które umożliwiłyby łączenie referendum lokalnego z innymi wyborami, eliminując w ten sposób zbędne koszty - mówi radny Krzysztof Haładus, inicjator apelu.

A koszty są rzeczywiście spore. W przypadku referendum śmieciowego wyniosły ok. 305 tysięcy złotych. Na wynagrodzenie 59 pracowników Urzędu Miejskiego w Sosnowcu, którzy wykonywali prace związane z przygotowaniem i przeprowadzeniem akcji referendalnej w mieście, przeznaczono 40 tys. złotych.

Apel został przesłany do parlamentu. By referendum było ważne, potrzebna jest określona frekwencja. I jest często barierą nie do pokonania. Dlatego przeprowadzenie tego przy okazji innych wyborów zwiększyłoby frekwencję. Na razie odpowiedzi ze strony parlamentu nie ma. Daniel Miklasiński, przewodniczący Rady Miejskiej w Sosnowcu uważa, że na odpowiedź nie można liczyć wcześniej niż przed upływem dwóch miesięcy.

- Organizowanie osobnych komisji, urn to naprawdę gigantyczne koszty - podkreśla Miklasiński.
Pomysłowi przyklaskuje sosnowiecki poseł PO Jarosław Pięta. Wyjaśnia jednak od razu, że na to, aby powtórne referendum śmieciowe przeprowadzić razem z planowanymi na listopad wyborami samorządowymi, szans nie ma.

- Wynika to ze względów formalno-prawnych. Musiałoby upłynąć sześć miesięcy od wprowadzenia tych zmian. Zakładając, że zostałoby to nawet teraz zaakceptowane, przeszło przez wszystkie procedury, najbliższy termin to grudzień. Natomiast bardzo popieram pomysł w sensie przyszłościowym - dodaje poseł.