Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znany rybnicki ginekolog przeprowadził ponad 100 aborcji

Barbara Kubica
Andrzej K. nie przyznaje się do winy i zapowiada, że odwoła się od wyroku
Andrzej K. nie przyznaje się do winy i zapowiada, że odwoła się od wyroku Fot. Agnieszka Materna
Pięć lat więzienia dla ginekologa i dwa lata w zawieszeniu na trzy dla pielęgniarki, która pomagała w zabiegach aborcyjnych - taki wyrok zapadł przed Sądem Okręgowym w Gliwicach, wydziale zamiejscowym w Wodzisławiu Śląskim.

To pierwszy tak surowy werdykt dla lekarza na Śląsku, ale sąd rozpatrujący sprawę nie miał wątpliwości co do słuszności swojej decyzji.

- Zabiegi aborcji przeprowadzane przez oskarżonego miały charakter masowy - podkreślał podczas odczytywania wyroku sędzia Ryszard Furman w uzasadnieniu.

Dodatkowo sędzia zakazał skazanemu lekarzowi wykonywania zawodu przez trzy lata. K. musi też wpłacić na rzecz Skarbu Państwa 100 tysięcy złotych.

- Ten wyrok to farsa. Nigdy nie wykonałem żadnej aborcji. Na pewno będę się odwoływał od tej skandalicznej decyzji - stwierdził w rozmowie z nami Andrzej K.

Proces znanego rybnickiego ginekologa rozpoczął się w kwietniu 2008 roku. Razem z nim na ławie oskarżonych zasiadła Elżbieta L., pielęgniarka, która pracowała w prywatnym gabinecie doktora K., i - jak ustalili śledczy - asystowała przy większości zabiegów, przeprowadzanych przez lekarza w latach 2002-2006. Na podstawie zebranych dowodów prokuratura oskarżyła Andrzeja K. o to, że w tym czasie wykonał ponad 100 nielegalnych aborcji.

Lekarz miał na tym zarobić około 130 tysięcy złotych. Jego zatrzymanie było jedną z głośniejszych spraw w mieście.

W czasie śledztwa K. spędził w tymczasowym areszcie 600 dni. Ta odsiadka zostanie mu teraz zaliczona na poczet kary.

- W czasie procesu przesłuchaliśmy ponad 100 świadków, między innymi byłe pacjentki doktora K, które w większości zeznały, ze poddały się zabiegowi aborcji w jego gabinecie. Mówiły o tym, że lekarz był bardzo chętny, by pomóc im w rozwiązaniu problemu, a w niektórych przypadkach nawet do tego namawiał - podkreślał sędzia Furman.

- Co więcej, doktor K. sporządzał fikcyjne wpisy w kartach pacjentek, którym mówił, że to na wszelki wypadek, gdyby ktoś się o aborcji dowiedział - dodał sędzia.
Przy okazji śledztwa wyszło na jaw, że z usług Andrzeja K. korzystały nie tylko kobiety, które chciały usunąć ciążę, ale również górnicy.

- Materiał dowodowy wskazuje, że w górnicy, głównie zatrudnieni w kopalni Chwałowice, otrzymywali od doktora K. "lewe" zwolnienia, które później przedkładali w zakładach pracy - powiedział sędzia.
Wielu z nich zostało przesłuchanych w trakcie procesu i potwierdziło, że mieli informacje, że u doktora K. można dostać L-4 bez problemu. Zazwyczaj na zwolnieniach wystawianych przez Andrzeja K. widniało rozpoznanie kamicy nerkowej - wyjaśnił sędzia Ryszard Furman.

Ginekolog, który przez cały czas trwania procesu nie przyznawał się do winy, decyzję sądu przyjął z kamienną twarzą. W czasie, kiedy sędzia odczytywał uzasadnienie, kilka razy uśmiechał się jednak nieśmiało, a na koniec głośno powiedział, że "nie było żadnych aborcji".

Jak później zapowiedział, wkrótce ponownie pojawi się na sali sądowej. Wyrok nie jest prawomocny i lekarz ma siedem dni na odwołanie.

- To skandal, żeby przy braku dowodów sąd dopuścił się orzeczenia czegoś, co absolutnie nie miało miejsca. Nigdy nie wykonałem zabiegu aborcji, i nie ma na to żadnego dowodu. Wszystkie zabiegi , jakie wykonywałem, były typowe dla pracy ginekologa i były legalne - podkreślał w chwilę po ogłoszeniu wyroku Andrzej K.

Prokuratorzy z Rybnika, którzy prowadzili śledztwo przypominają tymczasem, że pogrążają go nie tylko zeznania pacjentek, ale także oskarżonej w sprawie, Elżbiety L., która przyznała się do winy i sąd skazał ją na dwa lata więzienia, w zawieszeniu na trzy.

Zadowolenia z obu wyroków nie kryła w piątek prokurator Malwina Pawela-Szendzielorz, która domagała się dla Andrzeja K. 6 lat więzienia.

- Ten wyrok przyjmujemy z zadowoleniem, sąd podzielił nasze argumenty - mówiła.
Andrzej K., który ponad rok temu wyszedł z aresztu śledczego, od kilku miesięcy prowadził swój prywatny gabinet w centrum miasta. Był także zatrudniony na niepełnym etacie w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu numer 3 w Rybniku. Wkrótce dostanie wezwanie do odsiadki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!