Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityczne cwaniactwo

Michał Smolorz
Nie zaszczycę swym głosem lokajów wystawionych do Senatu przez partyjnych baronów

W raz z niedzielnymi wyborami prezydenckimi w katowickim okręgu odbędą się wybory uzupełniające do Senatu. Główne partie polityczne zawarły w tej sprawie pakt wyborczy: tam, gdzie mandat miała PO, konkurencja nie wystawia kontrkandydata, tam gdzie senatorem był człowiek PiS - na odwrót. Kontrakt ten jest gwałtem na demokracji; decyzję o obsadzeniu osieroconego mandatu odbiera wyborcom i przekazuje w ręce partyjnych kadrowców.

Postanowiłem przeciw temu zaprotestować. Nasamprzód przypominając, że wybory do Senatu to wybory bezpośrednie i większościowe, gdzie nie obowiązują żadne klucze partyjne, głosuje się wyłącznie na OSOBY a nie na listy. Partie mogą jedynie POPIERAĆ kandydatów, a nie ich wystawiać. Nie ma więc żadnego "mandatu dla PO" ani "mandatu dla PiS-u". Po to właśnie zróżnicowano ordynację wyborczą do obu izb parlamentu, aby w Senacie zasiadały osoby z bezpośredniego wyboru, a nie krewni i znajomi królika, których można podpiąć do "lokomotyw" i przepchnąć do Sejmu przy groszowym nawet poparciu.

Dwie partie wspólnie drwią z obywateli, ich komunikat jest czytelny: nie interesują nas wasze poglądy, sympatie, podziw lub uznanie dla tego czy owego kandydata, macie głosować tak, jak wam wskażemy. Wypisz-wymaluj jak w PRL-u, gdzie z telewizyjnych ekranów płynęły wiernopoddańcze głosy: głosowałem bez skreśleń, bo mam pełne zaufanie do kierowniczej roli partii. Tu uwaga dla młodszych Czytelników: w PRL-owskich wyborach głosy bez skreśleń uznawane były za oddane na pierwsze osoby na listach; a ponieważ mało kto skreślał, mało kto w ogóle odważał się wchodzić za kotarę, więc wyznaczeni przez partię kandydaci przechodzili z 99,9 proc. poparcia. Nie trzeba było fałszować wyników, by uzyskać pożądany efekt. I tak 21 lat po kompromitacji tamtych metod wracają one bocznymi drzwiami.
Za Polski szlacheckiej władcy mieli do dyspozycji różne honorowe tytuły (szambelan, podczaszy, stolnik, etc.), które nie dawały żadnej realnej władzy, ale były nagrodą za lata wiernej służby dla różnej maści totumfackich. Dziś partyjni bonzowie rozdają wiernym sługom mandaty parlamentarne w takich właśnie "ustawianych" elekcjach, bo przecież w normalnej konfrontacji wyborczej ów zausznik nie miałby szans. Pożytek zresztą jest dubeltowy: miernota zostaje nagrodzona, a potem posłusznie spełnia wszelkie polityczne dyspozycje. Nie zdobędzie się na własny autonomiczny głos, bo utraci łaskę pańską i spadnie w niebyt.

Mogę od biedy zrozumieć kalkulacje ogólnopolskich partii, jednak nie rozumiem innych organizacji (np. regionalnych), które potulnie uznały ten antydemokratyczny kontrakt i dobrowolnie zrezygnowały z szansy, aby powalczyć o mandat senatorski. Aby wejść do Sejmu, trzeba startować z listy partii mającej struktury w całej Polsce, inna droga jest praktycznie niemożliwa. Za to w Senacie można się znaleźć, będąc kandydatem niezależnym albo wspieranym przez organizację regionalną (właśnie temu miał służyć Senat u swych początków: być reprezentantem regionów). Mamy zresztą na Śląsku dobre tradycje: przez dwie kadencje niezależnym senatorem był np. Kazimierz Kutz i pewnie byłby nim dalej, gdyby nie został "lokomotywą wyborczą" PO w wyborach do Sejmu.

Dziwię się niepomiernie, dlaczego stowarzyszenia regionalne (np. zjednoczone w koalicji?) nie skorzystały z tej niepowtarzalnej szansy, aby wypromować i wprowadzić do Senatu niezależnego kandydata - przy tak słabej konkurencji było to jak najbardziej realne. Wyrazistych działaczy regionalnych z charakterem, politycznym temperamentem i społecznym poparciem jest kilku (np. Jerzy Gorzelik lub Alojzy Lysko). Można było zagrać na nosie partyjnym kombinatorom, traktującym instrumentalnie śląski elektorat. Słynna "dupowatość" znów dała o sobie znać, oddano tę szansę walkowerem.

Ja w każdym razie nie zaszczycę swym głosem bezbarwnych lokajów wystawionych przez operetkowych baronów partyjnych i w wyborach uzupełniających do Senatu oddam po prostu kartkę wyborczą bez krzyżyków przy nazwiskach kandydatów.
Zgodnie z art. 202 ust.1 Ordynacji wyborczej do Sejmu RP i Senatu RP, "taką kartę uznaje się za kartę ważną z głosami nieważnymi".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!